Idyjotka postanowiła się rozmnożyć

Powiedzmy, że to blog-córka. Choć lepiej wyglądałoby "córki".
Tego blogu .

A gdyby ktoś szukał ojca - znajdzie go tu :)

Miłego czytania.


12 cze 2012

And a question of the day

Po akcji "dmuchanie nosa". Z autentycznym zdziwieniem podbarwionym niedowierzaniem:
Mamo, a ty nie jes gilów?!

Piosenka

Piosenki na każdy temat są u nas ostatnio bardzo popularne. Dziś w drodze na pocztę Lila śpiewała tak:

Nie, nie nie! Nie jestem chola na nogę. 
Tak, tak, tak! Jestem zdlowa na nogę!


O buncie i o tym, do czego potrzebny jest tatuś

Ile czasu zajmują wszystkie czynności niezbędne do wyjścia rano z domu do żłobka? Ubranie, uczesanie, wypicie mleka, założenie butków?
Od 15 minut do godziny, w zależności od humoru Lili. Kiedy jest nie najlepszy, objawia się dzikim wyciem, które nie ustaje nawet na schodach. Dlaczego? Bo tak.
Wszystkie bluzeczki są brzydkie, noszenie majtek to obciach, wysmarkanie nosa równa się obrazie godności, a najlepszą pozycją do czesania jest wicie się na fotelu i udawanie ryczącej krowy.
W takich wypadkach mama wymięka.
Najpierw próbuje po dobroci, potem krzyknie, a następnie, czując narastającą wściekłość, biegnie do komputera, wpisuje www.tablica.pl sprzedam dziecko, dziewczynka, 2,5 roku, nawet ładna, ale szmyrnięta, preferuję odbiór osobisty, nie przewiduję możliwości zwrotu, natomiast dziecko zostaje przejęte przez tatę, który ma w sobie POKŁADY, HAŁDY, NIEOGRANICZONE ZŁOŻA cierpliwości, a przy tym najwyraźniej nie rusza go fakt, że przez małego gada spóźni się do pracy. Perswaduje, tłumaczy, powtarza po trzy razy, ponawia próby, ostatecznie nawet nałoży te cholerne butki na siłę i wyjdzie z małą syrenką pod pachą, ale WYJDZIE, dojedzie, odstawi dziecko (w tym momencie już na ogół tryskające dobrym humorem i codziennymi bon motami) i nawet mu powieka nie zadrży.
Ja w tym czasie idę pod prysznic, najlepiej zimny, bo po porannej walce z dzieckiem numer jeden i samą sobą jest mi niezbędny do dalszego funkcjonowania i zajmowania się w spokoju dzieckiem numer dwa. I wtedy myślę, że już wiem, dlaczego matki więcej niż jednego dziecka nie chcą, żeby ich kolejne pociechy tak szybko rosły...