Róźka brutto, czyli w ciuchach i po jedzeniu, waży już ponad 7 kg.
Podawanie wagi brutto uznaję za zasadne z dwóch przyczyn:
1. Rózia jest ZAWSZE po jedzeniu, więc to, co ma w brzuchu, jest istotną składową jej masy.
2. Waga niemowlęcia jest istotna przede wszystkim dla noszącego, a nikt nie nosi gołego berbecia z obawy przed byciem obsikanym (niestety, ubranie dziecka nie jest panaceum na wszystkie niebezpieczeństwa, nie chroni przykładowo przed mlecznym pawiem).
Wygląda jak pączek z konfiturką i jest tak samo słodka, czytaj: jak się śmieje, to nieomal jej paszczy nie rozerwie.
Jedyny problem jest w tym, że nie bardzo lubi śmiać się do zabawek, element ludzki interakcyjny jest absolutnie niezbędny. Różka jest w stanie skokietować na amen całą dorosłą i nieletnią obsadę dowolnego placu zabaw, natomiast biada temu, kto spróbuje potem choć na chwilę odejść od wózka, ba! - odwrócić wzrok. Zostanie zbluzgany w niemowlęcym żargonie najniewybredniejszymi słowy, wyrażającymi dosadnie sentencję "stajesz się na zawsze odpowiedzialny za to, co oswoiłeś".
Rózia czyhająca na ofiarę:
Ofiara w szponach kokietującego niemowlęcia:
I uśmiech na pełne rozwarcie: