Idyjotka postanowiła się rozmnożyć

Powiedzmy, że to blog-córka. Choć lepiej wyglądałoby "córki".
Tego blogu .

A gdyby ktoś szukał ojca - znajdzie go tu :)

Miłego czytania.


1 lut 2013

O tym, że dzieci rosną - opis cokolwiek barokowy

Różyczka, rok, miesiąc i 6 dni

O tym, że dzieci rosną, przekonujemy się zawsze niespodziewanie. Jak na przykład dzisiaj, kiedy okazało się, że kuchenny stół - będący dotąd znakomitym azylem dla kocich misek - nie jest już dla Rózi żadnym wyzwaniem.
Od krzątania się po domu oderwał mnie odgłos pracowitego mlaskania. Pobiegłam do kuchni i co zobaczyłam? Różyczka już zdążyła położyć sobie miseczkę z kocimi chrupkami na dogodnej wysokości (taboret) i oddać niespiesznej konsumpcji. Zaskoczona moim nieartykułowanym okrzykiem (na wpół przerażonym "kocia karma, fuj! Kocia karma, może się zadławić!", na wpół rozbawionym "Kocia karma, uhm, nie pierwszy raz to przerabiamy") Rózia pospiesznie wyjęła kolejną chrupkę z miseczki i trzymała ją w wyciągniętej rączce na znak chęci podzielenia się łupem z mamusią. Potem jeszcze grzecznie, acz nie do końca z własnej woli, pozbyła się zapasu z buzi.
Następnie Rózia musiała wysłuchać kazania o totalnym zakazie wyżerania Borsukom z misek i czasowym zakazie namiętnych całusów - trochę jeszcze czuć ją kotem.

O zwierzątkach.

Róża, rok, miesiąc i 6 dni

W sumie to nie wiem, dlaczego od tylu lat malutkie dzieci mieszczuchów, które ze zwierząt znają najlepiej psy, koty i gołębie, z uporem godnym lepszej sprawy  uczy się rozpoznawania wyglądu i odgłosów krów, kóz czy owiec. Zestaw edukacyjny miastowego dziecka powinien obejmować zgoła odmienny asortyment dźwięków i obrazów. Tym niemniej uległam tradycji i - zakupiwszy w tesku odpowiedni zestaw plastikowych figurek made in China - edukuję.

-Róziu, a co to jest? - pytam, prezentując plastikową owcę.
- Baaaa!
- A to? Piesek?
- Bu! Bu!
Kolejna idzie figurka świni:
- Chrrrr.
- Róziu, a to? - pytam, pokazując osiołka.
- TATA!

Może raczej powinniśmy iść w marki samochodów?