Idyjotka postanowiła się rozmnożyć

Powiedzmy, że to blog-córka. Choć lepiej wyglądałoby "córki".
Tego blogu .

A gdyby ktoś szukał ojca - znajdzie go tu :)

Miłego czytania.


22 sty 2013

Łazik

Rózia, 1 rok, 3 tygodnie i 6 dni

Czy ja już wspominałam tu coś o tym, że Różyczka chodzi?
Niee??
Pewnie dlatego, że akurat zajęta byłam chodzeniem za Różyczką.

Zatem: Różyczka chodzi. Jak burza, jak huragan i jak inne niepokojące zjawiska atmosferyczne. Niestety, w odróżnieniu od rzeczonych chodzi cicho, choć rozważamy już zakup obróżki z dzwoneczkiem.

Czytałam niedawno w jakiejś śmieciowej gazetce dla rodziców dziecięcy horoskop (mówiłam, że śmieciowej?). Jeśli można dorosłym wmawiać, że przed podaniem kaszki roczniakowi trzeba wygotować butelkę i wlać do niej wodę gotującą się najpierw przez 5 minut, a potem ostudzoną do temperatury 40 stopni (podczas gdy każdy rodzic wie, że jego pociecha zeżarła już z podłogi i butów więcej cudów, niż mogłoby się znaleźć w nieprzegotowanej wodzie od czasów Napoleona), można też przekonywać ich o tym, że gwiazdy decydują o sposobie, w jaki ich dziecko zacznie chodzić albo czasie, w którym powie pierwsze słowo. Według gwiazd Róźka jest ostrożna jak zając na polu minowym i najchętniej siedziałaby w kątku z krosienkami lub tamborkiem. Te gwiazdy to jednak są lata świetlne za moim dzieckiem.

Rózia rozpoczęła swój trening chodziarza dość wcześnie (w 10 miesiącu), ale właśnie od jakichś 3  tygodni, tuż po roczkowej imprezie, zaczęła rozwijać się długodystansowo.
Trening wyglądał na planowy i opracowany w najdrobniejszym szczególe:

Dzień 1: Chodzenie po całym mieszkaniu stylem "na papieża" (ręce wyciągnięte w górę w geście "aaaaa, złapcie mnie!").
Dzień 2: Chodzenie z przedmiotem (balonik, słomka do napojów, kapeć taty) w jednej ręce.
Dzień 3: Chodzenie z przedmiotami w obu rączkach (w ramach treningu: skrócony kurs upadania na kolana zamiast na ryjek).
Dzień 4: Jednoczesne chodzenie i manipulowanie przedmiotem (np. picie wody z butelki albo wysysanie jej z brudnej szmaty do podłogi).
Dzień 5: Jak w dniu 4., ale tym razem trenujemy wchodzenie z oprzyrządowaniem na schodek w łazience.


Trening na razie przynosi spodziewane efekty.
Zastanawiamy się jeszcze z Tatusiem Kochanym, czy ukruszona jedynka i przygryziona górna warga zalicza się do spodziewanych, czy już do efektów specjalnych...

21 sty 2013

Dzień Babci. Dzień Manipulanta.

Lilka, 3 lata, 2 miesiące i 19 dni

- Lilka, zadzwonimy teraz do twoich babć i złożysz im życzenia, dobrze?
- Nie!
- Lilu, ale jest Dzień Babci, wtedy się życzy babciom wszystkiego najlepszego, babcie na pewno będą zadowolone, no proszę.
- Jak zjem naleśnika z dżemikiem, to może.

Moja krew.

20 sty 2013

Safo słowieńska

Lilka, 3 lata, 2 miesiące i 18 dni

A ja ułożyłam taki wierszyk: co to jest za plastelina, wyszła w pracę i do kina. A mamusia się troszkę śmieje.

Jakie jest gorzkie kakao?

Dostaliśmy od mojej mamy ciastka, sztuk pięć.
Lilka wysępiła trzy.
Następnie spytała rozczarowana:
- Oo, nie ma już ciastek? WSZYSCY mi zjedli! A nie ma czekolady?
- Nie ma, za dużo już dziś zjadłaś słodyczy.
- To ja chcę GORZKIE kakałko.
- Ale ono nie jest tak do końca gorzkie. Nie dam.
Tu następuje mantra:
- Yyy, gorzkie kakałko jest gorzkieee..., yy, gorzkie kakałko jest gorzkieee..., yy, gorzkie kakałko jest gorzkieee..., yy, gorzkie kakałko jest gorzkieee... [tak przez 5 minut] AAaa, GORZKIE KAKAŁKO JEST GORZKIE!! Ja troszkę zwiększyłam.
- Co?
- Ja troszkę zwiększyłam moje płaczenie.
Potem jeszcze akcja zmiękczająca Złą Matkę:
- Ja lubię ciebie. GORZKIE KAKAŁKO JEST GORZKIE. Ja lubię ciebie. Super kakałko jest gorzkieee...
- Lilka, ale do niego trzeba dodać cukru. Inaczej by ci nie smakowało.
- Smakowało!
- Ok, to ci zrobię całkiem bez cukru, ok? I zobaczymy.
- NIE! Z cukrem!

