- Umiesz powiedzieć "cześć"?
- Csejś!
- Brawo! Teraz jedziemy do dziadków, będziesz im mogła zaśpiewać Cześć, babcia! Cześć, dziadek! Przyszłam na obiadek.
- Dajcie jeśś?
Idyjotka postanowiła się rozmnożyć
Powiedzmy, że to blog-córka. Choć lepiej wyglądałoby "córki".
Tego blogu .
A gdyby ktoś szukał ojca - znajdzie go tu :)
Miłego czytania.
Tego blogu .
A gdyby ktoś szukał ojca - znajdzie go tu :)
Miłego czytania.
28 mar 2011
22 mar 2011
Sztuka wyboru
Lila jest bardzo zdecydowaną dziewczynką. Wie, czego chce, wie, czego nie chce. Na przykład na pytanie "pocałujesz mamusię?" zawsze rzuca mi spojrzenie "sorry, Winnetou, nie tym razem" i uprzejmie kręci główką, że nie.
Największa zabawa jest przy wybieraniu książeczki do snu. Trzymam 10 kg dziecka w śpiworku przed półką z książkami i wybieramy. Ta? Nie. Ta? E-e. A może ta? Eeeee. O rybaku i złotej rybce? E-e. O poziomkach? Przecież to lubisz! E-e. A może o krasnoludkach? Ta... E-e. Jednak nie? O lisku? E-e. O biedronce? TAK! Uff...
A dziś padł rekord. Zareklamowałam jej kolejno wszystkie książeczki z półki. Ponad pięćdziesiąt sztuk. Akceptacji nie doczekała się żadna. Do snu układałyśmy puzzle, choć księżniczka też nie była do końca przekonana, czy ją to zadowala.
To naprawdę nie to, że Lila jest niezdecydowana. Ona jest bardzo zdecydowana. Na jedną, konkretną książeczkę. Tylko czasem trudno ją znaleźć. Na przykład dzisiejszej jeszcze nie napisano.
Największa zabawa jest przy wybieraniu książeczki do snu. Trzymam 10 kg dziecka w śpiworku przed półką z książkami i wybieramy. Ta? Nie. Ta? E-e. A może ta? Eeeee. O rybaku i złotej rybce? E-e. O poziomkach? Przecież to lubisz! E-e. A może o krasnoludkach? Ta... E-e. Jednak nie? O lisku? E-e. O biedronce? TAK! Uff...
A dziś padł rekord. Zareklamowałam jej kolejno wszystkie książeczki z półki. Ponad pięćdziesiąt sztuk. Akceptacji nie doczekała się żadna. Do snu układałyśmy puzzle, choć księżniczka też nie była do końca przekonana, czy ją to zadowala.
To naprawdę nie to, że Lila jest niezdecydowana. Ona jest bardzo zdecydowana. Na jedną, konkretną książeczkę. Tylko czasem trudno ją znaleźć. Na przykład dzisiejszej jeszcze nie napisano.
16 mar 2011
Odpowiednie dać rzeczy
Liliana jest wielką fanką prostej i niewymagającej wysiłku komunikacji.
W swoim repertuarze do wyrażania myśli i uczuć ma sylaby MA, TA, BA, SI, DA, TU, JI, TY, AM oraz BAM. Większość z nich ma funkcję określania co najmniej dwóch desygnatów.
Do tego jest DI. Tą sylabą określane jest wszystko, czego nie da się nazwać pozostałymi dziesięcioma. Prawda, że praktyczne?
Do kompletu posługuje się gestami, onomatopejami i różnymi innymi wspomagaczami.
Cóż. Dogadujemy się jakoś.
W swoim repertuarze do wyrażania myśli i uczuć ma sylaby MA, TA, BA, SI, DA, TU, JI, TY, AM oraz BAM. Większość z nich ma funkcję określania co najmniej dwóch desygnatów.
Do tego jest DI. Tą sylabą określane jest wszystko, czego nie da się nazwać pozostałymi dziesięcioma. Prawda, że praktyczne?
Do kompletu posługuje się gestami, onomatopejami i różnymi innymi wspomagaczami.
Cóż. Dogadujemy się jakoś.
12 mar 2011
Mała Miss
8 mar 2011
Pomocnik
Rok, cztery miesiące i 6 dni
Lilka wkroczyła niedawno w uroczy okres małego asystenta.
Mama wchodzi do łazienki, Lila za nią. Widzi rozsypany żwirek, mówi "beee" i podaje mamie zmiotkę. W międzyczasie zagląda do kociej kuwety, organizuje łopatkę do sprzątania kocich kupek, po czym zafascynowana przygląda się jak znikają spłukane w toalecie. Potem sama podwija sobie rękawki i leci do bidetu, bo przecież trzeba umyć rączki.
Mama bierze prysznic, Lila puka jej przez szybkę, potem podaje kapcie wprost do brodzika, ściąga ręcznik, zrzucając go sobie na głowę i leci po szmatę, żeby wytrzeć wodę, która zalała łazienkę, kiedy dziecko otworzyło kabinę, żeby pomachać mamusi.
A tak wygląda pomoc w kuchni:
Lilka wkroczyła niedawno w uroczy okres małego asystenta.
Mama wchodzi do łazienki, Lila za nią. Widzi rozsypany żwirek, mówi "beee" i podaje mamie zmiotkę. W międzyczasie zagląda do kociej kuwety, organizuje łopatkę do sprzątania kocich kupek, po czym zafascynowana przygląda się jak znikają spłukane w toalecie. Potem sama podwija sobie rękawki i leci do bidetu, bo przecież trzeba umyć rączki.
Mama bierze prysznic, Lila puka jej przez szybkę, potem podaje kapcie wprost do brodzika, ściąga ręcznik, zrzucając go sobie na głowę i leci po szmatę, żeby wytrzeć wodę, która zalała łazienkę, kiedy dziecko otworzyło kabinę, żeby pomachać mamusi.
A tak wygląda pomoc w kuchni:
Subskrybuj:
Posty (Atom)