W święta pojechaliśmy do moich teściów i Lila zaraz po przyjściu przyuważyła kilka rozkosznie obiecujących czekolad kuszących z niewielkiej odległości. Zaraz przypuściła szturm, wchodząc w tryb mendzący. Uświadomiliśmy jej dobitnie, że deser jest możliwy wyłącznie po zjedzeniu obiadu, więc Lilka zmęczyła rosół z makaronem, a potem zażądała dwóch pierogów, z których, po ich rozczłonkowaniu na fragmenty o wielkości jednego kęsa wybrednej trzylatki, zjadła dwa kawałeczki i od tego momentu żądanie deseru gwałtownie przybrało na sile.
- Ok. Zjadłaś zupę i drugie danie, więc należą ci się dwie kostki czekolady - przebiegle zaczął wujek.
Lila zjadła dwie kostki.
- To była już ostatnia! - przypomniałam dla porządku.
- To nie była ostatnia. To była DRUGA - bezczelnie oznajmiła trzylatka, sięgając po trzecią z iskrą w oku i wygenerowanym przez żądzę słodkości przebiegłym konceptem - BYŁO DUŻO ŁYŻKÓW ZUPY!
Potem zjadła jeszcze trochę czekolady "za makaron w zupie", aż wreszcie stwierdziła, ku uldze rodziców, że ma już dość, uldze krótkotrwałej, bo na stół wjeżdżały już pierniczki, przy których pełny żołądek Lilki cudownie się poszerzył...
Idyjotka postanowiła się rozmnożyć
Powiedzmy, że to blog-córka. Choć lepiej wyglądałoby "córki".
Tego blogu .
A gdyby ktoś szukał ojca - znajdzie go tu :)
Miłego czytania.
Tego blogu .
A gdyby ktoś szukał ojca - znajdzie go tu :)
Miłego czytania.
30 gru 2012
24 gru 2012
Rzecz o Pamturze
Do notki o Pamturze zabierałam się już kilkanaście razy, bo też jest o czym pisać.
Pamtur, jak już tu wspominałam, NIE JEST LALKĄ. Jest Pamturem.
A Lila jest mamą Pamtura. "Jestem Lilą i jestem mamą Pamtura. A ty jesteś babcią Pamtura, ale jesteś też moją mamą, wiesz?" Ma też mamę zastępczą, która się nim opiekuje, kiedy Lila akurat nie może.
Pamtur towarzyszy Lili wszędzie. Śpi w jednym z Lilowych śpiworków. Ma założoną pieluszkę (ostatnio Lila pożyczała pampersa od młodszego kuzyna, bo w Róziowych Pamtur troszkę tonął i nie dało mu się wciągnąć spodenek). Czasem Lila wysadza Pamtura na nocnik, a czasem zmienia mu pieluszki, kiedy Pamtur nie wytrzyma. Kiedy wyruszamy w podróż, wkładamy do naszego berlingo trzy foteliki. Bo Pamtur musi mieć swój. Jest przypięty pasami i siedzi obok kierowcy. Bez fotelika jeździć nie może, bo Lila wie, że to dla niego niebezpieczne. W podróży Pamtur ma też na uszach ciepłą czapkę i jest ubrany w dodatkowy sweterek i skarpetki, żeby nie zmarzł. Bo jedzie z Lilą do przedszkola. Gdzie dzieci mogą dostać od Lili opieprz, kiedy zachowują się zbyt głośno, a Pamtur akurat ucina sobie drzemkę. W domu Lila potrafi nagle przerwać zabawę, pobiec do drugiego pokoju, po czym wrócić i zapewnić nas szeptem "Zajrzałam do Pamtura. Wszystko w porządku".
Pamtur jest teraz malutki jak Lilowy kuzyn, ale potem będzie duży. W lecie pojedzie z Lilą na działkę. I będzie już umiał mrugać oczami. Oraz urosną mu włosy.
Dzisiaj Lila, siedząc na kibelku (z Pamturem w objęciach) zadała mi pytanie egzystencjalne:
A Pamtur to żyje czy nie, no mów!
Pamtur, jak już tu wspominałam, NIE JEST LALKĄ. Jest Pamturem.
A Lila jest mamą Pamtura. "Jestem Lilą i jestem mamą Pamtura. A ty jesteś babcią Pamtura, ale jesteś też moją mamą, wiesz?" Ma też mamę zastępczą, która się nim opiekuje, kiedy Lila akurat nie może.
Pamtur towarzyszy Lili wszędzie. Śpi w jednym z Lilowych śpiworków. Ma założoną pieluszkę (ostatnio Lila pożyczała pampersa od młodszego kuzyna, bo w Róziowych Pamtur troszkę tonął i nie dało mu się wciągnąć spodenek). Czasem Lila wysadza Pamtura na nocnik, a czasem zmienia mu pieluszki, kiedy Pamtur nie wytrzyma. Kiedy wyruszamy w podróż, wkładamy do naszego berlingo trzy foteliki. Bo Pamtur musi mieć swój. Jest przypięty pasami i siedzi obok kierowcy. Bez fotelika jeździć nie może, bo Lila wie, że to dla niego niebezpieczne. W podróży Pamtur ma też na uszach ciepłą czapkę i jest ubrany w dodatkowy sweterek i skarpetki, żeby nie zmarzł. Bo jedzie z Lilą do przedszkola. Gdzie dzieci mogą dostać od Lili opieprz, kiedy zachowują się zbyt głośno, a Pamtur akurat ucina sobie drzemkę. W domu Lila potrafi nagle przerwać zabawę, pobiec do drugiego pokoju, po czym wrócić i zapewnić nas szeptem "Zajrzałam do Pamtura. Wszystko w porządku".
Pamtur jest teraz malutki jak Lilowy kuzyn, ale potem będzie duży. W lecie pojedzie z Lilą na działkę. I będzie już umiał mrugać oczami. Oraz urosną mu włosy.
Dzisiaj Lila, siedząc na kibelku (z Pamturem w objęciach) zadała mi pytanie egzystencjalne:
A Pamtur to żyje czy nie, no mów!
Językoznawca wyjaśnia
- A mamy jeszcze lody? Bo lod jest zimny, wiesz?
- Lila, nie lod, tylko lód.
- Lod! Jest lod - lody i lód - lódy. Lody są do jedzenia, a lódy są na podwórku.
Nie pogadasz.
Ja w wieku lat okołotrzech utrzymywałam (nikt mi nie przypomniał, sama pamiętam swój tok rozumowania i jest to jedno z moich najstarszych wspomnień), że kasztan to taki, co ma kolce, a kaśtan to jest ten brązowy ze środka. Babcia nie mogła zrozumieć, że mówię "kaśtan", choć potrafię już wymawiać "sz".
- Lila, nie lod, tylko lód.
- Lod! Jest lod - lody i lód - lódy. Lody są do jedzenia, a lódy są na podwórku.
Nie pogadasz.
Ja w wieku lat okołotrzech utrzymywałam (nikt mi nie przypomniał, sama pamiętam swój tok rozumowania i jest to jedno z moich najstarszych wspomnień), że kasztan to taki, co ma kolce, a kaśtan to jest ten brązowy ze środka. Babcia nie mogła zrozumieć, że mówię "kaśtan", choć potrafię już wymawiać "sz".
23 gru 2012
Rozważny łakomczuszek
Lilka, 3 lata, 1 miesiąc i 3 tygodnie
Lila prosi, żebym jej wsypała do miseczki trochę orzechów. Zjada kilka i za chwilę słyszę:
- Zjem jeszcze tylko jeden. Bo inaczej będę miała pełny brzuszek i mnie będzie bolał. I mi się nie zmieści czekoladka, która będzie w święta.
Lila prosi, żebym jej wsypała do miseczki trochę orzechów. Zjada kilka i za chwilę słyszę:
- Zjem jeszcze tylko jeden. Bo inaczej będę miała pełny brzuszek i mnie będzie bolał. I mi się nie zmieści czekoladka, która będzie w święta.
Manipulantka
Lilka, 3 lata, 1 miesiąc i 20 dni
- Czemu płaczesz, Lila?
- Ja nie płaczę, tylko mam taką smutną minkę. Jak dostanę obsiankę, to będę miała wesołą.
- Czemu płaczesz, Lila?
- Ja nie płaczę, tylko mam taką smutną minkę. Jak dostanę obsiankę, to będę miała wesołą.
22 gru 2012
Jacek Cygan w spódniczce
Lilka, 3 lata, miesiąc i 20 dni
Z relacji Tatusia Kochanego:
- Klei masło, klei czołki, co to za osioooołki…
- A co to są czołki?
- Osioooołki…
- Osiołki to wiem, co to jest. A czołki?
- Czołki to takie zabawki.
- A jak wyglądają?
- Klei masło, klei czołki, co to za osiooołki. Hm. Ja na zabawki mówiłam chyba brołki, co?
Był jeszcze dalszy ciąg: osiołki to masło jedzą, tak jak jakieś łołki. Nie pytałem, co to łołki.
Z relacji Tatusia Kochanego:
- Klei masło, klei czołki, co to za osioooołki…
- A co to są czołki?
- Osioooołki…
- Osiołki to wiem, co to jest. A czołki?
- Czołki to takie zabawki.
- A jak wyglądają?
- Klei masło, klei czołki, co to za osiooołki. Hm. Ja na zabawki mówiłam chyba brołki, co?
Był jeszcze dalszy ciąg: osiołki to masło jedzą, tak jak jakieś łołki. Nie pytałem, co to łołki.
21 gru 2012
Piosenka z pointą
Lilka, 3 lata, miesiąc i 19 dni
- O jak ładnie, o jak ładnie, o jak ładnie, o jak ładnie, o jak ładnie, o jak ładnie...
- Lila, o czym śpiewasz?
- To jest piosenka o ładnie. I wiesz, co jest na końcu?!
- Co?
- Na końcu jest "O jak ładnie, o jak ładnie"!
- O jak ładnie, o jak ładnie, o jak ładnie, o jak ładnie, o jak ładnie, o jak ładnie...
- Lila, o czym śpiewasz?
- To jest piosenka o ładnie. I wiesz, co jest na końcu?!
- Co?
- Na końcu jest "O jak ładnie, o jak ładnie"!
Sylwestrowa licytacja
Koniec świata już chyba za nami. Czy ktoś chce się przyozdobić godnie na powitanie nowego?
Tu mamy dwie bransoletki ofiarowane przez Szarlotkę na rzecz Szymowego serduszka:
1. złotobrązową:
Bransoletka wykonana z 3 skórzanych rzemieni, szklanego i drewnianego koralika oraz metalowych przekładek i zawieszek bez dodatku niklu.
Wystawiam je na licytację.
Całkowity dochód z bransoletek zostanie przeznaczony na dorzutkę do operacji Szymona.
Kto jeszcze nie jest zorientowany, o co chodzi, zapraszam tu: klik
Cena wywoławcza złotobrązowej (1) - 15 zł, turkusowej (2) - 10.
Licytować można w komentarzach pod postem w formule: numer bransoletki - oferowana kwota.
Zapraszam i gorąco zachęcam do działania. Macie właśnie jedną z nielicznych szans na wydanie kasy naprawdę z sensem ;)
Licytacja zamknie się razem z nowym rokiem, potem Szarlotka wyśle bransoletki do ich nowych właścicieli.
Ida
Tu mamy dwie bransoletki ofiarowane przez Szarlotkę na rzecz Szymowego serduszka:
1. złotobrązową:
Bransoletka wykonana z 3 skórzanych rzemieni, drewnianych koralików oraz metalowych przekładek i zawieszek bez dodatku niklu.
Dwukrotnie owijana wokół nadgarstka.
Dwukrotnie owijana wokół nadgarstka
2. I turkusową
Wystawiam je na licytację.
Całkowity dochód z bransoletek zostanie przeznaczony na dorzutkę do operacji Szymona.
Kto jeszcze nie jest zorientowany, o co chodzi, zapraszam tu: klik
Cena wywoławcza złotobrązowej (1) - 15 zł, turkusowej (2) - 10.
Licytować można w komentarzach pod postem w formule: numer bransoletki - oferowana kwota.
Zapraszam i gorąco zachęcam do działania. Macie właśnie jedną z nielicznych szans na wydanie kasy naprawdę z sensem ;)
Licytacja zamknie się razem z nowym rokiem, potem Szarlotka wyśle bransoletki do ich nowych właścicieli.
Ida
12 gru 2012
Ładne rzeczy :)
Szarlotka aż za dobrze wie, co to znaczy mieć dziecko z chorym
serduszkiem... Ale myślę, że nawet gdyby nie to, przejęłaby się sprawą
Szymka, bo to bardzo dobra osoba.
Popatrzcie, co ofiarowała:
Popatrzcie, co ofiarowała:
Bombka-medalion ozdobiona motywem świątecznym, ze spękaniami, wykończona werniksem szklącym.
Szerokość 13 cm.
Szerokość 13 cm.
Bombka zostanie rozlosowana wśród tych, którzy wpłacą datek na Szymka (szczegóły tutaj) i zgłosi to pod tym postem.
Śledźcie też kolejne wpisy, bo coś czuję, że na tym się nie skończy ;)
I proszę, informujcie znajomych! Razem zdziałamy więcej.
11 gru 2012
O dobrych ludziach
Nie chciałam ich dołączać do poprzedniego wpisu, bo należy się im osobny.
Koniecznie zajrzyjcie do Ferkowni oraz do Elfi z blogu Ganutell!
One także przyłączyły się do zbiórki - i również oferują swoje rękodzieła tym, którzy zechcą pomóc małemu chłopcu czekającemu na operację.
Polecam zwłaszcza tym, którzy już nie mieszczą się w body w rozmiarze 62 ;)
Koniecznie zajrzyjcie do Ferkowni oraz do Elfi z blogu Ganutell!
One także przyłączyły się do zbiórki - i również oferują swoje rękodzieła tym, którzy zechcą pomóc małemu chłopcu czekającemu na operację.
Polecam zwłaszcza tym, którzy już nie mieszczą się w body w rozmiarze 62 ;)
Bardzo ważna sprawa - reaktywacja
Drodzy Czytelnicy!
Bardzo dziękuję Wam za odzew w sprawie Szymkowego serduszka! Pisałam już wczoraj w komentarzach pod tamtym wpisem, a dziś powtórzę, że kot lub biedronki idą do Zolinki, proszę tylko o kontakt w sprawie przesyłki na adres notki-idyjotki@o2.pl (funkiel nówka, założony minutę temu :)).
Informuję też, że pozostałe ubranko wraz ze ślicznym pajacem w rozmiarze 68 zaoferowanym przez Alcydło, o, takim:
przechodzą niejako do drugiej tury, tzn. osoby, które jeszcze zdecydują się wpłacić jakąś kwotę na Szymkową operację (a nie wątpię, że znajdzie się takich sporo!) i poinformują o tym w komentarzu pod tym postem, wezmą udział w losowaniu i będą mogły wybrać ubranko, które do nich trafi.
Ufff, nie nadaję się do pisania regulaminów i instrukcji.
Mamy do zebrania jeszcze kupę kasy. Dowiedziałam się od mamy Szymka, że brakuje im jeszcze 120 tysięcy złotych (stan na zeszły piątek), czyli zebrano stosunkowo niewiele. Proszę, pomyślcie o małym chłopcu zdanym na Waszą łaskę, o tym, jaki jest dzielny i jak bardzo należy mu się ta szansa, jedna na tysiąc...
Bardzo dziękuję Wam za odzew w sprawie Szymkowego serduszka! Pisałam już wczoraj w komentarzach pod tamtym wpisem, a dziś powtórzę, że kot lub biedronki idą do Zolinki, proszę tylko o kontakt w sprawie przesyłki na adres notki-idyjotki@o2.pl (funkiel nówka, założony minutę temu :)).
Informuję też, że pozostałe ubranko wraz ze ślicznym pajacem w rozmiarze 68 zaoferowanym przez Alcydło, o, takim:
przechodzą niejako do drugiej tury, tzn. osoby, które jeszcze zdecydują się wpłacić jakąś kwotę na Szymkową operację (a nie wątpię, że znajdzie się takich sporo!) i poinformują o tym w komentarzu pod tym postem, wezmą udział w losowaniu i będą mogły wybrać ubranko, które do nich trafi.
Ufff, nie nadaję się do pisania regulaminów i instrukcji.
Mamy do zebrania jeszcze kupę kasy. Dowiedziałam się od mamy Szymka, że brakuje im jeszcze 120 tysięcy złotych (stan na zeszły piątek), czyli zebrano stosunkowo niewiele. Proszę, pomyślcie o małym chłopcu zdanym na Waszą łaskę, o tym, jaki jest dzielny i jak bardzo należy mu się ta szansa, jedna na tysiąc...
8 gru 2012
Plany na przyszłość
Lilka, 3 lata, 1 miesiąc i 6 dni
Walczę z pumeksem, Lila przychodzi do łazienki.
- Co robisz?
- Ścieram sobie pięty, bo mam szorstkie. Ty masz mięciutkie, ty nie musisz.
- A jak będę duża, to też będę panią?
- Uhm.
- Będę panią i też będę miała szorstkie pięty! I będziemy panie dwa. A Rózia będzie naszym dzidziusiem.
Z cudzej perspektywy
Lilka, 3 lata, 1 miesiąc i 6 dni
Lilka zwraca się do mnie: A tata mówi do mamy Rózi "Idusiu", wiesz?
Lilka zwraca się do mnie: A tata mówi do mamy Rózi "Idusiu", wiesz?
6 gru 2012
Mikołajki
Lilka, 3 lata, miesiąc i 4 dni
Lilka
wiele miesięcy temu zgubiła gdzieś Babcię - ulubioną figurkę z LEGO
Duplo. Przeszukaliśmy dom, ale Babcia przepadła bez śladu, więc naściemnialiśmy dziecku, że pewnie wyjechała w daleką podróż. Lila bardzo jej szukała, tęskniła, a w Lilkowe urodziny prawie się poryczałam, kiedy przed rozpakowaniem każdego prezentu dopytywała się, czy będzie tam Babcia.
Wtedy od razu kupiliśmy na Allegro taką samą i położyliśmy ją wczoraj w nocy
Lili przy łóżku obok innych prezentów. Rano przybiegła do naszego pokoju rozpromieniona,
wołając "Babcia już jest!!"
Mikołaj wie, czego dzieciom trzeba.
4 gru 2012
BARDZO WAŻNA SPRAWA
U nas życie przez te 2,5 roku postawione na głowie, bo to nie jest
normalne życie. Stan gotowości na szpital 24 godz. na dobę,
codziennie. Było tak, że jedno z nas spało w ubraniu, żeby w razie
Szymkowych wyskoków szybko nie tracić czasu na przebierkę. Jak o tym
myślę, to nie wiem, jakim cudem my jeszcze zipiemy. Człowiek to bestia,
co się przystosowuje.
To jest fragment maila. Napisała do mnie dawna przyjaciółka ze studiów, mama dwóch chłopców. Starszy, Mikołaj, jest zdrowy, drugi, Szymek, też miał być zdrowy. Ale kiedy się urodził, to jakoś wcale nie był.
Nie wiem i mam nadzieję, że nigdy się nie dowiem, jak się czują rodzice, którzy słyszą, że ich dziecko raczej nie ma szans na to, że będzie żyć. I potem, kiedy lekarze dają im nadzieję, że może jednak się uda - a wciąż się nie udaje, kolejne operacje kończą się dramatycznie, a na końcu orzeka się, że wyczerpały się już możliwości.
Dwuipółletniego dziecka.
Wyczerpały się.
Tylko że Szymek, chłopiec z wesołymi chochlikami w oczkach, ciągle żyje i ma w trąbce komunikaty o wyczerpanych możliwościach. Całkiem mu się tu podoba i nigdzie się nie wybiera.
Zapisał się nawet na operację do Wielkiego Profesora, sztukmistrza od łatania malutkich serduszek, bo kto mu pomoże, jak nie Profesor?!
Ale operacja ma być już na początku przyszłego roku. Co mamy? Grudzień?
Operacja ma być lada dzień.
I trzeba zebrać na nią pieniądze.
Procedury wyceniono na 36 000 euro. To prawie 150 tysięcy złotych.
Mama i tata Szymka ciężko pracują na to, żeby się udało.
Ale sami nie dadzą rady.
Proszę, bardzo proszę Was, czytelnicy, o gest, za który będzie Wam bardzo wdzięczne nie tylko to jedno chore serduszko, ale i strapione serca rodziców i dziadków Szymka, ofiarne serca ich przyjaciół i wszystkie wrażliwe serca tych, którzy rozumieją, jak to jest zastanawiać się nad tym, co stanie się z naszym dzieckiem, jeśli nie znajdą się ludzie chętni pomagać.
Mamy naprawdę mało czasu!
mam w zanadrzu jeszcze taki komplecik:
Rozmiar 94 - mamusie aktualnych 6-8-miesięczniaków niech się szykują, bo jak się zrobi ciepło, to będzie jak znalazł! Uniseksowy i wielozadaniowy: na plac zabaw, zamiast piżamki, do ubarwienia recytacji "Żuka" Jana Brzechwy, nad morze i w góry.
Wylosowany dobrodziej będzie mógł sobie wybrać nagrodę, a pozostałe ubranko przejdzie do następnej tury. A, oczywiście mogę jeszcze domalować na ubranku imię dziecka, które będzie je nosić. Tylko proszę, bardzo proszę o otwarcie serc i kont, o przesyłanie tego posta znajomym, o linkowanie, polecanie, dzielenie się - niech ktoś wreszcie skorzysta na tym, że całymi godzinami płaszczymi tyłki przed monitorem :)
Podglądam Was czasem w statystykach i wiem, że dobre kilkaset osób zagląda tutaj codziennie. Tak, do Was piszę. Będę Wam tak wdzięczna, jak nie wiem, jeśli podzielicie się z Szymonem jakimś kawałeczkiem swojego własnego serca.
Ida
To jest fragment maila. Napisała do mnie dawna przyjaciółka ze studiów, mama dwóch chłopców. Starszy, Mikołaj, jest zdrowy, drugi, Szymek, też miał być zdrowy. Ale kiedy się urodził, to jakoś wcale nie był.
Nie wiem i mam nadzieję, że nigdy się nie dowiem, jak się czują rodzice, którzy słyszą, że ich dziecko raczej nie ma szans na to, że będzie żyć. I potem, kiedy lekarze dają im nadzieję, że może jednak się uda - a wciąż się nie udaje, kolejne operacje kończą się dramatycznie, a na końcu orzeka się, że wyczerpały się już możliwości.
Dwuipółletniego dziecka.
Wyczerpały się.
Tylko że Szymek, chłopiec z wesołymi chochlikami w oczkach, ciągle żyje i ma w trąbce komunikaty o wyczerpanych możliwościach. Całkiem mu się tu podoba i nigdzie się nie wybiera.
Zapisał się nawet na operację do Wielkiego Profesora, sztukmistrza od łatania malutkich serduszek, bo kto mu pomoże, jak nie Profesor?!
Ale operacja ma być już na początku przyszłego roku. Co mamy? Grudzień?
Operacja ma być lada dzień.
I trzeba zebrać na nią pieniądze.
Procedury wyceniono na 36 000 euro. To prawie 150 tysięcy złotych.
Mama i tata Szymka ciężko pracują na to, żeby się udało.
Ale sami nie dadzą rady.
Proszę, bardzo proszę Was, czytelnicy, o gest, za który będzie Wam bardzo wdzięczne nie tylko to jedno chore serduszko, ale i strapione serca rodziców i dziadków Szymka, ofiarne serca ich przyjaciół i wszystkie wrażliwe serca tych, którzy rozumieją, jak to jest zastanawiać się nad tym, co stanie się z naszym dzieckiem, jeśli nie znajdą się ludzie chętni pomagać.
Mamy naprawdę mało czasu!
Szymon jest podopiecznym fundacji Cor Infantis i tu można przeczytać więcej o nim i jego chorobie:
Szymkowi można pomóc dokonując wpłaty na rachunek:
Fundacja na rzecz dzieci z wadami serca Cor Infantis
86 1600 1101 0003 0502 1175 2150 z dopiskiem „Szymon Stasiak”
Dla wpłat zagranicznych:
USD PL93 1600 1101 0003 0502 1175 2024 "Szymon Stasiak "
EUR PL50 1600 1101 0003 0502 1175 2022 "Szymon Stasiak "
EUR PL50 1600 1101 0003 0502 1175 2022 "Szymon Stasiak "
Kod SWIFT dla przelewów z zagranicy: ppabplpk
Szymkowi można przekazać też 1% podatku, o szczegółach tego, jak to zrobić, można przeczytać na stronie fundacji (w podanym wyżej linku).
