Idyjotka postanowiła się rozmnożyć

Powiedzmy, że to blog-córka. Choć lepiej wyglądałoby "córki".
Tego blogu .

A gdyby ktoś szukał ojca - znajdzie go tu :)

Miłego czytania.


30 gru 2012

Chytrusek

W święta pojechaliśmy do moich teściów i Lila zaraz po przyjściu przyuważyła kilka rozkosznie obiecujących czekolad kuszących z niewielkiej odległości. Zaraz przypuściła szturm, wchodząc w tryb mendzący. Uświadomiliśmy jej dobitnie, że deser jest możliwy wyłącznie po zjedzeniu obiadu, więc Lilka zmęczyła rosół z makaronem, a potem zażądała dwóch pierogów, z których, po ich rozczłonkowaniu na fragmenty o wielkości jednego kęsa wybrednej trzylatki, zjadła dwa kawałeczki i od tego momentu żądanie deseru gwałtownie przybrało na sile.
- Ok. Zjadłaś zupę i drugie danie, więc należą ci się dwie kostki czekolady - przebiegle zaczął wujek.
Lila zjadła dwie kostki.
- To była już ostatnia! - przypomniałam dla porządku.
- To nie była ostatnia. To była DRUGA - bezczelnie oznajmiła trzylatka, sięgając po trzecią z iskrą w oku i wygenerowanym przez żądzę słodkości przebiegłym konceptem - BYŁO DUŻO ŁYŻKÓW ZUPY!
Potem zjadła jeszcze trochę czekolady "za makaron w zupie", aż wreszcie stwierdziła, ku uldze rodziców, że ma już dość, uldze krótkotrwałej, bo na stół wjeżdżały już pierniczki, przy których pełny żołądek Lilki cudownie się poszerzył...