Było bardzo kameralnie, bo dziewczyny zakatarzone jak nieszczęście. Ale babcia z tortem poziomkowym MUSIAŁA być, bo Lila o tym torcie to już od miesiąca...
Mimo tego, że do obserwowania jej poczynań było w okolicy jedynie kilka par oczu, Lila tak się przejęła tym, że być może nie będzie w stanie zdmuchnąć trzech świeczek, że popłakała się rzewnie już po pierwszej, nieudanej próbie. Poziomkowy krem podziałał kojąco.
ojej, jak wzruszająco, przejęła się Lila, słodka mała :)
OdpowiedzUsuń:*
OdpowiedzUsuńWidac na pierwszym zdjeciu jak Lila byla przejeta! Ta cholerna trema! :)
OdpowiedzUsuńSłodycze dobre na wszystkie smutki :)
OdpowiedzUsuńA przy okazji, otagowałam Cię :) Szczegóły u mnie na blogu. Pozdrawiam
mmm poziomkowy tort to brzmi pysznie :D wszystkiego owocowego, radosnego i kolorowego dla małej solenizantki!
OdpowiedzUsuń