I jeszcze jedno. Być może gdzieś się Wam obiło, że mama Lilki i Róźki robi całkiem przyzwoite malunki na dziecięcych ubrankach. Co byście powiedzieli na to, żeby kilka z nich zostało rozlosowanych pośród osoby, które wpłacą coś na konto Szymka. Nieważne, czy to będzie kilka, kilkadziesiąt czy kilkaset złotych (jak widać, liczę na Was mocno :D). Wpłaćcie, proszę, a potem zgłoście się w komentarzu pod tym postem. Co pięć dni losujemy jedno spośród osób wpisujących się w danym okresie.
Zaczynam od tych, które już mam na półeczkach, ale jeśli będzie zainteresowanie (będzie, prawda?) - domaluję trochę.
Na pierwszy ogień idzie niemowlęce body z rudym kotkiem, rozmiar 62.
Wygląda tak:
A gdyby ktoś przypadkiem nie miał w okolicy malucha albo przyszłej mamy malucha do obdarowania, lub też na przykład miał alergię na koty -mam w zanadrzu jeszcze taki komplecik:
Wylosowany dobrodziej będzie mógł sobie wybrać nagrodę, a pozostałe ubranko przejdzie do następnej tury. A, oczywiście mogę jeszcze domalować na ubranku imię dziecka, które będzie je nosić. Tylko proszę, bardzo proszę o otwarcie serc i kont, o przesyłanie tego posta znajomym, o linkowanie, polecanie, dzielenie się - niech ktoś wreszcie skorzysta na tym, że całymi godzinami płaszczymi tyłki przed monitorem :)
Podglądam Was czasem w statystykach i wiem, że dobre kilkaset osób zagląda tutaj codziennie. Tak, do Was piszę. Będę Wam tak wdzięczna, jak nie wiem, jeśli podzielicie się z Szymonem jakimś kawałeczkiem swojego własnego serca.
Ida
2 gru 2012
Piosenka
Lilka, 3 lata i miesiąc
Lila śpiewa:
- Było i nie ma, było i nie ma, było i nie ma...
- Lilka, co to za piosenka?
- To jest piosenka o dziewczynce, która zgubiła rękawiczkę.
Lila śpiewa:
- Było i nie ma, było i nie ma, było i nie ma...
- Lilka, co to za piosenka?
- To jest piosenka o dziewczynce, która zgubiła rękawiczkę.
Zamiana
Lila, 3 lata i miesiąc
- Mamo, zamieniamy się!
- A jak?
- Ty będziesz teraz mamą Pamtura, a ja mamą Rózi, okej?
Lila zrezygnowała z zamiany kiedy przyszedł czas na karmienie Rózi piersią.
- Mamo, zamieniamy się!
- A jak?
- Ty będziesz teraz mamą Pamtura, a ja mamą Rózi, okej?
Lila zrezygnowała z zamiany kiedy przyszedł czas na karmienie Rózi piersią.
24 lis 2012
Wielka czystka
Lilka, 3 lata i 22 dni
Lilka nawrzucała mnóstwo zabawek do fotelika samochodowego Rózi.
Lilka nawrzucała mnóstwo zabawek do fotelika samochodowego Rózi.
- Ojej! A co to jest!? Gdzie te wszystkie rzeczy się wybierają?
- Nieee, to jest kosz na śmieci!
- Kosz? A dlaczego wyrzuciłaś tę deskę do krojenia? Jest już niedobra?
- No tak. Ona już nie jest do krojenia.
- A do czego jest?
- Do niczego.
- A to jabłuszko? Też jest niedobre?
- No tak.
- A co w nim jest niedobrego?
- Pestki.
Chyba czas na pogadankę o recyklingu i o segregacji odpadów.
- Do niczego.
- A to jabłuszko? Też jest niedobre?
- No tak.
- A co w nim jest niedobrego?
- Pestki.
22 lis 2012
O poczuciu własnej wartości
Lilka, 3 lata i 20 dni
Babcia: O, ale ty budujesz z tych klocków! Może będziesz inżynierem...
Lila: No, będę.
Babcia: I będziesz układała z klocków tak dobrze jak tata?
Lila: Lepiej.
Babcia: O, ale ty budujesz z tych klocków! Może będziesz inżynierem...
Lila: No, będę.
Babcia: I będziesz układała z klocków tak dobrze jak tata?
Lila: Lepiej.
20 lis 2012
Opowiadanie
Lilka, 3 lata i 18 dni
- Biedronka mała weszła do gała...
- Do czego? Lila, co to jest "gała"?
- No gałązka, tak się mówi. Gałązka nie chciała, żeby ona tam weszła, ale biedronka tam weszła, bo była uśmiechnięta. A potem spotkała autko i to autko było smutne, to biedronka też się zrobiła smutna. A potem sobie autko poszło na nóżkach...
- Na nóżkach? A nie na kółkach?
- Nie, ono nie miało kółek, to sobie wzięło nóżki i poszło na nóżkach. A potem znowu były wesołe i autko ją gilało i biedronka tak sobie leżała na pleckach...
Więcej nie spamiętaliśmy. Chyba jej włożę do misia dyktafon.
- Biedronka mała weszła do gała...
- Do czego? Lila, co to jest "gała"?
- No gałązka, tak się mówi. Gałązka nie chciała, żeby ona tam weszła, ale biedronka tam weszła, bo była uśmiechnięta. A potem spotkała autko i to autko było smutne, to biedronka też się zrobiła smutna. A potem sobie autko poszło na nóżkach...
- Na nóżkach? A nie na kółkach?
- Nie, ono nie miało kółek, to sobie wzięło nóżki i poszło na nóżkach. A potem znowu były wesołe i autko ją gilało i biedronka tak sobie leżała na pleckach...
Więcej nie spamiętaliśmy. Chyba jej włożę do misia dyktafon.
15 lis 2012
O potrzebie przynależności
Lilka, 3 lata i 13 dni
Rózia, 10 miesięcy i 20 dni
W kąpieli Lilka pyta Rózię: A ty w jakiej jesteś grupie? Grubiuszków?
Rózia, 10 miesięcy i 20 dni
W kąpieli Lilka pyta Rózię: A ty w jakiej jesteś grupie? Grubiuszków?
13 lis 2012
9 lis 2012
O opiece nad dzieckiem
Róża, 10 miesięcy i 2 tygodnie
Podstawowym
i najtrudniejszym do wypełnienia punktem mojego kontraktu "Opieka nad
niemowlęciem płci żeńskiej o imieniu Róża" jest:
Podstawowym
i najtrudniejszym do wypełnienia punktem mojego kontraktu "Opieka nad
niemowlęciem płci żeńskiej o imieniu Róża" jest:
"Odciąganie niemowlęcia od miejsc i obiektów potencjalnie niebezpiecznych, realnie
niebezpiecznych oraz takich, którym to niemowlę może wyrządzić krzywdę".
W praktyce oznacza to chęć uchronienia Rózi przed wszystkim, co kocha, adoruje i co ją interesuje, to jest przed:
- wchodzeniem do kociej kuwety
- taplaniem rączek w bidecie
- obgryzaniem butów w przedpokoju
- skubaniem i zjadaniem styropianu z maty za kaloryferem
- wchodzeniem do kominka i wyżeraniem kawałeczków spalonego drewna
- wyjadaniem suchego żarcia z kocich misek
- wieszaniem się na drzwiczkach od piekarnika
- wywalaniem talerzy z szafki kuchennej
- otwieraniem i zamykaniem szuflad (przycięte paluchy nie są elementem zniechęcającym, niestety)
- łapaniem kota za ogon (Tymianka, bo Bazylia spieprza, kiedy tylko Rózia zbliża się do niej na mniej niż metr)
Więcej zainteresowań Rózia NIE MA (nie licząc czasu kąpieli, kiedy próbuje sama wyskoczyć z brodzika na zewnątrz na główkę).
Rózia odciągnięta od kominka:
- skubaniem i zjadaniem styropianu z maty za kaloryferem
- wchodzeniem do kominka i wyżeraniem kawałeczków spalonego drewna
- wyjadaniem suchego żarcia z kocich misek
- wieszaniem się na drzwiczkach od piekarnika
- wywalaniem talerzy z szafki kuchennej
- otwieraniem i zamykaniem szuflad (przycięte paluchy nie są elementem zniechęcającym, niestety)
- łapaniem kota za ogon (Tymianka, bo Bazylia spieprza, kiedy tylko Rózia zbliża się do niej na mniej niż metr)
Więcej zainteresowań Rózia NIE MA (nie licząc czasu kąpieli, kiedy próbuje sama wyskoczyć z brodzika na zewnątrz na główkę).
7 lis 2012
Tort
Było bardzo kameralnie, bo dziewczyny zakatarzone jak nieszczęście. Ale babcia z tortem poziomkowym MUSIAŁA być, bo Lila o tym torcie to już od miesiąca...
Mimo tego, że do obserwowania jej poczynań było w okolicy jedynie kilka par oczu, Lila tak się przejęła tym, że być może nie będzie w stanie zdmuchnąć trzech świeczek, że popłakała się rzewnie już po pierwszej, nieudanej próbie. Poziomkowy krem podziałał kojąco.
Mimo tego, że do obserwowania jej poczynań było w okolicy jedynie kilka par oczu, Lila tak się przejęła tym, że być może nie będzie w stanie zdmuchnąć trzech świeczek, że popłakała się rzewnie już po pierwszej, nieudanej próbie. Poziomkowy krem podziałał kojąco.
6 lis 2012
Niektóre dzieci i ryby.
Lilka, 3 lata i 4 dni
Lila siedzi w pokoju z Róźką. Stojąc w progu, słyszymy wypowiedziane tonem komendanta:
Lila siedzi w pokoju z Róźką. Stojąc w progu, słyszymy wypowiedziane tonem komendanta:
Bawimy się twoimi zabawkami, tak czy nie?! TAAAK!
5 lis 2012
Małe kobietki
Lila, 3 lata i 2 dni
Rózia, 10 miesięcy i 9 dni
Ja: Oj, nie wiem, czy uda się naciągnąć Rózi te rajstopki.
Rózia, 10 miesięcy i 9 dni
Ja: Oj, nie wiem, czy uda się naciągnąć Rózi te rajstopki.
Lila: A dlaczego?
Ja: Bo dupka Rózi jest duża.
Rózia: Ma-ła, ma-ła, ma-ła.
4 lis 2012
Motywacja słowotwórcza
Lilka, 3 lata i 2 dni
Tytułem wstępu zaznaczę, że Lili "l" i "r" czasem się jeszcze mylą (tak samo zresztą jak "s" i "sz" itd.).
- Lilka, chcesz chlebek ze smalcem?
- Tak. A smalec to dlatego, że się smaluje?
Tytułem wstępu zaznaczę, że Lili "l" i "r" czasem się jeszcze mylą (tak samo zresztą jak "s" i "sz" itd.).
- Lilka, chcesz chlebek ze smalcem?
- Tak. A smalec to dlatego, że się smaluje?
2 lis 2012
Urodzinki
Dziś Lilka skończyła trzy latka.
Kiedy wstała rano, na jej krzesełku w kuchni stały torby z prezentami, a na stoliku - talerzyk z delicjami. W związku z tym Lila poprosiła grzecznie "tatusiu, możesz mi zdjąć te torby?", bo chciała siąść i w spokoju zjeść swoje ciasteczka. Nie wiem, czy powinien mnie wzruszyć brak pazerności czy przerazić pociąg do słodyczy.
Po południu zawieźliśmy dziewczyny do Czekoladziarni, gdzie Lila mogła sobie wybrać, co chciała. Łasuch spuszczony z łańcucha okazał się mniej pojemny, niż mogłoby się to wydawać: po torciku orzechowym, gęstej czekoladzie z bitą śmietaną* i połowie ciasta czekoladowego Lilka zaczęła zdradzać objawy przedawkowania słodkości i grzecznie zrezygnowała z drugiej połowy na rzecz Tatusia Kochanego.
Jutro dalszy ciąg świętowania.
I tort.
Obstawiam, że w niedzielę rano Lila będzie mnie błagała o ogórek kiszony albo kabanoska.
*Śmietanę zresztą już wcześniej częściowo wyżarła Róźka, z którą trzeba było COŚ zrobić, żeby nie wypłoszyła odgłosami niezadowolenia reszty klienteli - a co można zrobić z Rózią, jak nie omamić paszą?
To trzylatka jeszcze przed obżarstwem (można poznać po braku śladów na twarzy, odzieży i częściowo otoczeniu)
I z Róźką, kręcącą się na wszelki wypadek koło kuchenki, bo a nuż...
