Lila zjadła obiad, więc może wybrać sobie jakiś pierniczek spośród zastępów wyprodukowanych przez ciocię i babcię. Wybiera gwiazdkę.
Tatuś Kochany bierze sobie inny pierniczek.
- A co to jeś?
- Hmm, chyba kwiatuszek.
- T'jeś katusiek. Mosieś śjeść tatusiu katuśka, chceś?
Trzeba być szefowej wdzięcznym.
Idyjotka postanowiła się rozmnożyć
Powiedzmy, że to blog-córka. Choć lepiej wyglądałoby "córki".
Tego blogu .
A gdyby ktoś szukał ojca - znajdzie go tu :)
Miłego czytania.
Tego blogu .
A gdyby ktoś szukał ojca - znajdzie go tu :)
Miłego czytania.
31 gru 2011
30 gru 2011
Gołe kawałki
Lilka się posikała i leży na łóżku bez majtek, czekając aż Tatuś Kochany doniesie sposobną odzież.
- Koła jeśtem ja! O, tu som nóśki kołe, a tu jeś pupa koła, idziś, kochanie?
- Koła jeśtem ja! O, tu som nóśki kołe, a tu jeś pupa koła, idziś, kochanie?
29 gru 2011
Boska Komedia
26 grudnia.
Jedziemy do szpitala, bo nasz lekarz ma dyżur, a ja w związku z sięrozłażeniem mam duże opory przed rodzeniem naturalnym, ale cesarki też się boję. Jadę zatem z usilnym pragnieniem bycia przekonaną, że mnie nie rozerwie i wszystko będzie ok. Porozmawialiśmy, przekonana zostałam, teraz jeszcze badanie - tak na wszelki wypadek.
- Tu jest izba przyjęć?
- Tak. O co chodzi?
- Podobno rodzę.
- A kto to pani powiedział?
- Doktor C. Już mnie badał i powiedział, że mam 7 cm rozwarcia.
- Aaaa. Dobrze. To proszę tutaj szybko.
- Pani się przebierze, a pan wypełni ankietę, żeby się pan nie nudził. Proszę pani, o której pojawiły się pierwsze skurcze co 5 minut?
- Eeee, nie pojawiły się. Trochę mnie brzuch pobolewał. Ale na pewno nie co 5 minut. Góra co 10. Wie pani, my tu jesteśmy przypadkiem, nie jechaliśmy rodzić.
Kazali mi się położyć pod KTG.
- Czuje pani ruchy dziecka?
- Nie.
- A bo pewnie mała śpi. Jak tam, są skurcze?
- Ahaa.
- Hmm, to jak przyjdzie następny, spróbuje pani poprzeć.
- Haha, poprę, kogo chcecie, jestem w stanie, w którym podpisuje się wszystko, ale...
- TERAZ!
Całość przedstawienia trwała jakąś godzinkę. Różyczka prawdopodobnie przespała swoje narodziny.
Cóż.
Teraz też śpi.
A jak nie śpi, wygląda tak.
A tu już ziewa...
A tu znów śpi.
Jedziemy do szpitala, bo nasz lekarz ma dyżur, a ja w związku z sięrozłażeniem mam duże opory przed rodzeniem naturalnym, ale cesarki też się boję. Jadę zatem z usilnym pragnieniem bycia przekonaną, że mnie nie rozerwie i wszystko będzie ok. Porozmawialiśmy, przekonana zostałam, teraz jeszcze badanie - tak na wszelki wypadek.
- Tu jest izba przyjęć?
- Tak. O co chodzi?
- Podobno rodzę.
- A kto to pani powiedział?
- Doktor C. Już mnie badał i powiedział, że mam 7 cm rozwarcia.
- Aaaa. Dobrze. To proszę tutaj szybko.
- Pani się przebierze, a pan wypełni ankietę, żeby się pan nie nudził. Proszę pani, o której pojawiły się pierwsze skurcze co 5 minut?
- Eeee, nie pojawiły się. Trochę mnie brzuch pobolewał. Ale na pewno nie co 5 minut. Góra co 10. Wie pani, my tu jesteśmy przypadkiem, nie jechaliśmy rodzić.
Kazali mi się położyć pod KTG.
- Czuje pani ruchy dziecka?
- Nie.
- A bo pewnie mała śpi. Jak tam, są skurcze?
- Ahaa.
- Hmm, to jak przyjdzie następny, spróbuje pani poprzeć.
- Haha, poprę, kogo chcecie, jestem w stanie, w którym podpisuje się wszystko, ale...
- TERAZ!
Całość przedstawienia trwała jakąś godzinkę. Różyczka prawdopodobnie przespała swoje narodziny.
