Idyjotka postanowiła się rozmnożyć

Powiedzmy, że to blog-córka. Choć lepiej wyglądałoby "córki".
Tego blogu .

A gdyby ktoś szukał ojca - znajdzie go tu :)

Miłego czytania.


23 sty 2010

Ryby i dzieci

12 tydzień


Lilka już dawno odkryła, że leżąc na brzuchu, może unosić głowę.
Ale dopiero niedawno jest w stanie skupić się na czymś więcej niż na utrzymywaniu jej w górze. Nadszedł czas na oglądanie świata.

Zostawiliśmy w łóżeczku Lilkę, która namiętnie walczyła z grawitacją, i poszliśmy jeść obiad. Zjedliśmy, pogadaliśmy, a po dobrej półgodzinie zaczęłam nasłuchiwać odgłosów z Lilkowego pokoju. Których brak.

- Ej, co tam tak cicho? Pewnie wreszcie zasnęła.
- A jak. Chyba nie myślisz, że leży tam z głową w górze i mierzy sobie czas. Jeszcze pół minuty... Jeszcze ćwierć...

Poszłam przykryć śpiącą Lilę i trochę zdębiałam. Owszem. Dalej leżała z głową w górze. Tylko już nieco znużona dość jałową konwersacją z rybą.
Dzielne mamy dziecko.

21 sty 2010

Skoki rozwojowe

12 tydzień
Hyc, hyc.
W takiej śmiesznej tabelce wygląda to tak:

A w rzeczywistości, o dziwo, bardzo podobnie.
Myślałam, że sprawdzalność skoków rozwojowych plasuje się na tym samym poziomie co horoskopy, długoterminowa prognoza pogody albo sondaże CBOS-u, ale nie.

Skoki są.

Najogólniej clou tego całego zamieszania można określić tak: po każdym skoku rozwojowym, który objawia się tym, że rodzice mają ochotę sprzedać swoje dziecko na Allegro bez ceny minimalnej, okazuje się, że ich pociecha nabyła jakieś nowe umiejętności i jest jeszcze mądrzejsza, o ile to w ogóle możliwe ach.
(Z tego, co zauważyłam, Lilka po ostatnim skoku nauczyła się chować język przed dolnymi dziąsłami, upodabniając się udatnie do małego szympansika - doprawdy, dwa tygodnie marudzenia dla osiągnięcia tego efektu to niespotykana rozrzutność natury...).

Obecny skok numer trzy trochę dał mi już w kość. Najbardziej tym, że Lila co dzień budzi się cała w skowronkach. A kiedy już moja czujność i podejrzliwość lecą w te pędy do Morfeusza i kiedy odważam się powiedzieć NMSIE "uff, nareszcie się skończył ten cały cholerny skok", Lilce się przypomina, że halo halo, to jest porządny tygodniowy skok a nie jakiś tam pierdek - i uderza w niczym nieuzasadniony ryk.
Ostatnio popłakała się rzewnie, kiedy Kaspersky oznajmił, że baza wirusów została zaktualizowana - ja rozumiem, że ta chorobowa nomenklatura może wprowadzać pewien niepokój, ale bez przesady!

Jedno, co nas cieszy - skok czy nie skok, ze spaniem to ta nasza księżniczka nie ma najmniejszych problemów.
Ostatnio padła na 11,5 godziny, a Bóg mi świadkiem, że dzień wcześniej nie kazałam jej uprawiać narciarskich biegów przełajowych.
A od kilku dni mierzę czas, w którym zasypia.
Dziś pobiła rekord. Jakieś 2 sekundy.
Chciałam podać jej smoczek, jak co wieczór, ale nie zdążyłam, bo już spała.


Tu, tak akurat wypadło, że w Dzień Babci, pozdrowienia dla mojej mamy, po której niewątpliwie Lila odziedziczyła tę cenną umiejętność :*

9 sty 2010

A w ogóle...

(nadal 9 tygodni)

...to Lilka od dobrych kilku dni przesypia całe noce. I jeszcze sporo dnia. Ha!

Uwaga metodyczna: w slangu rodziców "całe noce" oznacza na przykład od 20 do piątej rano. Albo i czwartej. Nie ma się czym podniecać.

Edukacja Lilki

Słucham sobie czasem, jak NMSIE (alias Tatuś Kochany) zabawia Liliankę konwersacją podczas przewijania. Jak wiadomo, konwersacja z niemowlęciem powinna być kształcąca przynajmniej dla jednej ze stron.
I jest, jako że NMSIE ma we krwi edukowanie wszystkiego, co się rusza. Lila rusza się dużo, uznajmyż ją zatem za świadomą prowokatorkę...

- I widzisz, Lileczko, wszystko masz podwójne. Tu masz jedną rączkę, a tu drugą. Nóżki też masz dwie. Jedna i druga. I dwa oczka. I uszka. I, ee, nosek. O, a tu masz guziczki. Liczymy od góry: raz, dwa, trzy, cztery, pięć. A najciekawsze jest to, że kiedy policzysz je od dołu, będzie tyle samo: raz, dwa, trzy, cztery, pięć.

- O, a tu masz grzechotkę. Albo gryzaczek. I tu są krówki. Żółta, niebieska - albo granatowa - i czerwona. I one są na zielonym kółku. Albo owalu. I jeszcze jest tu taki motylek. Albo kokardka...

A Lileczka grzecznie wszystkiego słucha i cieszy się, że wie coraz więcej.


4 sty 2010

Wagabunda

9 tygodni

To ktoś, kto uprawia tzw. turystykę wagową, to znaczy raz na tydzień jedzie do jakiegoś posiadającego wagę przybytku, żeby dobrzy ludzie sprawdzili, czy aby nie schudł.

I tak dzisiaj jedna miła, lekko podstarzała, ale wyglądająca na uczciwą waga pokazała, że być może Lilka nie skończy jako niemowlęca Twiggy, a jej rodziców nie wsadzą do aresztu z podejrzeniem o trzymanie niewinnego bobaska w komórce pod schodami, żeby sobie tam upolował coś do jedzenia.

Wprawdzie nie znaczy to, że jakikolwiek głupi centyl może już Lilce powiedzieć "fajnie, że cię widzę, maleńka", ale za to wyraźnie widać, że Lila chciałaby jednak nabrać nieco ciała przed odebraniem świadectwa dojrzałości.

A tu dowody mamy na to, że Lilkę karmi nawet tato:

(Czego efektem, koniec końcem, są rzęsy długie jak zaskrońce):