Kiedy wstała rano, na jej krzesełku w kuchni stały torby z prezentami, a na stoliku - talerzyk z delicjami. W związku z tym Lila poprosiła grzecznie "tatusiu, możesz mi zdjąć te torby?", bo chciała siąść i w spokoju zjeść swoje ciasteczka. Nie wiem, czy powinien mnie wzruszyć brak pazerności czy przerazić pociąg do słodyczy.
Po południu zawieźliśmy dziewczyny do Czekoladziarni, gdzie Lila mogła sobie wybrać, co chciała. Łasuch spuszczony z łańcucha okazał się mniej pojemny, niż mogłoby się to wydawać: po torciku orzechowym, gęstej czekoladzie z bitą śmietaną* i połowie ciasta czekoladowego Lilka zaczęła zdradzać objawy przedawkowania słodkości i grzecznie zrezygnowała z drugiej połowy na rzecz Tatusia Kochanego.
Jutro dalszy ciąg świętowania.
I tort.
Obstawiam, że w niedzielę rano Lila będzie mnie błagała o ogórek kiszony albo kabanoska.
*Śmietanę zresztą już wcześniej częściowo wyżarła Róźka, z którą trzeba było COŚ zrobić, żeby nie wypłoszyła odgłosami niezadowolenia reszty klienteli - a co można zrobić z Rózią, jak nie omamić paszą?
To trzylatka jeszcze przed obżarstwem (można poznać po braku śladów na twarzy, odzieży i częściowo otoczeniu)
I z Róźką, kręcącą się na wszelki wypadek koło kuchenki, bo a nuż...
Mały pyskacz
Lilianka, 3 lata
Rozmawiamy o języku angielskim. Tatuś Kochany tłumaczy Lili: "please" mówi się, jak się kogoś o coś prosi, na przykład "Give it to me, please"
Lila: Kogoś o coś prosi?! Chyba coś wymyślasz.
Jak już jesteśmy przy angielskim: Lila stwierdziła niedawno, że "nóżka jest podobna do LEGO".
Rozmawiamy o języku angielskim. Tatuś Kochany tłumaczy Lili: "please" mówi się, jak się kogoś o coś prosi, na przykład "Give it to me, please"
Lila: Kogoś o coś prosi?! Chyba coś wymyślasz.
Jak już jesteśmy przy angielskim: Lila stwierdziła niedawno, że "nóżka jest podobna do LEGO".
29 paź 2012
Altruistka
Lilka, 2 lata, 11 miesięcy i 27 dni
- Tato, nalej wody, tato, tato, nalej wody do małego kubeczka, tatoooo! Do kubeczka małego nalej! Wody gazołanej! Tatoooo, nalej!
- Proszę.
- No, pij sobie.
- Y? Myślałem, że to dla ciebie.
- Nie :)
- Tato, nalej wody, tato, tato, nalej wody do małego kubeczka, tatoooo! Do kubeczka małego nalej! Wody gazołanej! Tatoooo, nalej!
- Proszę.
- No, pij sobie.
- Y? Myślałem, że to dla ciebie.
- Nie :)
27 paź 2012
23 paź 2012
Baby si(s)tter
Róźka, 9 miesięcy i 4 tygodnie
Rózię trudno odłożyć na dzienną drzemkę. Taki ma feler. Musi porządnie zasnąć przy piersi, inne sposoby nie działają, a i ten bywa zawodny.
Jak dziś.
Tylko że dzisiaj w domu jest Lila, przeziębiona. To znaczy ma katar od początku października i będzie go mieć do czerwca, ale od czasu do czasu zostawiamy ją na jeden dzień w domu, żeby zachować pozory, że robimy coś z tym, z czym nic się nie da zrobić.
Rózia na ogół - jeśli nie zaśnie od razu - płacze rozpaczliwie, wstaje, wiesza się na barierkach i żąda natychmiastowej wyprowadzki do Norwegii.
Dzisiaj Lilka nie dała jej szansy. Biegała do Rózinego łóżeczka, nosiła siostrze zabawki, śpiewała "Sto lat" w charakterze kołysanki, mówiła "No, Rózieczka mała, nie płacz, już ci dam klocki/arbuza/kotka..." albo "Już się nie martw, dla ciebie auteczko ci dam" i kursowała między swoim pokojem a łóżeczkiem, a kiedy słyszała płacz Różki, wołała do niej tonem zrzędząco-uspokajającym (niechybnie skopiowanym od matki) "No idziem już!"
Bosko.
Siedziałam i spisywałam. Potem weszłam do pokoju, w którym Rózia ma łóżeczko, w celu inwentaryzacji zawartości. Oprócz Rózi w łóżeczku były:
- dwie książeczki
- kilka klocków
- szczeniaczek z Fisher Price'a
- elektroniczna zabawka-kierownica
- lalczyne ubranka
- zestaw zabawkowych naczyń kuchennych
oraz
- pluszowe owoce.
Lila właśnie szła do pokoju Rózi, niosąc przy wtórze rytmicznego posapywania z wysiłku... zabawkową kuchnię.
20 paź 2012
O nomenklaturze i dążeniu do precyzji
Z opowieści Tatusia Kochanego:
Lila stoi zadumana nad kostką brukową i zadaje sobie pytanie: A to jest ziemia? Czy podłoga?
Lila stoi zadumana nad kostką brukową i zadaje sobie pytanie: A to jest ziemia? Czy podłoga?
19 paź 2012
Wersal IV
- Mamo, a co to jest? - pyta Lila, machając rączką gdzieś w okolicy łóżka.
- Narzuta na łóżko.
- Ale TO!
- Yy, pokazujesz chyba wałek.
- TO!
- Aaaa, to. To jest łóżko po prostu. Fragment łóżka.
Lila przeprowadza przez chwilę widoczne na twarzy operacje myślowe:
- Hmm, nie, nie musis.
- Czego nie muszę?
- Nie musis pseprasać łóska, że nazwałaś je wałkiem.
- Narzuta na łóżko.
- Ale TO!
- Yy, pokazujesz chyba wałek.
- TO!
- Aaaa, to. To jest łóżko po prostu. Fragment łóżka.
Lila przeprowadza przez chwilę widoczne na twarzy operacje myślowe:
- Hmm, nie, nie musis.
- Czego nie muszę?
- Nie musis pseprasać łóska, że nazwałaś je wałkiem.
18 paź 2012
Miłośnie
- Mamusiu, ty jesteś moim kochaniem.
- Córeczko, ty też jesteś moim kochaniem.
- No, i tatusia kochaniem jestem tes.
No jest :)
Defraudacja poczciwa
Lilka, 2 lata, 11 miesięcy i 16 dni
Bawimy się w sklep. Lila jest bardzo przedsiębiorczą panią sprzedawczynią i choć kupiłam już wszystko, co chciałam, proponuje mi różne inne dobrości:
- A może to? A to jesce mam!
- Dziękuję bardzo, ale tego już nie kupię. Nie mam więcej pieniędzy.
- Nie mas? To mas, ja ci dam.
Bawimy się w sklep. Lila jest bardzo przedsiębiorczą panią sprzedawczynią i choć kupiłam już wszystko, co chciałam, proponuje mi różne inne dobrości:
- A może to? A to jesce mam!
- Dziękuję bardzo, ale tego już nie kupię. Nie mam więcej pieniędzy.
- Nie mas? To mas, ja ci dam.
10 paź 2012
9 paź 2012
Fachowcy
Lilka, 2 lata, 11 miesięcy i tydzień
Lila ma czasem problem z rozróżnianiem "f" i "ch", ćwiczymy więc różne słowa.
A powiedz "fachowiec".
- Fafowiec. Chachowiec. Fachowiec!
- Dobrze! A wiesz, kto to jest fachowiec? To ktoś, kto dobrze wykonuje swoją pracę. Na przykład dziadek jest fachowcem od remontów, a tatuś jest fachowcem od programowania.
- A ty nie jesteś fachowcem.
- Nic nie umiem robić dobrze?
- No umiesz.
- To od czego jestem fachowcem?
- Od ubierania.
- Ciebie?
- Tak. I przewijania Rózi.
Lila ma czasem problem z rozróżnianiem "f" i "ch", ćwiczymy więc różne słowa.
A powiedz "fachowiec".
- Fafowiec. Chachowiec. Fachowiec!
- Dobrze! A wiesz, kto to jest fachowiec? To ktoś, kto dobrze wykonuje swoją pracę. Na przykład dziadek jest fachowcem od remontów, a tatuś jest fachowcem od programowania.
- A ty nie jesteś fachowcem.
- Nic nie umiem robić dobrze?
- No umiesz.
- To od czego jestem fachowcem?
- Od ubierania.
- Ciebie?
- Tak. I przewijania Rózi.
7 paź 2012
O muzyce dla dzieci
Lilka, 2 lata, 11 miesięcy i 5 dni
Lila wpada zaaferowana i oburzona do pokoju: "Mają, mają! Oni mówią, że dzieci i ryby nie mają! Mają!"
Lila zdecydowanie ma.
Lilacze refleksje zawdzięczamy cudownej płycie Grzegorza Turnaua "Księżyc w misce". W tym wypadku chodzi o piosenkę "Zrobimy sztorm". Ale Lila bardzo lubi opowiadać o tym, co jest w każdym utworze. Dziś wysłuchała mojego ukochanego "Śniegu" i wyjaśniła matce: "bo on nie miał rękawiczków!".
4 paź 2012
Wersal III
Czeszę Lilę
- Przepraszam, mamusiu.
- Nie rozumiem, za co mnie przepraszasz?
- Bo mnie pociągnęłaś za włoski.
I znów się dziecku pomieszało, co kiedy.
Innym razem dostałam reprymendę, kiedy Róźka upuściła chrupkę, a ja w nią przypadkiem wlazłam. "Mamo, musisz powiedzieć przepraszam!".
- Przepraszam, mamusiu.
- Nie rozumiem, za co mnie przepraszasz?
- Bo mnie pociągnęłaś za włoski.
I znów się dziecku pomieszało, co kiedy.
Innym razem dostałam reprymendę, kiedy Róźka upuściła chrupkę, a ja w nią przypadkiem wlazłam. "Mamo, musisz powiedzieć przepraszam!
3 paź 2012
Jestem z miasta
Lilka, 2 lata, 11 miesięcy i 1 dzień
Lila wsuwa maliny, które przyniosła jej z działki babcia i zastanawia się na głos:
- A z czego się robi malinki? Chyba z soku malinowego.
Lila wsuwa maliny, które przyniosła jej z działki babcia i zastanawia się na głos:
- A z czego się robi malinki? Chyba z soku malinowego.
1 paź 2012
O objawach ciał trzyletnich
Lila rano nas zwiodła potężnym kaszlem, więc nie poszła do przedszkola. Od kiedy Piotr wyszedł z domu, Lilka nie zakaszlała ani razu, kataru też prawie nie ma i jest w wyśmienitym humorze.
- Ja chcę kawę taką dla dzieci.
- Nie ma. Musiałybyśmy kupić, ale dzisiaj siedzimy w domu.
- Bo jestem chora?
- Podobno.
- Ale nie mam takich kropek jak świnka Peppa.
- Ja chcę kawę taką dla dzieci.
- Nie ma. Musiałybyśmy kupić, ale dzisiaj siedzimy w domu.
- Bo jestem chora?
- Podobno.
- Ale nie mam takich kropek jak świnka Peppa.
Cosiek
Lila, 2 lata i 11 miesięcy bez jednego dnia :)
- Cosiek, Coooosiek, gdzie jesteś? Mamo, widziałaś Cośka? - pyta mnie w przelocie między pokojami biegająca Lila.
- A kto to jest?
- Kotek. No Cosiek, no co ty robisz? Cosiek, nie miałeś wchodzić do kuchni, miałeś wchodzić do pokoju!
A Bazylka to już się do mnie nie chce odzywać.
Kotkowi chciałam wydmuchać nosek, ale nie chciał.
[W roli Cośka wystąpił Tymianek. Urywki monologu spisywała mama.]
- Cosiek, Coooosiek, gdzie jesteś? Mamo, widziałaś Cośka? - pyta mnie w przelocie między pokojami biegająca Lila.
- A kto to jest?
- Kotek. No Cosiek, no co ty robisz? Cosiek, nie miałeś wchodzić do kuchni, miałeś wchodzić do pokoju!
A Bazylka to już się do mnie nie chce odzywać.
Kotkowi chciałam wydmuchać nosek, ale nie chciał.
[W roli Cośka wystąpił Tymianek. Urywki monologu spisywała mama.]
30 wrz 2012
Dlaczego Pantur* nie zmarznie?