Cóż.
Teraz też śpi.
A jak nie śpi, wygląda tak.
A tu już ziewa...
A tu znów śpi.
24 gru 2011
Wyjeżdżamy na wigilię
- Lila, zbieramy się i wychodzimy!
Lila!!
Idziemy do babci na kolację!
Słyszysz!?
Lila głucha.
- Będzie ciaśtećko u babci?
- Będzie.
- Mama, idziemy!!
Lila!!
Idziemy do babci na kolację!
Słyszysz!?
Lila głucha.
- Będzie ciaśtećko u babci?
- Będzie.
- Mama, idziemy!!
Drzemka ekspres
2 lata, 1 miesiąc i 22 dni
Nie potrafiliśmy dziś namówić Lili na spanie w dzień. Położona, za chwilę wychodziła z pokoju i udawała, że w ogóle nie wie, o co nam chodzi.
Wpół do trzeciej. Lila bawi się w pokoju. Wchodzę i mówię bez nadziei na sukces:
- A może byś się położyła, co?
Lila grzecznie ściąga butki i ładuje się na łóżko:
- Tak. Śmęciłam się, wieś?
Nasza radość była przedwczesna, po półminucie przyszła do kuchni, oznajmiając:
- Kjótko śpałam ja.
Nie potrafiliśmy dziś namówić Lili na spanie w dzień. Położona, za chwilę wychodziła z pokoju i udawała, że w ogóle nie wie, o co nam chodzi.
Wpół do trzeciej. Lila bawi się w pokoju. Wchodzę i mówię bez nadziei na sukces:
- A może byś się położyła, co?
Lila grzecznie ściąga butki i ładuje się na łóżko:
- Tak. Śmęciłam się, wieś?
Nasza radość była przedwczesna, po półminucie przyszła do kuchni, oznajmiając:
- Kjótko śpałam ja.
Bóg się rodzi
A inni nie. Zresztą - może to i lepiej.
Jest do dupy, tyle Wam powiem.
Będę bardzo wdzięczna za szybciutkie wynalezienie jakiejś alternatywnej metody porodu, np. przez sublimację i resublimację wskutek okładania liśćmi ogórecznika. Mogę być ciałem doświadczalnym.
Albo nie. Skąd ja wytrzasnę ogórecznik o tej porze roku? W dodatku w święta.
Moja jeśtem ja
Lila znika w swoim pokoju i cichnie. Po dłuższej chwili przybiega do nas i pyta:
- Cemu nie śpim ja?
Piosenka przy stole: Jeśtem siobie ja, jeśtem siobie ja, jeśtem siobie ja...
Siedzę na stole. Podchodzi do mnie Lila i mówi:
- Mamusia sieci na śtole, idziałaś?
- Uhmm.
Potem celuje mi paluchem w kolano i tłumaczy:
- To jeś mamusia, wieś?
No.
Wiem.
- Cemu nie śpim ja?
Piosenka przy stole: Jeśtem siobie ja, jeśtem siobie ja, jeśtem siobie ja...
Siedzę na stole. Podchodzi do mnie Lila i mówi:
- Mamusia sieci na śtole, idziałaś?
- Uhmm.
Potem celuje mi paluchem w kolano i tłumaczy:
- To jeś mamusia, wieś?
No.
Wiem.
17 gru 2011
Kuchareczka
Lila budzi się po drzemce i oznajmia:
- Kisielek malinkowy sce ja!
- A wiesz, jak się robi kisiel?
- Ś malinek.
- Ale co się z tymi malinkami robi?
- Je.
- Kisielek malinkowy sce ja!
- A wiesz, jak się robi kisiel?
- Ś malinek.
- Ale co się z tymi malinkami robi?
- Je.
11 gru 2011
Robaki
Lila myje zęby. Ponieważ ostatnio załatwiała to w 10 sekund, dla większej motywacji myciu zaczęła towarzyszyć opowieść o robakach, które trzeba wygonić z ząbków.
Teraz zarządza:
- Mamusia myć siomki teś! Siotećkom takom innom!
- Lilciu, ale ja już umyłam ząbki.
Lila poufale:
- Lopaki wykonione? :>
Myje i myje, chyba z 10 minut.
- Lila, już wystarczy!
- Nie! Jeście lopaka mam!
Teraz zarządza:
- Mamusia myć siomki teś! Siotećkom takom innom!
- Lilciu, ale ja już umyłam ząbki.
Lila poufale:
- Lopaki wykonione? :>
Myje i myje, chyba z 10 minut.
- Lila, już wystarczy!
- Nie! Jeście lopaka mam!
10 gru 2011
Jestem biedronką, nie myl mnie ze stonką...
