Idyjotka postanowiła się rozmnożyć

Powiedzmy, że to blog-córka. Choć lepiej wyglądałoby "córki".
Tego blogu .

A gdyby ktoś szukał ojca - znajdzie go tu :)

Miłego czytania.


8 lut 2011

O jedzeniu

15 miesięcy i 6 dni

- Mosze, ty jedz.

- ...
- Mosze, ty zacznij jeść!
- Przecież jem!
- Ty nie jesz, ty żresz.


Dodawać coś?
Lilianka posługuje się biegle czterema słowami. Mama, tata, da i am. Potrafi z nich tworzyć zdania. Na przykład: Mama am. Mama da am. Da am. Tata am...
Am. Amamamamamama. Da. DA. DADADADADA!!!!
- Lilka, ale popatrz na talerz. Tu już nic nie ma.
- Ma!

Głodna Lila (czyli PO PROSTU Lila) jest w stanie zrobić wszystko, żeby napełnić czymś tę czarną dziurę między grzywką a butkami. Najlepiej, żeby to coś było słodkie. I tłuste. Taki pączuś na przykład. Mniam. Ale smakoszka nie pogardzi też kiszoną kapustą z kminkiem. Pęczakiem. Chińszczyzną na ostro. Szarą renetą. Pumperniklem. Cytryną.
Nie rozdrabniajmy się - nie pogardzi niczym.

Ostatnio tak ubolewała nad faktem, że nie potrafi włożyć sobie całej kiełbaski na raz do buzi, że zdezorientowana kiełbaska wyleciała na podłogę i zajęła się nią zawsze czujna Bazylia, co Lilkę doprowadziło do rzewnego płaczu.

Nie wiem, na co wydatkuje te tysiące kalorii, ale na pewno nie na rośnięcie. Kołace się bida między dziesiątym a dwudziestym piątym centylem i tak się pewnie będzie kołatać do matury, co nam akurat zupełnie nie przeszkadza. Konstatujemy.


Na zdjęciu: łzy Lilianki metaforycznie otarte zupełnie niemetaforycznym biszkopcikiem