Bo mu dałam takie chuterko z fusteczki.
Fusteczka nie była figieniczna, więc starczyła na całą podróż samochodem.
Aha, jak widać, Lilka zaczęła wymawiać głoski szumiące. Miło. Tym milej, że mama jest logopedą, która na przykład wolałaby nie przekonywać się o tym, że w przypadku własnego dziecka jej metody nie działają. Ale nie mówmy "hop", została nam jeszcze Różyczka.
Choć jeżeli o nią chodzi, jestem spokojna. Dziecko, które tak sprawnie je, nie będzie miało najmniejszych kłopotów z artykulacją.
* Niedawno okazało się, że Pantul jest tak naprawdę Panturem i że jednak jest chłopcem.
Fusteczka nie była figieniczna, więc starczyła na całą podróż samochodem.
Aha, jak widać, Lilka zaczęła wymawiać głoski szumiące. Miło. Tym milej, że mama jest logopedą, która na przykład wolałaby nie przekonywać się o tym, że w przypadku własnego dziecka jej metody nie działają. Ale nie mówmy "hop", została nam jeszcze Różyczka.
Choć jeżeli o nią chodzi, jestem spokojna. Dziecko, które tak sprawnie je, nie będzie miało najmniejszych kłopotów z artykulacją.
* Niedawno okazało się, że Pantul jest tak naprawdę Panturem i że jednak jest chłopcem.
29 wrz 2012
Porządek dziobania
Lila uderza plastikową łyżeczką w gryzak i mówi "babko, babko, udaj się, a jak nie, to cię zjem. O, nie udała się, Rózia, zjedz, ty lubisz".
Koneksje
Lilka, 2 lata, 10 miesięcy i 27 dni
Lila spogląda na Tatusia z troską, tak jakby właśnie go zapoznawała z jakąś trudną diagnozą, i mówi:
"Twoja mama chyba jest babcią Celą".
Lila spogląda na Tatusia z troską, tak jakby właśnie go zapoznawała z jakąś trudną diagnozą, i mówi:
"Twoja mama chyba jest babcią Celą".
28 wrz 2012
Śrubnie
- Lilu, jutro nie idziesz do przedszkola, za to jutro pójdziemy na ślub...
- Ja tes pójdę na śrub!!
- Tak, ty też możesz iść. A wiesz, co się wtedy dzieje?
- Się śpiewa. Ja lubię chodzić na śrub. Ja tes będę śpiewałam.
- Pani będzie miała piękną, białą suknię...
- Ja tes chcę mieć piękną białą suknię, będę miała kiedyś piękną białą suknię!
- Tak? I z kim weźmiesz ślub?
- Z tobą! I będziemy tańcyć, bo ja umiem tańcyć tak o, na bocki, bardzo ładnie tańcę. I w kółecko. I też zabiorę ze sobą bańki na śrub.
27 wrz 2012
O Rózinej miłości
Różyczka, 9 miesięcy i 1 dzień
W kalendarzu pierwszego roku życia dziecka napisali mi, że "maluch, dotąd nieczuły na dźwięki odkurzacza czy suszarki, może zacząć się ich bać. Dopiero teraz kojarzy hałas z potencjalnym zagrożeniem". Proszę państwa, chyba państwa maluch.
Drugą miłością Róźki po żarciu jest odkurzacz.
Podejrzewam, że te uczucia, pozornie niezwiązane ze sobą, mają dużo wspólnego: często przygotowywałam Rózi obiadki w blenderze, więc hałas kojarzył się jej z jedzeniem.
Teraz nasz mały piesek Pawłowa biegnie do odkurzacza ilekroć go usłyszy, wspina się nań, łapie za kabel, potrząsa rurą, próbując odkurzać samodzielnie, inhaluje się z lubością powietrzem wylatującym spod turbiny, jednym słowem - adoruje. I miejmy nadzieję, że zostanie jej tak do pełnoletności.
Odkurzałam dziś trzy pokoje przez godzinę, ale czego się nie zrobi dla dziecka, prawda?
W kalendarzu pierwszego roku życia dziecka napisali mi, że "maluch, dotąd nieczuły na dźwięki odkurzacza czy suszarki, może zacząć się ich bać. Dopiero teraz kojarzy hałas z potencjalnym zagrożeniem". Proszę państwa, chyba państwa maluch.
Drugą miłością Róźki po żarciu jest odkurzacz.
Podejrzewam, że te uczucia, pozornie niezwiązane ze sobą, mają dużo wspólnego: często przygotowywałam Rózi obiadki w blenderze, więc hałas kojarzył się jej z jedzeniem.
Teraz nasz mały piesek Pawłowa biegnie do odkurzacza ilekroć go usłyszy, wspina się nań, łapie za kabel, potrząsa rurą, próbując odkurzać samodzielnie, inhaluje się z lubością powietrzem wylatującym spod turbiny, jednym słowem - adoruje. I miejmy nadzieję, że zostanie jej tak do pełnoletności.
Odkurzałam dziś trzy pokoje przez godzinę, ale czego się nie zrobi dla dziecka, prawda?
Zdaniem eksperta
Lilka, 2 lata, 10 miesięcy i 24 dni
Suszę Lili włosy, mała miss buszuje w kosmetykach.
- Mamo, mogę to popachnieć?
- Chcesz to powąchać?
- Tak.
- A wiesz, co to jest?
- Tak, dezodorant.
- A pamiętasz, do czego używa się dezodorantu?
- Tak. Do malowania łokciów.
Suszę Lili włosy, mała miss buszuje w kosmetykach.
- Mamo, mogę to popachnieć?
- Chcesz to powąchać?
- Tak.
- A wiesz, co to jest?
- Tak, dezodorant.
- A pamiętasz, do czego używa się dezodorantu?
- Tak. Do malowania łokciów.
26 wrz 2012
Nauka czytania
Lilka, 2 lata, 10 miesięcy i 24 dni
Z opowieści Tatusia Kochanego:
W drodze z przedszkola Lila monologuje:
Z opowieści Tatusia Kochanego:
W drodze z przedszkola Lila monologuje:
- O, opel, opel jest na "o". Ogórek tez jest na "o".
- I Ola.
- Tak, Ola jest tez na "o". A pani Kasia jest na "pa".
23 wrz 2012
Szef kuchni poleca
Lilka, 2 lata, 10 miesięcy i 3 tygodnie
Lila coś pichci na swojej plastikowej kuchence, za chwilę zostaję poczęstowana talerzykiem z wirtualnym home-made tortem.
- Mmmm - zachwycam się entuzjastycznie - pyszny! A jaki to jest tort? Malinowy?
- Nie, mięskowy.
Lila coś pichci na swojej plastikowej kuchence, za chwilę zostaję poczęstowana talerzykiem z wirtualnym home-made tortem.
- Mmmm - zachwycam się entuzjastycznie - pyszny! A jaki to jest tort? Malinowy?
- Nie, mięskowy.
O zaretach i wadach mówienia "R"
"A to jest mreczko czy maśranka?"
Była maślanka.
Lilka spożyła z prackami ziemniaczanymi. Na tarerzyku.
Nawet nuci teraz "ra, ra, ra".
Była maślanka.
Lilka spożyła z prackami ziemniaczanymi. Na tarerzyku.
Nawet nuci teraz "ra, ra, ra".
18 wrz 2012
Money, money, money
Lilka, 2 lata, 10 miesięcy i 16 dni
Ilekroć szukam czegoś w pawlaczu, w którym trzymamy buty, Lila twierdzi, że są tam jakieś jej okulary.
Dzisiaj to samo.
- A ja tu mam takie okulary, zeby dobze widziałam. Takie nowe, z metką. No, daj mi je. Mozes oberwać metkę.
- Lila, ale ja nic nie wiem o żadnych okularach. Skąd je masz?
- Kupiłam.
- Ale ty przecież nie masz pieniędzy.
- Mam. Takie rózowe. I wyglądają jak kwiatuszki.
- Taa? A gdzie je masz?
- Schowałam. W komputeru.
- W komputerze? A jak to zrobiłaś?
- No tak. Paluszkiem.
Innym razem:
Lila, nie zabieraj Rózi tej lali, ona się nią bawi.
- Ale to jest MOJA!
- No dobrze, to weź tę, a ja dam Rózi inną.
- Ale ta tes jest MOJA!
- Chyba będę musiała kupić nową lalę, dla Rózi, żeby miała swoją.
- Nie, ja jej kupię!
- A ty masz pieniądze?
- Tak.
- Pieniądze się ma wtedy, kiedy się chodzi do pracy i zarabia. Masz jakąś pracę?
- Mam!
- Tak? Jaką?
- Taką niebieską. Ona jest obok tatusia pracy.
- I co tam robisz?
- Gram na gitaze.
Ilekroć szukam czegoś w pawlaczu, w którym trzymamy buty, Lila twierdzi, że są tam jakieś jej okulary.
Dzisiaj to samo.
- A ja tu mam takie okulary, zeby dobze widziałam. Takie nowe, z metką. No, daj mi je. Mozes oberwać metkę.
- Lila, ale ja nic nie wiem o żadnych okularach. Skąd je masz?
- Kupiłam.
- Ale ty przecież nie masz pieniędzy.
- Mam. Takie rózowe. I wyglądają jak kwiatuszki.
- Taa? A gdzie je masz?
- Schowałam. W komputeru.
- W komputerze? A jak to zrobiłaś?
- No tak. Paluszkiem.
Innym razem:
Lila, nie zabieraj Rózi tej lali, ona się nią bawi.
- Ale to jest MOJA!
- No dobrze, to weź tę, a ja dam Rózi inną.
- Ale ta tes jest MOJA!
- Chyba będę musiała kupić nową lalę, dla Rózi, żeby miała swoją.
- Nie, ja jej kupię!
- A ty masz pieniądze?
- Tak.
- Pieniądze się ma wtedy, kiedy się chodzi do pracy i zarabia. Masz jakąś pracę?
- Mam!
- Tak? Jaką?
- Taką niebieską. Ona jest obok tatusia pracy.
- I co tam robisz?
- Gram na gitaze.
17 wrz 2012
Safo słowieńska II
Lila, 2 lata, 10 miesięcy i 15 dni
- Róziecka kotusiecka!
- O, jak ty ładnie do mówisz o Rózi!
- No. I do rymu.
- Róziecka kotusiecka!
- O, jak ty ładnie do mówisz o Rózi!
- No. I do rymu.
16 wrz 2012
A jeszcze a prrropos "r"
to Rózia raczkuje.
Też się nauczyła w jeden dzień. Kilka dni temu tak o, wstała i poszła w świat daleki.
A może raczej: rrankiem wyrruszyła w strronę horryzontu.
"Lackowaj, Lósia, lackowaj" powiedziała jej Lila, wtedy jeszcze nie wymawiająca "r".
I tak to wyglądało
Też się nauczyła w jeden dzień. Kilka dni temu tak o, wstała i poszła w świat daleki.
A może raczej: rrankiem wyrruszyła w strronę horryzontu.
"Lackowaj, Lósia, lackowaj" powiedziała jej Lila, wtedy jeszcze nie wymawiająca "r".
I tak to wyglądało
Skończyła się epoka biedlonki
...zaczęła się epoka biedronki.
Właśnie dziś. 16 września. Z zaskoczenia. Gdyby było jutro, zaskoczenie miałoby nawet pewne podstawy historyczne, ale jakieś mało przyjemne, więc może dobrze, że dziś.
Pękamy z dumy oczywiście.
Właśnie dziś. 16 września. Z zaskoczenia. Gdyby było jutro, zaskoczenie miałoby nawet pewne podstawy historyczne, ale jakieś mało przyjemne, więc może dobrze, że dziś.
Pękamy z dumy oczywiście.
Niedzielnie
Lilka, 2 lata, 10 miesięcy i 2 tygodnie
- Lila, zaraz idę do kościoła.
- Ja tes idę, z Pantulem!
- Hmm, no dobrze...
- Ale Pantul nie będzie mi spadał. I on nie umie klęceć, to będziem mu
pomagałam. Będę sła do babci Celi z Pantulem, na pewno się uciesy. Ale w
kościołie będziem ublana w sukienkę.
- Dobrze, ale w ciepłą.
- Dobla, to w ciepłą, bo ja lubię mieć ciepłą, bo... a wies, Pantul tes ma ciepłą.
11 wrz 2012
No dobra
Z akcesoryj wygrzebanych naprędce z różnych zakamarków ukleciła matka Polka wdzięczny outfit dziewczęcy i stylizację ową uwieczniła.
