Lilka, 4 lata, 7,5 miesiąca
Z relacji Tatusia Kochanego.
- Tato - zagaduje Lila - a to prawda, że Pana Boga można prosić o wszystko?
- Tak, córeczko.
- To ja - zaczyna z namaszczeniem Lilka - proszę o czarodziejską różdżkę NATYCHMIAST.
Idyjotka postanowiła się rozmnożyć
Powiedzmy, że to blog-córka. Choć lepiej wyglądałoby "córki".
Tego blogu .
A gdyby ktoś szukał ojca - znajdzie go tu :)
Miłego czytania.
Tego blogu .
A gdyby ktoś szukał ojca - znajdzie go tu :)
Miłego czytania.
14 lip 2014
6 lip 2014
Dialogi łóżeczkowe
Lilka, 4 lata i 8 miesięcy
Rózia, 2,5 roku
Wieczorem dziewczynki mają solidny słowotok, inspirowany nieco filmem "Kraina lodu", który Lila szczerze wielbi.
Lila: Mamusiu, a kiedy WRESZCIE my z Rózią będziemy mamusiami?
Ja: Kochanie, najpierw musicie urosnąć, a potem jeszcze znaleźć tatusiów dla tych waszych dzieci.
Lila: Tak, ja wiem. Znajdę jakiegoś chłopaka, co już go znam, albo takiego, co go dopiero poznam. Ale muszę go poznać, wiesz. Wiedzieć, jak ma na imię i czy jest fajny. A ty tatę poznałaś, prawda? I tak ci się spodobał, że za niego wyszłaś, a on się z tobą ożenił. A ja bym chciała mieć dwie córeczki i będą się nazywały tak jak my: Lila i Róża. I potem jak będę wołała "Różyczko!", to nie będzie wiadomo, czy wołam do tej naszej Różyczki, czy do tej malutkiej. A nasza Rózia jak się urodziła, to była taka grubiutka, jak kluseczka. I miała taki wieeelki brzuszek. A teraz już ma trochę chudszy.
Rózia: A ja tes będę miała cóleckę. Mamo, a jak ona będzie się nazywała?
Ja: Tak, jak ją nazwiesz. To rodzice nazywają swoje dzieci.
Rózia: Ale ja nie chcę!
Lila: Róża, ale nie wiadomo, czy będziesz miała córeczkę. Ja może będę miała dwóch synków, ale nie wiem, jak się będą nazywali. Ale mogę się modlić o córeczki. Bo my tego nie umiemy zrobić, ale Pan Bóg wszystko umie, prawda? A ja nie mam żadnej mocy. Elza miała. Chciałabym mieć taką moc, jak Elza.
Ja: I co byś z nią robiła?
Lila: Umiałabym zrobić lato w środku zimy.
Rózia: A ja tes bym chciałam calować. Albo bym chcialam być piłowkiem.
Ja: Czym?!
Rózia: Piłowkiem. I bym piłowała lód. I tak mówiła "piłu, piłu".
Kurtyna.
I jeszcze jakieś okruszki dzisiejsze:
Róźka zainteresowała się orzeszkami w posypce chilli. Daliśmy jej jeden do spróbowania, w nadziei, że to wystarczy.
Za chwilę przyłazi znowu:
- Mogę jesce splawdzić, cy nie są za ostle?
Dziewczynki wieczorem się modlą.
- Róziu, za co możemy dziś podziękować?
- Za slebek [chlebek]
- I za co jeszcze?
- Za selek kamembelek.
- Hmm, kochanie, ale nie tylko za jedzenie można dziękować...
- I za ozeski laskowe i migdałki, i za daktylki...
- I...?! - czekam, aż temat jedzenia się wyczerpie.
- JAJO!
Rózia, 2,5 roku
Wieczorem dziewczynki mają solidny słowotok, inspirowany nieco filmem "Kraina lodu", który Lila szczerze wielbi.
Lila: Mamusiu, a kiedy WRESZCIE my z Rózią będziemy mamusiami?
Ja: Kochanie, najpierw musicie urosnąć, a potem jeszcze znaleźć tatusiów dla tych waszych dzieci.
Lila: Tak, ja wiem. Znajdę jakiegoś chłopaka, co już go znam, albo takiego, co go dopiero poznam. Ale muszę go poznać, wiesz. Wiedzieć, jak ma na imię i czy jest fajny. A ty tatę poznałaś, prawda? I tak ci się spodobał, że za niego wyszłaś, a on się z tobą ożenił. A ja bym chciała mieć dwie córeczki i będą się nazywały tak jak my: Lila i Róża. I potem jak będę wołała "Różyczko!", to nie będzie wiadomo, czy wołam do tej naszej Różyczki, czy do tej malutkiej. A nasza Rózia jak się urodziła, to była taka grubiutka, jak kluseczka. I miała taki wieeelki brzuszek. A teraz już ma trochę chudszy.
Rózia: A ja tes będę miała cóleckę. Mamo, a jak ona będzie się nazywała?
Ja: Tak, jak ją nazwiesz. To rodzice nazywają swoje dzieci.
Rózia: Ale ja nie chcę!
Lila: Róża, ale nie wiadomo, czy będziesz miała córeczkę. Ja może będę miała dwóch synków, ale nie wiem, jak się będą nazywali. Ale mogę się modlić o córeczki. Bo my tego nie umiemy zrobić, ale Pan Bóg wszystko umie, prawda? A ja nie mam żadnej mocy. Elza miała. Chciałabym mieć taką moc, jak Elza.
Ja: I co byś z nią robiła?
Lila: Umiałabym zrobić lato w środku zimy.
Rózia: A ja tes bym chciałam calować. Albo bym chcialam być piłowkiem.
Ja: Czym?!
Rózia: Piłowkiem. I bym piłowała lód. I tak mówiła "piłu, piłu".
Kurtyna.
I jeszcze jakieś okruszki dzisiejsze:
Róźka zainteresowała się orzeszkami w posypce chilli. Daliśmy jej jeden do spróbowania, w nadziei, że to wystarczy.
Za chwilę przyłazi znowu:
- Mogę jesce splawdzić, cy nie są za ostle?
Dziewczynki wieczorem się modlą.
- Róziu, za co możemy dziś podziękować?
- Za slebek [chlebek]
- I za co jeszcze?
- Za selek kamembelek.
- Hmm, kochanie, ale nie tylko za jedzenie można dziękować...
- I za ozeski laskowe i migdałki, i za daktylki...
- I...?! - czekam, aż temat jedzenia się wyczerpie.
- JAJO!
30 cze 2014
Menu
Rózia, 2,5 roku
Przychodzi do mnie Róźka z chomiczo wypchanymi policzkami i coś żuje.
- Słonko, a co ty jesz?
- Nibyboby - bełkocze Rózik zza zwałów pulpy wypełniającej jej buzię.
- Co?!
- Niby lody - część najwyraźniej udało się przełknąć.
- A naprawdę to co?
- Kocie zalcie.
Przychodzi do mnie Róźka z chomiczo wypchanymi policzkami i coś żuje.
- Słonko, a co ty jesz?
- Nibyboby - bełkocze Rózik zza zwałów pulpy wypełniającej jej buzię.
- Co?!
- Niby lody - część najwyraźniej udało się przełknąć.
- A naprawdę to co?
- Kocie zalcie.
29 cze 2014
Piżama party
Lila, 4 lata i 7 miesięcy
Rózia, 2,5 roku
To wszystko w zaokrągleniu
Godzina 21:30
Moje dzieci postanowiły dzisiaj nie zasnąć.
Ryki, śmiechy, radosne piski.
- Ja zalaz wlócę do łóska - zapewnia Różyczka lekko podirytowanego tatę, który zagania ją tam nasty raz - tylko kupię masło.
- I paliwo! - pokrzykuje ze swojego łóżeczka Lila.
Poprzednio Rózia została wysłana po piwo i Lilka bardzo intensywnie domagała się jej z powrotem...
Rózia, 2,5 roku
To wszystko w zaokrągleniu
Godzina 21:30
Moje dzieci postanowiły dzisiaj nie zasnąć.
Ryki, śmiechy, radosne piski.
- Ja zalaz wlócę do łóska - zapewnia Różyczka lekko podirytowanego tatę, który zagania ją tam nasty raz - tylko kupię masło.
- I paliwo! - pokrzykuje ze swojego łóżeczka Lila.
Poprzednio Rózia została wysłana po piwo i Lilka bardzo intensywnie domagała się jej z powrotem...
28 cze 2014
Najlepszą obroną jest atak
Rózia, 2,5 roku
Wchodzę do kuchni, Rózia ze skruszoną miną podaje mi pudełeczko serka do chleba, w którym brakuje połowy zawartości.
- Zjadłam paluskiem i buzią, bo NIGDY nie było łyzki! - tłumaczy przejęty mały podjadacz.
Wchodzę do kuchni, Rózia ze skruszoną miną podaje mi pudełeczko serka do chleba, w którym brakuje połowy zawartości.
- Zjadłam paluskiem i buzią, bo NIGDY nie było łyzki! - tłumaczy przejęty mały podjadacz.
Definicja niebezpieczeństwa
Rózia, 2,5 roku
Róźka zażyczyła sobie kawałek arbuza na śniadanie.
- Proszę, Róziu.
- Ale, ale... ale tu są takie pestki!
- Są, ale malutkie. Jedz spokojnie, one są niegroźne.
- Tak - potakuje uspokojona Rózia - bo nie mają klokodylów.
Róźka zażyczyła sobie kawałek arbuza na śniadanie.
- Proszę, Róziu.
- Ale, ale... ale tu są takie pestki!
- Są, ale malutkie. Jedz spokojnie, one są niegroźne.
- Tak - potakuje uspokojona Rózia - bo nie mają klokodylów.
23 cze 2014
22 cze 2014
O słuchaniu i słyszeniu
Lilka, 4 lata i 7 miesięcy
Msza. Lila obserwuje rozdawanie komunii. Uważnie słucha powtarzających się szeptów księdza. Wreszcie uradowana krzyczy głośno:
On mówi cały czas "Chciałbym z nosa"!
Msza. Lila obserwuje rozdawanie komunii. Uważnie słucha powtarzających się szeptów księdza. Wreszcie uradowana krzyczy głośno:
On mówi cały czas "Chciałbym z nosa"!
19 cze 2014
Prosimy o głosik
Na Różkowo-Lilkowe dialogi.
Tutaj.
Raz dziennie można. I dziękuję pięknie :)
Update:
Dziękuję! Dostaliśmy wyróżnienie:
https://apps.facebook.com/socialappspl/campaigns/vF55KIjv5yM7/entries/60644
Tutaj.
Raz dziennie można. I dziękuję pięknie :)
Update:
Dziękuję! Dostaliśmy wyróżnienie:
https://apps.facebook.com/socialappspl/campaigns/vF55KIjv5yM7/entries/60644
Wróciłyśmy
Byłyśmy nad morzem.
Jechaliście już kiedyś samochodem z czworgiem dzieci, przez 11 godzin?
Bo ja dwa razy. Mam silne podejrzenie, że dwa ostatnie razy w moim życiu ;)
Ale Bałtyk był piękny, łagodny, cieplutki, jak oswojone jeziorko.
- Rózia, wejdziesz z nami do morza?
- Nie!
- Ale zobacz, ciocia zaraz będzie się kąpać.
- Tak. Bo jest baldzo bludna.
Lilka zagadywała wszystkich na plaży (ale nie że dwa zdania o pogodzie i do widzenia. Nie, prowadziła długie dialogi w formie monologów, czasem i godzinne...). Rózia wyciągała od plażowiczów jedzenie. Zaiste, perfekcyjny team.
Wróciliśmy o 2 w nocy.
- Mamuniu... - zagaiła Róża, wybita ze snu przy przenoszeniu z auta do mieszkania.
- Tak, córeczko?
- A das mi telas jakiś obiadek?
A na plaży sama sobie gotowała. Z piasku. Spytana, co przyrządza, zrelacjonowała jak następuje:
- Kotlety z blokułów z cuklem. I kiełbaską.
- Yyy, a jakaś surówka do tego?
- Tak. Z makalonu.
Jechaliście już kiedyś samochodem z czworgiem dzieci, przez 11 godzin?
Bo ja dwa razy. Mam silne podejrzenie, że dwa ostatnie razy w moim życiu ;)
Ale Bałtyk był piękny, łagodny, cieplutki, jak oswojone jeziorko.
- Rózia, wejdziesz z nami do morza?
- Nie!
- Ale zobacz, ciocia zaraz będzie się kąpać.
- Tak. Bo jest baldzo bludna.
Lilka zagadywała wszystkich na plaży (ale nie że dwa zdania o pogodzie i do widzenia. Nie, prowadziła długie dialogi w formie monologów, czasem i godzinne...). Rózia wyciągała od plażowiczów jedzenie. Zaiste, perfekcyjny team.
Wróciliśmy o 2 w nocy.
