Dostaliśmy od mojej mamy ciastka, sztuk pięć.
Lilka wysępiła trzy.
Następnie spytała rozczarowana:
- Oo, nie ma już ciastek? WSZYSCY mi zjedli! A nie ma czekolady?
- Nie ma, za dużo już dziś zjadłaś słodyczy.
- To ja chcę GORZKIE kakałko.
- Ale ono nie jest tak do końca gorzkie. Nie dam.
Tu następuje mantra:
- Yyy, gorzkie kakałko jest gorzkieee..., yy, gorzkie kakałko jest gorzkieee..., yy, gorzkie kakałko jest gorzkieee..., yy, gorzkie kakałko jest gorzkieee... [tak przez 5 minut] AAaa, GORZKIE KAKAŁKO JEST GORZKIE!! Ja troszkę zwiększyłam.
- Co?
- Ja troszkę zwiększyłam moje płaczenie.
Potem jeszcze akcja zmiękczająca Złą Matkę:
- Ja lubię ciebie. GORZKIE KAKAŁKO JEST GORZKIE. Ja lubię ciebie. Super kakałko jest gorzkieee...
- Lilka, ale do niego trzeba dodać cukru. Inaczej by ci nie smakowało.
- Smakowało!
- Ok, to ci zrobię całkiem bez cukru, ok? I zobaczymy.
- NIE! Z cukrem!
Bomba!
OdpowiedzUsuń