I kto
teraz
nadal
będzie
twierdził
że
Rózia
wygląda
jak
chłopiec
Temu się pokaże słitfocię. O.
I kto
teraz
nadal
będzie
twierdził
że
Rózia
wygląda
jak
chłopiec
Temu się pokaże słitfocię. O.
Dumna posiadaczka ufalbanionego kupra w rozmiarze Dada5 rzuca oglądaczowi wyzywające spojrzenie
A tu wersja łagodniejsza, rzekłabym nawet: filuterna.
A propos: odwiedziłam jakiś czas temu z Róźką biuro paszportowe. Rózia rozdawała uśmiechy i marszczyła nosek, fucząc radośnie do kolejkowiczków. Jedni państwo rozmawiali między sobą: - Patrz, jakie ten chłopczyk robi miny! O, jak się marszczy! - To dziewczynka - wyjaśniam. - Och, ale kokietuje! - zmienili front natychmiast. I kto jest puchem marnym?...
Coś w tym musi być
Rózia, 8 miesięcy i 16 dni
Idę wczoraj z Rózią na plac zabaw (na razie na huśtawki, mamy takie fajne dla maluchów i Rózia bardzo lubi obserwować otoczenie z pozycji bujacza-wiercipięty). Po drodze mijamy Doświadczoną Matkę Dzieciom - o doświadczeniu wnioskuję li jedynie z liczby pociech, ale że była pokaźna (2 starsze córeczki + bliźniaczy wózek), myślę, że mam prawo.
Najstarsza pociecha Doświadczonej zerknęła do naszego wózeczka i zachwyciła się (a jakże, a jakże): "O, jaka słodka!", na co DMD rzuciła jej szybką karcącą uwagę "To jest chłopczyk!". Mójborze. O co chodzi?!
Idę wczoraj z Rózią na plac zabaw (na razie na huśtawki, mamy takie fajne dla maluchów i Rózia bardzo lubi obserwować otoczenie z pozycji bujacza-wiercipięty). Po drodze mijamy Doświadczoną Matkę Dzieciom - o doświadczeniu wnioskuję li jedynie z liczby pociech, ale że była pokaźna (2 starsze córeczki + bliźniaczy wózek), myślę, że mam prawo.
Najstarsza pociecha Doświadczonej zerknęła do naszego wózeczka i zachwyciła się (a jakże, a jakże): "O, jaka słodka!", na co DMD rzuciła jej szybką karcącą uwagę "To jest chłopczyk!". Mójborze. O co chodzi?!
10 wrz 2012
Jest sprawa
Nigdy tu nie robiłam takich rzeczy, bo traktuję blog jak pamiętnik, a nie trybunę. Ale. Może właśnie czas na pierwszy raz? Tym bardziej, że to właśnie z blogu Chustki trafia tutaj najwięcej czytaczy, jeśli wierzyć bloggerowym statystykom. A co mam nie wierzyć.
Proszę o krew dla Joanny. Szczegóły tutaj.
Powiem Wam, że odkąd mam moje córeczki, dwie rzeczy przerażają mnie najbardziej na świecie. Choroby małych dzieci. I choroby rodziców małych dzieci. Myślę, że gdyby mnie się jedna z tych rzeczy przydarzyła, miałabym nadzieję, że gdzieś tam jakiś nieznany człowiek zechce mi pomóc. I poprosi o tę pomoc innych nieznanych. Proszę.
Proszę o krew dla Joanny. Szczegóły tutaj.
Powiem Wam, że odkąd mam moje córeczki, dwie rzeczy przerażają mnie najbardziej na świecie. Choroby małych dzieci. I choroby rodziców małych dzieci. Myślę, że gdyby mnie się jedna z tych rzeczy przydarzyła, miałabym nadzieję, że gdzieś tam jakiś nieznany człowiek zechce mi pomóc. I poprosi o tę pomoc innych nieznanych. Proszę.
9 wrz 2012
O cyklistach. Oraz pośrednio o tym, że kocham masło.
W drodze do kościoła pokazuję Lilce dziecko jadące w foteliku rowerowym.
- Popatrz, tatuś jedzie z dzieckiem na rowerze. Fajnie, nie? Też bym tak z tobą pojeździła, ale nie mam roweru, niestety.
- No. A ja mam swój łowelek.
- To może mogłabym czasem pojeździć na twoim?
- Nie mozes. Mas za duzą pupę.
- Popatrz, tatuś jedzie z dzieckiem na rowerze. Fajnie, nie? Też bym tak z tobą pojeździła, ale nie mam roweru, niestety.
- No. A ja mam swój łowelek.
- To może mogłabym czasem pojeździć na twoim?
- Nie mozes. Mas za duzą pupę.
Metamorphosis
Lilka, 2 lata, 10 miesięcy i tydzień
- Kotku...
- ... [tu zderzamy się z karcącym spojrzeniem pierworodnej]
- Tak, wiem, nie jesteś kotkiem. Jesteś biedronką i motylkiem.
- Yhm.
- A ja kim jestem?
- Tatusiem. [Chwila namysłu]. Mozes być tes dinozaulem. Albo klófką.
opisał Tatuś Kochany
- Kotku...
- ... [tu zderzamy się z karcącym spojrzeniem pierworodnej]
- Tak, wiem, nie jesteś kotkiem. Jesteś biedronką i motylkiem.
- Yhm.
- A ja kim jestem?
- Tatusiem. [Chwila namysłu]. Mozes być tes dinozaulem. Albo klófką.
opisał Tatuś Kochany
8 wrz 2012
Chrzest II
2 września zawieźliśmy Rózię do tego samego drewnianego kościółka, w którym był nasz ślub, a później chrzest Lili. To znaczy Tatuś Kochany zawiózł, wózkiem, i całe szczęście, bo mama z Lilą (jesce lajtuski, jesce moja tolebka, jesce Pantul!!) dokulały się rodzinnym citlonenem kilka minut za późno, żeby zdążyć na początek mszy.
Róziolek był bardzo grzeczny, wyglądał jak dorodny pączek-marynarz albo (oczywiście!) jak wielki chłopczyk, którego ktoś omyłkowo przebrał w sukieneczkę. Ekscesów nie odnotowano. Jesteśmy po.
Tu Lila, obdarowana przy okazji chrztu siostry zabawkowym żelazkiem. Można się przekonać, jak bardzo stosunek rodzicielki do prasowania odbija się w umiejętności używania sprzętu przez pierworodną:
Róziolek był bardzo grzeczny, wyglądał jak dorodny pączek-marynarz albo (oczywiście!) jak wielki chłopczyk, którego ktoś omyłkowo przebrał w sukieneczkę. Ekscesów nie odnotowano. Jesteśmy po.
foto Walerian Kamiński
foto Walerian Kamiński
Założę się
...że każdy profesor renomowanej uczelni, każdy noblista, każdy wybitny publicysta, genialny muzyk i uznany poeta ma podobne zdjęcie z dzieciństwa...
Mały piekarz
Lila, 2 lata, 10 miesięcy i 6 dni
Lila patrzy, jak gniotę gniota - rogaliki in spe.
- A połiedzieć ci, jak się lobi ciasto?
- No jak?
- Się wkłada do piekalnika i sie piece, i jus babecki się udają. Pielsa, dluga, tsecia. A ja tes umiem lobić babecki, tylko takie małe.
Lila patrzy, jak gniotę gniota - rogaliki in spe.
- A połiedzieć ci, jak się lobi ciasto?
- No jak?
- Się wkłada do piekalnika i sie piece, i jus babecki się udają. Pielsa, dluga, tsecia. A ja tes umiem lobić babecki, tylko takie małe.
5 wrz 2012
O atrybutach
Dzisiaj, podczas jednego tylko spaceru Rózia została trzy razy wzięta za chłopca, w tym raz za ładnego chłopca.
Chyba powinnam zacząć golić jej wąsy. Albo chociaż biustonosz kupić.
Rózia się przemieszcza
Rózia, 8 miesięcy i 10 dni
Kocie żarcie, kable, buty, doniczki, telefony komórkowe. Powinni to sprzedawać w higienicznych i nieszkodliwych wersjach dla małych dzieci. "Twój pierwszy kabel usb". "Mały botanik".
I nobel dla tego, kto wyprodukuje niemowlęcą wersję kotów z kurzu.
Tutaj w zasięgu wzroku nie ma niczego zasługującego na prawdziwą niemowlęcą atencję, którym to faktem Rózia jest mocno rozczarowana...
Aha, parę dni temu Różyczka sama sobie zdjęła pieluchę z kupą w środku, zostawiła na środku dywanu i odpełzała od niej golutka aż pod same drzwi. Mniemam, że udała się po czystą pieluszkę. Wyprodukowaliśmy wersję samoobsługową.
Kocie żarcie, kable, buty, doniczki, telefony komórkowe. Powinni to sprzedawać w higienicznych i nieszkodliwych wersjach dla małych dzieci. "Twój pierwszy kabel usb". "Mały botanik".
I nobel dla tego, kto wyprodukuje niemowlęcą wersję kotów z kurzu.
Tutaj w zasięgu wzroku nie ma niczego zasługującego na prawdziwą niemowlęcą atencję, którym to faktem Rózia jest mocno rozczarowana...
Aha, parę dni temu Różyczka sama sobie zdjęła pieluchę z kupą w środku, zostawiła na środku dywanu i odpełzała od niej golutka aż pod same drzwi. Mniemam, że udała się po czystą pieluszkę. Wyprodukowaliśmy wersję samoobsługową.
3 wrz 2012
Nowaumiejętność
11:34:41 ida79
Roziawłaśniewyrwałashift
11:34:48 pio73
i spację?
11:34:56 ida79
pomylkaspacje:D
Roziawłaśniewyrwałashift
11:34:48 pio73
i spację?
11:34:56 ida79
pomylkaspacje:D
29 sie 2012
Safo słowieńska
Lilka, 2 lata, 9 miesięcy i 27 dni
Lila wymyśliła wczoraj wierszyk.
Ksesełecko miga,
kubek się odwiga.
Dziś pytamy.
- Lila, a co to znaczy, że się odwiga?
- Zeby mlecko było odwigane.
- Odwigane?!
- Tak. Na działce odwigałam.
- Mleczko?
- Nie, kubecek.
- A co się robi z mleczkiem?
- Tak kololuje.
Tak, my też nie wiemy, co to może znaczyć. Ale wierszyk ładny. Pewne cechy wskazują, że Lila ma folkową duszę. Kto wie, może czerwcowe Koko, euro spoko wydaje już swoje owoce?
Lila wymyśliła wczoraj wierszyk.
Ksesełecko miga,
kubek się odwiga.
Dziś pytamy.
- Lila, a co to znaczy, że się odwiga?
- Zeby mlecko było odwigane.
- Odwigane?!
- Tak. Na działce odwigałam.
- Mleczko?
- Nie, kubecek.
- A co się robi z mleczkiem?
- Tak kololuje.
Tak, my też nie wiemy, co to może znaczyć. Ale wierszyk ładny. Pewne cechy wskazują, że Lila ma folkową duszę. Kto wie, może czerwcowe Koko, euro spoko wydaje już swoje owoce?
28 sie 2012
Podłączona
Rózia, 8 miesięcy i 2 dni
Siedzę przed laptopem z Różą na kolanach.
Nagle wyskakuje mi dymek z komunikatem "Nie rozpoznano urządzenia".
Szary kabelek. Jeden koniec w slocie usb. Drugi trzyma w buzi Rózia.
Sztuka manipulacji
Lila, 2 lata, 9 miesięcy i 26 dni
O, jak ciepło! Jaka ładna pogoda! Taka ładna, jakbym sła na plac sabaw!
Co robić? Idziemy.
O, jak ciepło! Jaka ładna pogoda! Taka ładna, jakbym sła na plac sabaw!
Co robić? Idziemy.
27 sie 2012
Wakacje
Były dziewczynki na działce.
Trzy.
Róża, Lila i Pantul, zwana Pantulem, choć płeć podobno ma żeńską. Pantul to NIE JEST LALKA! (ryk, pisk, spazmy), tylko córeczka Lilianki.
Mama robiła zdjęcia, bo lubi i bo godziwa to rozrywka na bezrybiu.
