Zauważyłam dziś, że na placu zabaw Lila robi złote interesy.
Np. zanosi nieswoje grabki z dużej piaskownicy do małej, gdzie wymienia je na nie mniej cudzą plastikową ciężarówkę.
Przy czym postępuje nader sprytnie: stara się zaopiekować głównie tymi zabawkami, które akurat przestały być w polu widzenia swoich prawowitych właścicieli - natomiast jeśli już dojdzie do konfrontacji oko w oko nigdy nie używa siły, tylko udaje, że wpada w rozpacz i nie potrafi żyć bez rzeczonej ciężarówki/ grabek/ łopatki/ wiaderka. W efekcie babcia małolata albo nawet sam małolat postanawia podzielić się zabawkami z biedną dziewczynką, która pewnie nie ma swoich własnych.