2 lata, 1 miesiąc i 8 dni
- Chodź, kwiatuszku, idziemy ręce umyć.
Lila głosem wypranym z emocji tłumaczy jak głupiemu:
- Katusiek nie. Bitolka.
- O, przepraszam, znowu zapomniałam. Chodź, biedronko.
I tak za każdym razem. Powala mnie ta konsekwencja.
- Chodź, kwiatuszku, idziemy ręce umyć.
Lila głosem wypranym z emocji tłumaczy jak głupiemu:
- Katusiek nie. Bitolka.
- O, przepraszam, znowu zapomniałam. Chodź, biedronko.
I tak za każdym razem. Powala mnie ta konsekwencja.
Róźka
Wczoraj, po zmierzeniu i oszacowaniu wagi berbecia brzuchowego doktor orzekł, że żadna Różyczka, najwyżej ROUZA.
Ma już prawie 3,5 kg, prawie 38 tygodni - i naprawdę mogłaby już przerwać pępowinę i się wyprowadzić. To akurat ja stwierdziłam, nie doktor, który podczas mojej wizyty wcale jeszcze nie kwapił się do odbierania porodu, choć byłam skłonna pozbyć się Róźki nawet w poczekalni, nawet nieprzyodziana w koronkowe desusy, sic!
Zresztą skłonna jestem nieprzerwanie od co najmniej miesiąca. Zwłaszcza w tych momentach, kiedy mała gmera łapą dookoła siebie i mam wrażenie, że zaraz ją wystawi na zewnątrz, żeby mi pomachać albo pokazać faka. Kiedy rozprostowuje nóżki (nogi, giry, szłapy, giczoły!). Kiedy chcę po prostu a. przewrócić się z boku na bok, b. podnieść coś z podłogi, c. założyć skarpetki i okazuje się to zadaniem nader skomplikowanym logistycznie, bolesnym oraz wymagającym niezwykłej gibkości i krzepy.
Mała - wyłaź! Kupiłam Ci dziś pieluchy. Jesteśmy przygotowani.
Ma już prawie 3,5 kg, prawie 38 tygodni - i naprawdę mogłaby już przerwać pępowinę i się wyprowadzić. To akurat ja stwierdziłam, nie doktor, który podczas mojej wizyty wcale jeszcze nie kwapił się do odbierania porodu, choć byłam skłonna pozbyć się Róźki nawet w poczekalni, nawet nieprzyodziana w koronkowe desusy, sic!
Zresztą skłonna jestem nieprzerwanie od co najmniej miesiąca. Zwłaszcza w tych momentach, kiedy mała gmera łapą dookoła siebie i mam wrażenie, że zaraz ją wystawi na zewnątrz, żeby mi pomachać albo pokazać faka. Kiedy rozprostowuje nóżki (nogi, giry, szłapy, giczoły!). Kiedy chcę po prostu a. przewrócić się z boku na bok, b. podnieść coś z podłogi, c. założyć skarpetki i okazuje się to zadaniem nader skomplikowanym logistycznie, bolesnym oraz wymagającym niezwykłej gibkości i krzepy.
Mała - wyłaź! Kupiłam Ci dziś pieluchy. Jesteśmy przygotowani.
Kaspelek c.d.
- O, kaspelki tatusia!
- Lila, SKARPETKI. Nie kaspelki, tylko skarpetki.
Lilianka, na głos i w skupieniu przetrawia informację:
- Nie kaspelki, tylko kaspelki.
- Lila, SKARPETKI. Nie kaspelki, tylko skarpetki.
Lilianka, na głos i w skupieniu przetrawia informację:
- Nie kaspelki, tylko kaspelki.
7 gru 2011
Okrutnicy
Nasze dziecko dostało w niewielkich odstępach czasu trzy zestawy czekoladek-bombek + figurki mikołajów w sreberkach.
I żadne z nas nie chce jej wyjawić, że te zabawki są z czekolady. Lila codziennie je wyciąga, maca, zachwyca się, ogląda, opisuje ("A tu bomka tatatowa. A tu peteśka. Choinke tatuś kupi!"*) i odkłada. No przecież gdyby się dowiedziała, nie mielibyśmy życia...
*
tatatowy - fioletowy
peteśki - niebieski
I żadne z nas nie chce jej wyjawić, że te zabawki są z czekolady. Lila codziennie je wyciąga, maca, zachwyca się, ogląda, opisuje ("A tu bomka tatatowa. A tu peteśka. Choinke tatuś kupi!"*) i odkłada. No przecież gdyby się dowiedziała, nie mielibyśmy życia...
*
tatatowy - fioletowy
peteśki - niebieski
Subskrybuj:
Posty (Atom)