Idyjotka postanowiła się rozmnożyć

Powiedzmy, że to blog-córka. Choć lepiej wyglądałoby "córki".
Tego blogu .

A gdyby ktoś szukał ojca - znajdzie go tu :)

Miłego czytania.


26 lis 2011

Homonimia

Nasze dziecko od dobrych kilku dni uparcie nazywa skarpetki "kaspelkami". Tatuś Kochany próbuje ją nauczyć poprawnej wymowy (uważa, że jest w tym dobry, bo udało mu się ostatnio wygenerować "motilka" z Lilowego "potijka"), ale kończy się na tym, że Lila z wysiłkiem mówi "sss.... kaspelki" i bardzo jest z siebie dumna.
Ostatnio odkrywa także istnienie homonimów.
Przy ubieraniu woła "kaspelki sce!" i zaraz potem dodaje objaśniająco "Kaspelek jes śobku teś!".


Czyścioszek

Lilut przylatuje do mnie ze szmatką z mikrofibry i mówi, że chce "ciścić kulali". Zdjęłam z nosa i podaję.
Lila bardzo dokładnie przetarła koniec jednego zausznika, oczywiście obpalcowując przy tym dokładnie szkła, i dumnie mi oddała. "Juś ciśte".

21 lis 2011

Nie wiem, jak to się stało

minus pięć tygodni

...ale jakoś źle mi się pisze o Róźce.
W zasadzie to wcale mi się nie pisze. Na powód jeszcze nie wpadłam.

Róźka wydaje się być sympatyczna. I ruchliwa. Waży jakieś 2,5 kg, wisi łebkiem w dół i naciska, przez co matka, hojnie popieszczona hormonem na rozluźnienie stawów, trochę za bardzo się rozłazi, jak taki niedosznurowany gorset.
Jeśli się rozpadnie całkiem, dostanie betonowe majtki, pardon, gipsowe, więc w celu niedopuszczenia do czarnego scenariusza leży, stara się nie myśleć o wszystkim, czego w tej pozycji nie da się zrobić i marzy, żeby Róźce nie chciało się czekać tak długo z wyjściem na świat, jak chciało się Liliance.

17 lis 2011

Logika smyka

2 lata i 15 dni

Przyprawiam kurczaka i głośno opowiadam Lilce, co robię:

- Teraz posypię czosnkiem, a teraz dajemy tymianku... - Widzę, że mała dziwnie patrzy, więc tłumaczę: - Tak, nasz kotek nazywa się Tymianek, ale to też nazywa się tymianek. To są takie zioła. Chodź, powąchaj. I co, ładnie pachnie?

- Pachnie jak kotek.

14 lis 2011

Przy śniadaniu

2 lata i 12 dni

Lila się zamyśla.
- Co tam, Lileczko? - pytam.
- Cio tam, mamusiu? - odpowiada Lila, przechylając głowę na bok i mrużąc oczka.

13 lis 2011

Kto ty jesteś? Polak mały.

2 lata i 11 dni

Lila mówi o sobie w 2. osobie - tak jak my do niej mówimy.

- Lila, ty prosiaczku, nie dłub w nosie!
- Nie jeśteś posiaciek!
- To kto ty jesteś, mała dziewczynko?
- Nie jeśteś dziesinka, jeśteś tanećko.
- Taaak? A co robi słoneczko?
- Jazi oćka.

Wcześniej było:
- Co tam, moja myszko?
- Nie jeśteś miśka, jeśteś kotek, miau, miau.

11 lis 2011

Cała Polska czyta dzieciom

2 lata i 9 dni

 Lila bierze z szafki nocnej "Utraconą cześć Katarzyny Blum" i mi podaje:
- Citamy!
- Lila, ale to nie jest książka dla ciebie. Tu nawet nie ma obrazków.
Lila otwiera książkę, pokazuje paluchem na stronie i mówi dobitnie, chcąc udowodnić, że książka jest jak najbardziej dla niej: Citamy! To jeś "O"!