Na zdjęciach:
1. Pantul w objęciach Lilianki na Koszmarnym Rowerku (To jest kacka, a wujek Lomek mówi ze to jest kacolek). Rowerek z racji swojej koszmarności został wywieziony100 km od miasta i na działce sprawdza się doskonale jako przydomowe karaoke. Naciskając dowolny przycisk, wyzwala się bogaty repertuar napędzany dwiema bateriami AA i dużą dozą wyobraźni muzycznej (w tym kontekście wyrażającej się w pobłażliwym traktowaniu dźwięków ciut za wysokich, ciut za niskich oraz zupełnie przypadkowych). Lila, w zależności od fantazji, wyśpiewuje piosenki umieszczone w kaczce: literalnie, z wymyślonymi słowami, albo ze słowami innej piosenki (sama słyszałam pewnego wieczoru koko elło spoko). Do jeżdżenia rowerek nie służy, ale w sumie nie ma się co dziwić, wystarczy na niego spojrzeć.
2. Rózia w objęciach porannego słonka. Poranne słonko niesie za sobą dwie wiadomości wyzwalające sprzeczne emocje: a. radosną: znów jest ładna pogoda, b. bolesną: dlaczego ja na urlopie muszę oglądać PORANNE słonko?!
3. Dla równowagi Rózia w objęciach słonka wieczornego, przekaz w sumie podobny w wyrazie: a. dożyliśmy, b. dlaczego ten berbeć jeszcze nie śpi?!
4. I jeszcze kilka rozrywek:
pierwsza huśtawka
pierwsza własna chata
pierwszy grzybek
pierwszy e-book
pierwsza miłość
Trzy.
Róża, Lila i Pantul, zwana Pantulem, choć płeć podobno ma żeńską. Pantul to NIE JEST LALKA! (ryk, pisk, spazmy), tylko córeczka Lilianki.
Mama robiła zdjęcia, bo lubi i bo godziwa to rozrywka na bezrybiu.
Na zdjęciach:
1. Pantul w objęciach Lilianki na Koszmarnym Rowerku (To jest kacka, a wujek Lomek mówi ze to jest kacolek). Rowerek z racji swojej koszmarności został wywieziony100 km od miasta i na działce sprawdza się doskonale jako przydomowe karaoke. Naciskając dowolny przycisk, wyzwala się bogaty repertuar napędzany dwiema bateriami AA i dużą dozą wyobraźni muzycznej (w tym kontekście wyrażającej się w pobłażliwym traktowaniu dźwięków ciut za wysokich, ciut za niskich oraz zupełnie przypadkowych). Lila, w zależności od fantazji, wyśpiewuje piosenki umieszczone w kaczce: literalnie, z wymyślonymi słowami, albo ze słowami innej piosenki (sama słyszałam pewnego wieczoru koko elło spoko). Do jeżdżenia rowerek nie służy, ale w sumie nie ma się co dziwić, wystarczy na niego spojrzeć.
2. Rózia w objęciach porannego słonka. Poranne słonko niesie za sobą dwie wiadomości wyzwalające sprzeczne emocje: a. radosną: znów jest ładna pogoda, b. bolesną: dlaczego ja na urlopie muszę oglądać PORANNE słonko?!
3. Dla równowagi Rózia w objęciach słonka wieczornego, przekaz w sumie podobny w wyrazie: a. dożyliśmy, b. dlaczego ten berbeć jeszcze nie śpi?!
4. I jeszcze kilka rozrywek:
pierwsza huśtawka
pierwsza własna chata
pierwszy grzybek
pierwsza miłość
Z wyższością
Lila, 2 lata, 9 miesięcy i kawałek następnego (spory)
Ha ha, a Malek to mówi biedjonka zamiast biedlonka!
Ha ha, a Malek to mówi biedjonka zamiast biedlonka!
15 sie 2012
Jedzer
Rózia, 7 miesięcy i 20 dni
Odkąd Różyczka zauważyła, że radosnym, bezładnym machaniem rączkami przy jedzeniu zdarza się jej czasem wytrącić mi łyżeczkę z ręki i wtedy NIE WSZYSTKO TRAFIA DO BUZI, nauczyła się jeść w pozycji: łokcie przy sobie, przedramiona w górze, piąstki zaciśnięte, nieruchome. Rusza się tylko dziób.
Jej fascynacja jedzeniem jest fascynująca.
Odkąd Różyczka zauważyła, że radosnym, bezładnym machaniem rączkami przy jedzeniu zdarza się jej czasem wytrącić mi łyżeczkę z ręki i wtedy NIE WSZYSTKO TRAFIA DO BUZI, nauczyła się jeść w pozycji: łokcie przy sobie, przedramiona w górze, piąstki zaciśnięte, nieruchome. Rusza się tylko dziób.
Jej fascynacja jedzeniem jest fascynująca.
Dzieci wiedzą lepiej
- Boże! - woła przejęty ojciec.
- Chyba boze nalodzenie - dopowiada ani trochę nie przejęta córka.
- Chyba boze nalodzenie - dopowiada ani trochę nie przejęta córka.
Losłasania o łasywach
Lilka, 2 lata, 9 miesięcy i 12 dni
- Ja byłam w takim sklepu łasyłowym i kupiłam, eeee, albuz to jest łasyw?
- Nie, arbuz to owoc.
- Ołoc?! A łygląda jak łasyw.
11 sie 2012
Przekraczanie granic
Lila, 2 lata, 9 miesięcy i 9 dni
My, rodzice, zastanawiamy się czasem, kiedy przyjdzie chwila, w której dziecko osiągnie taki poziom świadomości, że zacznie zderzać nas z problemami, na które sami nie znamy odpowiedzi. Jak "dlaczego ludzie krzywdzą się nawzajem?"; "Dlaczego muszą zmagać się z chorobami?"; "Czym jest śmierć?"...
U nas ta chwila nastąpiła dzisiaj:
Mamo, chcę zobacyć swoje łokcie!!
PS. Lustro nie było wyjściem z sytuacji, lustra są dla frajerów, a nie dla dzielnych błękitnookich dziewczynek dążących do samopoznania.
My, rodzice, zastanawiamy się czasem, kiedy przyjdzie chwila, w której dziecko osiągnie taki poziom świadomości, że zacznie zderzać nas z problemami, na które sami nie znamy odpowiedzi. Jak "dlaczego ludzie krzywdzą się nawzajem?"; "Dlaczego muszą zmagać się z chorobami?"; "Czym jest śmierć?"...
U nas ta chwila nastąpiła dzisiaj:
Mamo, chcę zobacyć swoje łokcie!!
PS. Lustro nie było wyjściem z sytuacji, lustra są dla frajerów, a nie dla dzielnych błękitnookich dziewczynek dążących do samopoznania.
7 sie 2012
Wspaniałomyślnie
Lilka, 2 lata, 9 miesięcy i 4 dni
W życiu kupiłam moim córeczkom może ze trzy zabawki. A mimo tego zaczęliśmy nimi obrastać, a ostatnio wręcz w nich tonąć. Rozłożyłam wczoraj przed Lilą walizkę, naznosiłam pudeł z zabawkami i powiedziałam, żeby wszystko, czym się nie bawi, włożyła do walizy, a my to potem oddamy jakimś dzieciom, które nie mają tylu zabawek.
Lila podeszła do zadania bardzo rzetelnie, zostawiając sobie jedynie ulubione lale i kilka maskotek. Mama nie miała tyle hartu ducha i przy niektórych wyjątkowo ładnych zabawkach pytała "Lilu, NA PEWNO chcesz to oddać? Popatrz, jest taka śliczna, może jeszcze będziesz się nią bawić?". Wtedy Lilka wyjmowała mi zabawkę z ręki, wrzucała do walizy i przekonywała "Mamo, dzieci się uciesą".
W życiu kupiłam moim córeczkom może ze trzy zabawki. A mimo tego zaczęliśmy nimi obrastać, a ostatnio wręcz w nich tonąć. Rozłożyłam wczoraj przed Lilą walizkę, naznosiłam pudeł z zabawkami i powiedziałam, żeby wszystko, czym się nie bawi, włożyła do walizy, a my to potem oddamy jakimś dzieciom, które nie mają tylu zabawek.
Lila podeszła do zadania bardzo rzetelnie, zostawiając sobie jedynie ulubione lale i kilka maskotek. Mama nie miała tyle hartu ducha i przy niektórych wyjątkowo ładnych zabawkach pytała "Lilu, NA PEWNO chcesz to oddać? Popatrz, jest taka śliczna, może jeszcze będziesz się nią bawić?". Wtedy Lilka wyjmowała mi zabawkę z ręki, wrzucała do walizy i przekonywała "Mamo, dzieci się uciesą".
6 sie 2012
Dziecko idealne
Postawiłam przed dzieckiem talerz z serii Szczyt Wyrafinowanego Menu: brokuły, jajko sadzone, ziemniaki, sałatka z pomidora.
Lila próbuje pomidorów, których normalnie nie tyka:
- O, lubię takie mięsko!
I na koniec:
- Dziękuję, mamo, se slobiłaś taką pysną kolację.
- Chcesz rodzynki na deser?
- Nie, telas pójdę się połozyć na chwilę.
Uprzedzając pytania: nie, nie jest taka zawsze.
Lila próbuje pomidorów, których normalnie nie tyka:
- O, lubię takie mięsko!
I na koniec:
- Dziękuję, mamo, se slobiłaś taką pysną kolację.
- Chcesz rodzynki na deser?
- Nie, telas pójdę się połozyć na chwilę.
Uprzedzając pytania: nie, nie jest taka zawsze.
O obrotach ciał wypełnionych mlekiem
Różyczka, 7 miesięcy i 10 dni
Lilianka, 2 lata, 9 miesięcy i 3 dni
Byliśmy wczoraj całą czwórką na imprezie. Rózia od razu zaanektowała dywan i zaczęła monodram pt. "kurczak na rożnie". Ktoś nieśmiało zaproponował, żeby może każdy obrót Różyczki uczcić wychyleniem toastu, ale po kilku minutach zdecydowanie wycofał się z propozycji - nie wymyślono jeszcze cysterny, która pomieściłaby w sobie tyle płynu, więc cóż może człowiek...
Lilka patrzy na obracającą się szaleńczo siostrę i z wysokości postawy pionowej oraz sporego doświadczenia rzuca:
- Zalas się znołu pozygas.
Lilianka, 2 lata, 9 miesięcy i 3 dni
Byliśmy wczoraj całą czwórką na imprezie. Rózia od razu zaanektowała dywan i zaczęła monodram pt. "kurczak na rożnie". Ktoś nieśmiało zaproponował, żeby może każdy obrót Różyczki uczcić wychyleniem toastu, ale po kilku minutach zdecydowanie wycofał się z propozycji - nie wymyślono jeszcze cysterny, która pomieściłaby w sobie tyle płynu, więc cóż może człowiek...
Lilka patrzy na obracającą się szaleńczo siostrę i z wysokości postawy pionowej oraz sporego doświadczenia rzuca:
- Zalas się znołu pozygas.
Piękność dnia
Lila, umyta, ubrana i uczesana, siada do śniadania:
- Jestem piękna!
Dostała mleko.
- Mam nadzieję, ze się nie polejem.
- Zrobić ci jeszcze jedną bułeczkę?
- Uhm. Dobla, to ja cekam.
A tu jeszcze fotki obu piękności dziś przy śniadaniu
To jest mina Rózi na widok Lili
- Jestem piękna!
Dostała mleko.
- Mam nadzieję, ze się nie polejem.
- Zrobić ci jeszcze jedną bułeczkę?
- Uhm. Dobla, to ja cekam.
A tu jeszcze fotki obu piękności dziś przy śniadaniu
To jest mina Rózi na widok Lili
4 sie 2012
O nadmiarze informacji
Piotr zaczyna coś grać w salonie, ja z dziewczynami siedzę w kuchni.
- O, tatuś gra - mówię.
Lila patrzy na mnie z politowaniem:
- No psecies słysym...
- O, tatuś gra - mówię.
Lila patrzy na mnie z politowaniem:
- No psecies słysym...
22 lip 2012
Zajęta Lila
Do kuchni wpada Lilka z piłką w jednej ręce i kredką w drugiej.
- Mamo, mamo!!
- Co?
- Jestem zajęta!
- O, to tak jak ja. Ja jestem zajęta obieraniem ziemniaków. A ty?
- Piłką i kledką.
Łaskawie
Lila, 2 lata, 8 miesięcy i 19 dni
- Chcę maślanki, chcę maślanki!
- Czekaj, już ci nalewam.
- Dobla, mozes.
- Chcę maślanki, chcę maślanki!
- Czekaj, już ci nalewam.
- Dobla, mozes.
19 lip 2012
Abecadło
Lila, 2 lata, 8 miesięcy i 17 dni
- Klowa. Jest na "o".
- Nie, Lilu. "O" jest w środku, a "krowa" zaczyna się na "k". Na "o" jest na przykład "oko". Albo "okno"...
- Albo ojikacja! *)
*) Ubikacja
- Klowa. Jest na "o".
- Nie, Lilu. "O" jest w środku, a "krowa" zaczyna się na "k". Na "o" jest na przykład "oko". Albo "okno"...
- Albo ojikacja! *)
*) Ubikacja
Piosenka
Przewijam Róźkę.
Dookoła skacze Lila i coś śpiewa.
Wsłuchuję się...
Ta mała się zeslała, ta mała się zeslała, hop, hop, tla la la!
Przechodniu, waż słowa.
Dookoła skacze Lila i coś śpiewa.
Wsłuchuję się...
Ta mała się zeslała, ta mała się zeslała, hop, hop, tla la la!
Przechodniu, waż słowa.
Lubiciel, czyli kto da więcej
Lila, 2 lata, 8 miesięcy i 16 dni
- Mamo, ja ciebie lubię.
- Ja ciebie też lubię.
- A ja ciebie kocham!
- Też cię kocham.
- A ja cię psytulam!!
17 lip 2012
Dialogi kiełbaskowe
- Ja chcę kiełbaskę!! - żąda Lila, choć dwie ma już w brzuszku.
- Czekaj, grzeje się. Jak doliczysz do 10, to będzie. Jeden...
- Osiem!
- Nie, jeden, dwa, trzy... - liczymy, pokazuję Lili palce, zacina się po "5" - Tu jest pięć palców. A następny to jest...
- Kciuk.
- Ale jaki on ma numer?
- "i"
- No dobra, kiełbaska już jest.
- Ale ja chciałam dwie!
- Czekaj, grzeje się. Jak doliczysz do 10, to będzie. Jeden...
- Osiem!
- Nie, jeden, dwa, trzy... - liczymy, pokazuję Lili palce, zacina się po "5" - Tu jest pięć palców. A następny to jest...
- Kciuk.
- Ale jaki on ma numer?
- "i"
- No dobra, kiełbaska już jest.
- Ale ja chciałam dwie!
- Jedna ci wystarczy.
-Kici, kici, kiełbasecka!! - wykrzykuje z entuzjazmem Lila - Ale mam jus mało mustaldy i klacupu!!
15 lip 2012
Lubnie
Lila ma ostatnio fazę na wyznania.
- Lubię cię, wies?
- Ja ciebie też lubię.
- A ja lubię tatusia. I Lósię...
Oprócz tego Lila lubi swoją lalę i motylka Rózi ("to jest Lósi motylek, ale go sobie posycyłam, wies?")
Ostatnio uparła się wziąć obydwie zabawki na spacer "Bo to są moi psyjacioły".
- Lubię cię, wies?
- Ja ciebie też lubię.
- A ja lubię tatusia. I Lósię...
Oprócz tego Lila lubi swoją lalę i motylka Rózi ("to jest Lósi motylek, ale go sobie posycyłam, wies?")
Ostatnio uparła się wziąć obydwie zabawki na spacer "Bo to są moi psyjacioły".
Gosposia
Lila bawi się przy zabawkowej kuchni.
- A to jest moja łazienka.
- Łazienka?!
- A, nie, pseplasam, kuchnia! Mas, tu ci ukotołałam.
- A co to jest?
- Mięsko, ziemniacki i malchewka.
- Ok, zjadłam, bardzo dobre. Możesz teraz umyć naczynia.
- To ja włosym do twojej zmywalki, dobla? Talesyk i stućce.
Lila biegnie do kuchni, otwiera zmywarkę, wkłada wszystko na miejsce, WŁĄCZA i mówi:
- No, jus są umyte.
-------
Zamiatam.
Lila: A w złobku tes mamy taką zmiotkę.
- I co, uczycie się zamiatać?
- Tak. Ja jus umiem.
- A macie takie małe zmiotki dla dzieci?
- Nieee - mówi Lila z dumą - takie dla paniów dolosłych!
- A to jest moja łazienka.
- Łazienka?!
- A, nie, pseplasam, kuchnia! Mas, tu ci ukotołałam.
- A co to jest?
- Mięsko, ziemniacki i malchewka.
- Ok, zjadłam, bardzo dobre. Możesz teraz umyć naczynia.
- To ja włosym do twojej zmywalki, dobla? Talesyk i stućce.
Lila biegnie do kuchni, otwiera zmywarkę, wkłada wszystko na miejsce, WŁĄCZA i mówi:
- No, jus są umyte.
-------
Zamiatam.
Lila: A w złobku tes mamy taką zmiotkę.
- I co, uczycie się zamiatać?
- Tak. Ja jus umiem.
- A macie takie małe zmiotki dla dzieci?
- Nieee - mówi Lila z dumą - takie dla paniów dolosłych!
13 lip 2012
Odkrycia
Rózia odkryła, co trzeba zrobić, żeby móc jeść jeszcze więcej.
Zrobiła sobie ZĄB.
Całkiem własny, malutki i absorbujący. Fajnie się go maca małym tłustym paluchem. Tym samym, który potem pracowicie wciera we włoski rozmoczone chrupki kukurydziane.
Rózia odkryła najlepszy utrwalacz fryzury ever.
A mama położyła Rózię na pleckach na macie do zabawy, a potem odkryła, że podejrzany stukot w pokoju, to fragment oratorium na nocnik i podłogę. Wykonawca leżał na brzuszku metr od maty i wyglądał, jakby robił to od co najmniej dwóch miesięcy. To znaczy: obracał się i przemieszczał, a nie używał utensyliów higienicznych w charakterze instrumentu perkusyjnego. Mina obojętna, ząb na miejscu, fryzura jak od stylisty. Rózia nasza kochana.
Zrobiła sobie ZĄB.
Całkiem własny, malutki i absorbujący. Fajnie się go maca małym tłustym paluchem. Tym samym, który potem pracowicie wciera we włoski rozmoczone chrupki kukurydziane.
Rózia odkryła najlepszy utrwalacz fryzury ever.
A mama położyła Rózię na pleckach na macie do zabawy, a potem odkryła, że podejrzany stukot w pokoju, to fragment oratorium na nocnik i podłogę. Wykonawca leżał na brzuszku metr od maty i wyglądał, jakby robił to od co najmniej dwóch miesięcy. To znaczy: obracał się i przemieszczał, a nie używał utensyliów higienicznych w charakterze instrumentu perkusyjnego. Mina obojętna, ząb na miejscu, fryzura jak od stylisty. Rózia nasza kochana.
11 lip 2012
Zabawa
Lila: 2 lata, 8 miesięcy i 9 dni
Lala płace. Musę ją nakalmić. O, jesce chce jeść. Dam jej z dlugiego cycka. No, odbiła jus. Telas śpi.
Rózia nie zachciała respektować spokojnego snu lali i zaczęła się drzeć, wobec tego strofujemy rozrabiarę, a Lila oznajmia smutnym głosikiem:
Lala się zbudziła i płace. Moze dam jej smocek?... Wyjęłam z łózecka Lósi. No mas.
Jesce płace.
- Lila, a może ona ma mokro?
- No ma. Zmienię jej pieluskę... Pozycyłam od Lósi. O, znołu się posikała. Ta lala to jest taki mały sikacek. A moze slobi siusiu do nocnicka?
- Nie jest na to jeszcze za mała?
- Nie. Sobac! Slobiła! - mówi Lila i biegnie z nocnikiem do łazienki, żeby go opróżnić.
Potem było jeszcze: Połosym ten smocek t łósecku obok lali. Ona jesce nie maludzi. Połosym smocek i jak będzie maludzić, to będzie miała.
Nasza mała kochana mamusia.
A propos. Wczoraj nasza sąsiadka pyta Lilkę: Kiedy twoja babcia Izia tu do nas przyjdzie?, na co Lila wyjaśnia jej z przejęciem: A moja mama to do niej mówi "mamo"!
Lala płace. Musę ją nakalmić. O, jesce chce jeść. Dam jej z dlugiego cycka. No, odbiła jus. Telas śpi.
Rózia nie zachciała respektować spokojnego snu lali i zaczęła się drzeć, wobec tego strofujemy rozrabiarę, a Lila oznajmia smutnym głosikiem:
Lala się zbudziła i płace. Moze dam jej smocek?... Wyjęłam z łózecka Lósi. No mas.
Jesce płace.
- Lila, a może ona ma mokro?
- No ma. Zmienię jej pieluskę... Pozycyłam od Lósi. O, znołu się posikała. Ta lala to jest taki mały sikacek. A moze slobi siusiu do nocnicka?
- Nie jest na to jeszcze za mała?
- Nie. Sobac! Slobiła! - mówi Lila i biegnie z nocnikiem do łazienki, żeby go opróżnić.
Potem było jeszcze: Połosym ten smocek t łósecku obok lali. Ona jesce nie maludzi. Połosym smocek i jak będzie maludzić, to będzie miała.
Nasza mała kochana mamusia.
A propos. Wczoraj nasza sąsiadka pyta Lilkę: Kiedy twoja babcia Izia tu do nas przyjdzie?, na co Lila wyjaśnia jej z przejęciem: A moja mama to do niej mówi "mamo"!
10 lip 2012
Jeszcze o jedzeniu
Rózia kocha jeść, co zostało odnotowane już od pierwszych dni jej życia. Co zostaje odnotowane przez każdego, komu zamajaczą choćby z daleka Rózine obłości. Ostatnio mijała nas na spacerze jakaś pani z dzieckiem, które na widok Rózi zauważyło donośnie "A nasza Lenka to nie była taka gruba!".
W sumie może zamiast się trapić, czy aby ponadwymiarowość Różyczki nie staje się nazbyt jaskrawa, powinnam puchnąć z dumy, że to na MOIM MLEKU takie dorodne dziewoje wyrastają, bo fakt faktem, przez dobre pół roku wszelkie wynalazki warzywno-owocowe napotykały na twardy mur Rózinej wzgardy. Do czasu. Dodania masełka. Masełko w cudowny sposób zamienia niedobrą marchewkę w pyszną marchewkę, mdłą cukinię w cukinię wyrafinowaną oraz paskudny selerek w selerową rozkosz dla podniebienia. Się wie.
W zeszły weekend byliśmy na działce, gdzie dzieciom, również dzieciom-berbeciom, wolno więcej. Głównie dlatego, że rodzice wolą skupić się raczej na odpoczywaniu niż doglądaniu, nakłanianiu, nakazywaniu, pilnowaniu i staraniu się. Rózi wolno było arbuza (gdyby arbuz miał kości, zostałby do kości wyssany, ale ponieważ m tylko skórę i pestki, brakuje odpowiedniej metafory), chlebka - tu pozwolę sobie zaprezentować nieskrywaną chlebkową rozkosz:
a także NIE wolno było ciasta, co Rózia zanotowała z prawdziwą przykrością. Mama z kolei zanotowała w kadrze chrapkę na:
Niestety, nie dali...
Lila tymczasem objadała się zupełnie bezkarnie, pogłębiając Róźkową frustrację.
W sumie może zamiast się trapić, czy aby ponadwymiarowość Różyczki nie staje się nazbyt jaskrawa, powinnam puchnąć z dumy, że to na MOIM MLEKU takie dorodne dziewoje wyrastają, bo fakt faktem, przez dobre pół roku wszelkie wynalazki warzywno-owocowe napotykały na twardy mur Rózinej wzgardy. Do czasu. Dodania masełka. Masełko w cudowny sposób zamienia niedobrą marchewkę w pyszną marchewkę, mdłą cukinię w cukinię wyrafinowaną oraz paskudny selerek w selerową rozkosz dla podniebienia. Się wie.
W zeszły weekend byliśmy na działce, gdzie dzieciom, również dzieciom-berbeciom, wolno więcej. Głównie dlatego, że rodzice wolą skupić się raczej na odpoczywaniu niż doglądaniu, nakłanianiu, nakazywaniu, pilnowaniu i staraniu się. Rózi wolno było arbuza (gdyby arbuz miał kości, zostałby do kości wyssany, ale ponieważ m tylko skórę i pestki, brakuje odpowiedniej metafory), chlebka - tu pozwolę sobie zaprezentować nieskrywaną chlebkową rozkosz:
a także NIE wolno było ciasta, co Rózia zanotowała z prawdziwą przykrością. Mama z kolei zanotowała w kadrze chrapkę na:
Lila tymczasem objadała się zupełnie bezkarnie, pogłębiając Róźkową frustrację.
Subskrybuj:
Posty (Atom)