2 lata, 1 miesiąc i 8 dni
- Chodź, kwiatuszku, idziemy ręce umyć.
Lila głosem wypranym z emocji tłumaczy jak głupiemu:
- Katusiek nie. Bitolka.
- O, przepraszam, znowu zapomniałam. Chodź, biedronko.
I tak za każdym razem. Powala mnie ta konsekwencja.
Mhm, Antek był starym dziadkiem, ewentualnie starą babcią. Konsekwentny do bólu, nie reagował nic innego albo sprostowywał z politowaniem w głosie, oczach i wszędzie indziej :)
OdpowiedzUsuńtaaa... Witek namiętnie wynosi brudne pieluchy z łazienki do kosza wrzeszcząc przy tym na pół bloku "beeeee". Kiedyś wyjmuję go z wanny po myciu dupska, ten coś nie w sosie to próbuję go czymś zainteresować i mówię: "ooooo, a kto teraz wyniesie śmierdzielka? gdzie jest śmierdziel?" Witek bez zastanowienia staje, patrzy na mnie poważnie i paluszkiem pokazuje na... siebie... Kilka razy jak narobił w pieluchę powiedziałam "o fuuuj jaki śmierdziel..." Wolałabym chyba, żeby myślał o sobie jak o biedronce ;)
OdpowiedzUsuńznajomy parolatek równie konsekwentnie przez pół roku (day by day) jadał na obiad naleśniki. pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuń