Idyjotka postanowiła się rozmnożyć

Powiedzmy, że to blog-córka. Choć lepiej wyglądałoby "córki".
Tego blogu .

A gdyby ktoś szukał ojca - znajdzie go tu :)

Miłego czytania.


10 gru 2011

Jestem biedronką, nie myl mnie ze stonką...

2 lata, 1 miesiąc i 8 dni

- Chodź, kwiatuszku, idziemy ręce umyć.
Lila głosem wypranym z emocji tłumaczy jak głupiemu:
- Katusiek nie. Bitolka.
- O, przepraszam, znowu zapomniałam. Chodź, biedronko.

I tak za każdym razem. Powala mnie ta konsekwencja.

3 komentarze:

  1. Mhm, Antek był starym dziadkiem, ewentualnie starą babcią. Konsekwentny do bólu, nie reagował nic innego albo sprostowywał z politowaniem w głosie, oczach i wszędzie indziej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. taaa... Witek namiętnie wynosi brudne pieluchy z łazienki do kosza wrzeszcząc przy tym na pół bloku "beeeee". Kiedyś wyjmuję go z wanny po myciu dupska, ten coś nie w sosie to próbuję go czymś zainteresować i mówię: "ooooo, a kto teraz wyniesie śmierdzielka? gdzie jest śmierdziel?" Witek bez zastanowienia staje, patrzy na mnie poważnie i paluszkiem pokazuje na... siebie... Kilka razy jak narobił w pieluchę powiedziałam "o fuuuj jaki śmierdziel..." Wolałabym chyba, żeby myślał o sobie jak o biedronce ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. znajomy parolatek równie konsekwentnie przez pół roku (day by day) jadał na obiad naleśniki. pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń