Idyjotka postanowiła się rozmnożyć

Powiedzmy, że to blog-córka. Choć lepiej wyglądałoby "córki".
Tego blogu .

A gdyby ktoś szukał ojca - znajdzie go tu :)

Miłego czytania.


12 lut 2013

Superpamtur

Lilka, 3 lata, 2 miesiące i 10 dni

- A wiesz, Pamtur to był kiedyś nad morzem.
- Oo, no proszę! Ty nie byłaś, ale Pamtur był?! A wiesz, Lilka, jak wygląda morze?
- No jak?
- To taka duża woda, ogrooomna, taka duża, że nie widać końca.
Chwila ciszy.
- A Pamtur widział.
- Co? Koniec? Nie, Lila, nasze morze jest takie duże, że nikt nie potrafi zobaczyć końca.
Dwie chwile ciszy.
- Taki malutki był - Lila pokazuje paluszkami, jaki był malutki. - Ten koniec. I Pamtur go widział.

Nie pogadasz.

Widelczyk

Różyczka, 1 rok, 1 miesiąc i 17 dni

Nie raz już wspominałam, że Rózia jest osobnikiem wysoko rozwiniętym oraz bezproblemowym jeżeli chodzi o jedzenie. Prawidłowe przysysanie się - od pierwszych minut życia, alergie pokarmowe - brak, ślinienie się - brak, bolesne ząbkowanie - brak (jak dotąd, bo po wyjściu 6 zębów Rózia na pół roku przystopowała i wciąż nie widać następnych. Ale po co, sześcioma radzi sobie znakomicie), apetyt - zdecydowanie dopisuje.
Nie znaczy to, że Rózia jest bezkrytycznym żarłokiem-pochłaniaczem. Raczej smakoszem-odkrywcą (dzięki niej na przykład wiemy, że najsmaczniejsze są wyłącznie oryginalne crocsy, chociaż ich podróbki oraz gumowa miotła do sprzątania sierści również zajmują poczesne miejsce w Rózinym rankingu rzeczy do żucia).

Mimo teoretycznej wiedzy na temat BLW - ba! nawet mimo nie aż tak traumatycznych doświadczeń na dziecku numer jeden - przy Rózi sobie odpuściłam. Sprzątanie kuchni i mycie dziecka po każdym posiłku to nie jest to, co mnie wprawia  w dobry nastrój, więc berbeć dostawał paszę łyżeczką lub widelcem, z rzadka do łapy, i każdy był zadowolony.

Wczoraj postanowiłam jednak zaryzykować i dać Róźce widelec do rączki. I co? I potrafi. Bez przygotowania, bez ćwiczeń, bez treningu motorycznego, Róża po prostu w genach, w pakiecie "żarcie", otrzymała również talent do posługiwania się sztućcami.

Proszę. Jedzenie widelcem, dzień drugi. Akurat je chlebek, bo okazało się, że widelec jako medium prowadzące pokarmy do buzi jest tak atrakcyjny, że bez niego Rózi wszystko już gorzej smakuje.
Podrasujemy jeszcze troszkę system monitorujący ilość jedzonka w buzi przed wepchaniem tam kolejnego kęsa i będzie miodzio.