Idyjotka postanowiła się rozmnożyć

Powiedzmy, że to blog-córka. Choć lepiej wyglądałoby "córki".
Tego blogu .

A gdyby ktoś szukał ojca - znajdzie go tu :)

Miłego czytania.


6 lis 2015

Urodziny

Nie wiem, kto bardziej przeżywał szóste urodziny Lili - sama solenizantka czy Rózia. W każdym razie Różyczka była bardzo zaangażowana w przygotowania prezentowe.
Sama kilka dni wcześniej w tajemnicy przed siostrą przygotowała jej portret, a do portretu dorzuciła trzy kasztany i wyciągnęła mnie do Żabki po jajko-niespodziankę.


Po czym zapakowała wszystko do torby prezentowej i wtedy zaczęła się zabawa:
- Mamo, schowaj to na szafę, żeby Lila nie znalazła!
- Mamo, możesz mi zdjąć ten prezent z szafy, bo ja go wolę dać gdzie indziej!
- Lila, a ja mam dla ciebie niespodziankę, ale ci nie powiem, gdzie jest. I nie powiem, co to, bo to niespodzianka!
- Lila, mam dla ciebie jajko-niespodziankę, ale dostaniesz dopiero na urodziny.
- Mamo, no daj mi tę torbę! MUSZĘ ją zobaczyć. Muszę potrzymać to jajko, bo zapomniałam już, jak wygląda. Mamo!!
Dzień przed urodzinami Lili:
- Mamo, ale musisz położyć torbę koło mojego łóżeczka.
- Dlaczego koło twojego? - pytam. Przecież to urodziny Lili.
- Bo ja jej rano zaśpiewam "Sto lat" i dam prezent.
- Dobrze, położę.
- No to połóż!
- Ale jeszcze nie teraz, dopiero jak zaśniecie.
- Dobrze, to ja chcę iść spać.
I poszła. I zasnęła. O 16:30.
Zbudziła się przed północą. Właśnie oglądaliśmy film. Przybiegła z płaczem "Przecież mieliście położyć torbę koło łóżka!"
- Dobrze, już to robimy - zanieśliśmy, położyliśmy razem z prezentem od babci.

Za chwilę Rózia przychodzi znowu:
- Bo ta torba się przewróciła. Trzeba je tak położyć, żeby się nie przewracały.
Położyliśmy.

Film się rozkręcał, Rózia też. Za chwilę zobaczyliśmy, jak idzie z torbami do salonu:
- Weźcie je, bo mnie za bardzo kuszą.
Wzięliśmy. Potem jeszcze kilka razy upewnialiśmy Rózię, że nic się im nie stanie i że ten film NAPRAWDĘ nie jest dla dzieci, więc ma zmykać do łóżka.

Piąta rano, Rózia przybiega do nas z pretensją, że nie pilnujemy prezentu w salonie, a przecież mieliśmy.

Za nią przybiega Lila, więc możemy już zaśpiewać "Sto lat" i wręczyć podarki. Rózia asystuje przy rozpakowywaniu i cieszy się razem z Lilą, a nawet bardziej niż ona.
Po południu razem czekają na gości, Rózia pełni rolę odźwiernej, majordomusa oraz "dyżurnej od jedzenia" w jednym, a przy tym cierpliwie bada wszystkich gości pod kątem podarków:
- Cześć, dziadek. Gdzie masz prezent dla Lili? Daj Lili prezent, bo ona ma urodziny. No, masz, Lila. Zobacz, dziadek przyniósł ci prezent! Odpakuj! Popatrz, jaki ładny!




Szkoda, że urodziny są tylko raz w roku, takie to było urocze.
Dobrze, że urodziny są tylko raz w roku, bo bardzo byliśmy przez nie niewyspani.