Siedzi dwóch menelowatych facetów pod pięćdziesiątkę na ławce na skwerku za UM. Nagle jeden szturcha drugiego:
- Ty, patrz jakie śliczne!
- Co?
- Dziecko!
- Aha...
I oboje wgapiają się w Lilkę, maszerującą dziarsko ze żłobka z plecaczkiem-żyrafką, która - mijając ich - uśmiecha się całą gębą i drepce dalej.
Z dumy spuchłam. Że to MOJE.
Ba! Pewnie, że śliczne, nigdy nie miałam wątpliwości! Jak jeszcze dopiszesz, że udało Ci się zaparkować za UM, to ja spuchnę. Z podziwu :-D
OdpowiedzUsuńNie no, właśnie dlatego szłam z nią aż do UM, że akurat byłyśmy bez samochodu i dreptałyśmy na tramwaj. Tfu, autobus.
OdpowiedzUsuńJak jadę po Lilę, to parkuję jak księżniczka, na zakazie ruchu, 5 cm od bramy żłobka :]