15 sty 2013

Szymkowo - kolejna licytacja

O całej sprawie najszerzej jest tu - klik
A tutaj dodam tylko, że poprzednia bransoletkowa licytacja przyniosła wspaniałe rezultaty, a Szarlotka przeznaczyła na ratowanie Szymkowego serduszka jeszcze jedno swoje dzieło!

I znowu można licytować. Cała kwota przeznaczona na bransoletkę zostanie wpłacona na konto fundacji Cor Infantis, pomagającej rodzicom Szymka zebrać pieniądze na operację. Która prawdopodobnie będzie już w przyszłym miesiącu.
Na razie udało się zebrać już ponad 100 tysięcy złotych! Tak, dzięki Wam! :)
Ale czas nagli, a brakuje jeszcze prawie 50 tysięcy.
Proszę, pomóżcie.
A kiedy już pomożecie - namówcie krewnych, znajomych i nieznajomych, żeby też pomogli.

Ale wracamy do licytacji.
Tu solidna i zarazem delikatna, pachnąca mocno przedwiośniem, bransoleta:
Bransoletka wykonana z 2 szytych rzemieni, koralika z masy FIMO i szklanego oraz metalowych przekładek i zawieszek bez dodatku niklu. Dwukrotnie owijana wokół nadgarstkaKolory rzemieni - zielony i brązowy.

Cena wywoławcza: 25 zł.
Zasady licytacji - jak poprzednio: wpisujemy kwotę w komentarzach pod tym postem. Potem poproszę zwycięzcę o skontaktowanie się ze mną mailowo w celu ustalenia szczegółów.
Czas: tydzień, czyli do 22 stycznia.
Bardzo na Was liczę :)

Ida

12 sty 2013

Elokwencja trzylatki

Lilka, 3 lata, 2 miesiące i 10 dni

Lila dobija się do łazienki i coś tam krzyczy. Podchodzę wkurzona i słyszę zza drzwi:
- Mam problem z otwarciem!

9 sty 2013

Co kryje się w piłeczce?


Lilka, 3 lata, 2 miesiące i tydzień

- A tą piłką można rzucać, bo jest miękka, ale nie można jej wrzucać do wody, bo ma w środku tymartowel.
- Co ma?!
- Tymartowel.
- A co to jest?
- No takie... Nie wiem. Ale umiem to powiedzieć: tymartowel.

7 sty 2013

Rózia

Tak mi jakoś złośliwie umknęło, że Różyczka chyłkiem, chyłkiem zdążyła roczek skończyć i nawet się nie zająknęła. Za to zaczęła chodzić. Chodzenie jest najlepszą zabawą. Ukochaną. Od wczoraj mamy upgrade - chodzenie z czymś. Koralikami. Balonikiem. Słomką do napojów.
Trudno mi pisać o Rózi.
Przy Lilce katalogowałam, zbierałam listy słówek rozumianych, słówek wypowiadanych, dokumentowałam na filmikach każdą malutką umiejętność, uczyłam ciągle nowych rzeczy, sprawdzałam wagę w siatkach centylowych i spisywałam, ile czego je.
A Róźkę tylko kocham, bez dodatków. Za to tak, że mnie wzruszenie dławi, ilekroć pomyślę o małym dziarskim dziamoku przemierzającym chwiejnie parkiet na grubiutkich nóżkach. I dlatego nie umiem o Rózi pisać. Z miłości i ze wzruszenia. Amen :)


Kolęda 2013


Lilka, 3 lata, 2 miesiące i 5 dni
Rózia, rok i 12 dni

Lila zaraz na początku oznajmiła księdzu "A Pamtur też się już umie modlić!" (nie wiem, jakie "też", bo Lila umie średnio, nie licząc słynnej modlitwy z biedronkami w roli głównej -> klik), po czym nastąpiła prezentacja Pamtura.
Rózia, która kursowała cały czas po pokoju na dwóch nóżkach, była lekko sceptyczna wobec księżego "No, chodź do mnie", wobec czego Lila wykrzyknęła ochoczo "Ja pójdę!!" i rzuciła się zaskoczonemu w ramiona oraz dała się podrzucić w górę, po czym wręczyła księdzu Pamtura, który też przecież musiał zostać podrzucony. Zamiast obrazków, bo zabrakło, Lilka dostała czekoladkę, dzięki czemu zapewne będzie teraz wypatrywać kolędy z niecierpliwością przez cały rok.

3 sty 2013

O wierzganiu


Lilka, 3 lata, 2 miesiące i 1 dzień

Lilce włączył się ostatnio System Wymuszania Potwierdzeń. Sprawdza, czy jej słuchamy (i mądrze czyni, bo na ogół nie słuchamy - za dużo słów na godzinę, zdecydowanie za dużo).
Każde zdanie kończy wyczekującym "Wiesz?!" i wymaga natychmiastowej reakcji.
Dziś w samochodzie po serii "Wiesz?, Wiesz, wiesz, wiesz, wiesz?!?!" spojrzałam na nią zniecierpliwiona, więc Lila zreflektowała się szybko:
"No dobra. Na dzisiaj koniec tego wieszgania".