Siedzi dwóch menelowatych facetów pod pięćdziesiątkę na ławce na skwerku za UM. Nagle jeden szturcha drugiego:
- Ty, patrz jakie śliczne!
- Co?
- Dziecko!
- Aha...
I oboje wgapiają się w Lilkę, maszerującą dziarsko ze żłobka z plecaczkiem-żyrafką, która - mijając ich - uśmiecha się całą gębą i drepce dalej.
Z dumy spuchłam. Że to MOJE.