Posadzona nad obiadkiem Lila bardzo zdecydowanie dała mi do zrozumienia, że gardzi ziemniakiem, mdło jej na widok cukinii i absolutnie nie zamierza patrzeć na coś, co mama nazywa "kotlecikiem".
Ok. Nie chcesz - nie jedz.
Została wyjęta z krzesełka do karmienia, po czym w ciągu następnych 10 minut wykradła albo wyżebrała całe jedzenie z własnego talerzyka.