Piotr czyta Lili "Księżniczkę na ziarnku grochu". Dziecko jest t o t a l n i e niezainteresowane. Dopiero przy zdaniu "Ale książę nie zamierzał czekać stu lat na jej przebudzenie..." ożywia się gwałtownie i gromko śpiewa Śtooo jat!!

10 lis 2011

Rodzina, ach, rodzina

2 lata i 8 dni

Oglądamy kolorowy wiatraczek.
- Lila, a jakie tu są kolory?
- Takie i takie.
- Hm, ale jak się nazywają?
- Paścik.

Przekręt

2 lata i 8 dni

Pokazuję Lili w książeczce obrazek lecącego bociana:
- A wiesz, co to?
- Sialomot?

9 lis 2011

Zatrybiło

Nadal trenujemy Liluta w tym, żeby jak człowiek jadła obiady. Problem w tym, że na ogół nie da się jej namówić nawet na spróbowanie. Odmawia z krzykiem i płaczem, po czym żebrze o słodycze i zawsze jest informowana, że jeśli nie chciała obiadu, to znaczy, że nie jest głodna i finito. A słodycze są na deser, a nie zamiast. Tacy jesteśmy okrutnicy. *)

Dzisiaj nasze trudy zupełnie nieoczekiwanie przyniosły rezultaty.
Zachęcana do spróbowania obiadu Lila nagle zapragnęła czekolady.
Przekrzykując bardzo łzawe "Ladke sce, ladke!!" wyjaśniłam gadowi (ze średnim zapałem, bo wyjaśniałam to już sto razy bez efektów), że owszem, jak zje rosołek, dostanie jedną kostkę.
- Ladke, sce, ladke!! Yyyy, josiołka sce!! Sce josiołek!
Nie wierzę własnym uszom.
- O, naprawdę? To już ci daję.
Grzeję rosół, przekonana, że to chwilowa niepoczytalność gada i za chwilę usłyszę jak zwykle kapryśne "nie sce josiołka".
A Lilut je. Jedna łyżka, druga...
Patrzymy zadziwieni, a córka tonem mentorskim wyjaśnia:
- Śjeś josiołek, dośtajeś ladkę.
Wyjaśniała nam to jeszcze co drugą łyżkę, żebyśmy nie zapomnieli o obietnicy. Śmy nie zapomnieli. Ladka została zjedzona z namaszczeniem po maluteńkim kawałeczku. Podobno była chrupiąca, przynajmniej tak wywnioskowaliśmy z radosnego bełkotu umorusanej buzi.



*) Choć czasem się złamiemy i zaproponujemy gadowi zamiast obiadu jakiś jogurt albo racucha...



7 lis 2011

Zdrobnionka vol. 3

Jesteśmy na koncercie ("Filharmonia Malucha").

Panna Lilianka smarcze w chusteczkę, po czym entuzjastycznie obwieszcza zgromadzonej tłuszczy:
"O, gijek jeśt! Gijeciek malutki!"

A tak przy okazji - panna Lilianka przyłapana na chusteczki niemaniu:

Sztuka redukcji

2 lata i 5 dni

Od wczoraj Lila ma zarządzony odwyk od słodkiego, ponieważ w ostatnich dniach konsekwentnie i gwałtownie odmawiała jedzenia czegokolwiek innego niż kaszka i kakao.

Tak więc aktualnie oficjalna wersja brzmi "kaszki nie ma, bo się skończyła" (pierwsza reakcja Lili - ciągnie mnie za rękę i woła: "chodźmy! kupimy!"), zgodziłam się ewentualnie na samo mleko, niech ma coś z życia.

Słyszę dziś rano, jak Lila w kuchni, trzymając łyżeczkę do kaszki, monologuje do siebie: "Kaśki nie ma. Ziośtaje kakao. O, kakała nie ma. Ziośtaje mleko".

2 lis 2011

Panna dziedziczka

2 latka. Równe :)

- Czy panienka Lilianka pije dziś kakałko?
- Panieńka pije.


Wychodzimy z domu, Lila jak zwykle z mozołem pokonała wszystkie schody.
- No, brawa dla tej pani!
- Panieńki. Panieńki Lilećki.