- Mamuniu... - zagaiła Róża, wybita ze snu przy przenoszeniu z auta do mieszkania.
- Tak, córeczko?
- A das mi telas jakiś obiadek?
A na plaży sama sobie gotowała. Z piasku. Spytana, co przyrządza, zrelacjonowała jak następuje:
- Kotlety z blokułów z cuklem. I kiełbaską.
- Yyy, a jakaś surówka do tego?
- Tak. Z makalonu.
31 maj 2014
Dialogi Róziowe (plus jeden monolog)
Rózia, 2 lata i 5 miesięcy
1.
Jedziemy windą na piąte. Winda zatrzymuje się na trzecim, dziewczyny natychmiast wyrywają się na zewnątrz.
- Kochane, stójcie! Teraz nie wychodzimy, jedziemy jeszcze wyżej.
- Będziemy fluwać? - krzywi się Róźka.
2.
- A chłopcy mają siusiaki? - upewnia się Rózia.
- Tak, mają.
- A dziewcynki mają pupy?
- Mają. Ale wiesz, pupy to mają wszyscy... - zaczynam, żeby uporządkować Rózi zawiłości różnic międzypłciowych.
- Ja mam p u p k ę! - koryguje Rózia tonem obrażonej księżniczki.
3.
Kroję Rózi brzoskwinię na kawałki. Mały sęp stoi przed kuchennym blatem i uważnie śledzi moje ruchy.
- Mamo, a ty sobie nie obtnies paluska?
- Nie, nie obetnę sobie niczego.
Rózia natychmiast sięga rączką po odkrojony kawałek i, pakując go sobie do buzi, mamrocze:
- Dziękuję, ze mi tes nie obcięłaś.
4.
"Lilka-bilka" - gada do siebie pod nosem Różyczka - A to się tak lymuje.
1.
Jedziemy windą na piąte. Winda zatrzymuje się na trzecim, dziewczyny natychmiast wyrywają się na zewnątrz.
- Kochane, stójcie! Teraz nie wychodzimy, jedziemy jeszcze wyżej.
- Będziemy fluwać? - krzywi się Róźka.
2.
- A chłopcy mają siusiaki? - upewnia się Rózia.
- Tak, mają.
- A dziewcynki mają pupy?
- Mają. Ale wiesz, pupy to mają wszyscy... - zaczynam, żeby uporządkować Rózi zawiłości różnic międzypłciowych.
- Ja mam p u p k ę! - koryguje Rózia tonem obrażonej księżniczki.
3.
Kroję Rózi brzoskwinię na kawałki. Mały sęp stoi przed kuchennym blatem i uważnie śledzi moje ruchy.
- Mamo, a ty sobie nie obtnies paluska?
- Nie, nie obetnę sobie niczego.
Rózia natychmiast sięga rączką po odkrojony kawałek i, pakując go sobie do buzi, mamrocze:
- Dziękuję, ze mi tes nie obcięłaś.
4.
"Lilka-bilka" - gada do siebie pod nosem Różyczka - A to się tak lymuje.
17 maj 2014
Rzecz o bretniku
Lilianka, 4 lata, 6 miesięcy i 15 dni
- A my jesteśmy bretnikami - rzuca Lila niezobowiązująco.
- Bretnikami?! A kto to jest bretnik?
- To jest taki pan, co umie wchodzić za fotel. A Rózia jeszcze nie jest bretnikiem, ale będzie, jak jej dam taką bransoletkę. O, już!
- A my jesteśmy bretnikami - rzuca Lila niezobowiązująco.
- Bretnikami?! A kto to jest bretnik?
- To jest taki pan, co umie wchodzić za fotel. A Rózia jeszcze nie jest bretnikiem, ale będzie, jak jej dam taką bransoletkę. O, już!
16 maj 2014
O twórczości plastycznej i przytomności umysłu w gorączce
Lilka, 4,5 roku i 2 tygodnie
Rózia, 2 lata, 4 miesiące i 3 tygodnie
Obie panny stacjonują dziś w domu w charakterze obiektów do cackania się z.
Katar, pretensje do świata i podwyższona temperatura, oraz - na przekór wszystkiemu - niespożyta energia.
Liliana zaliczyła wczoraj pierwsze swoje warsztaty plastyczne, wykleiła z papierów piękny domek i huśtawkę, a dziś od rana żyć mi nie daje: zarządziła warsztaty domowe, samodzielnie zrobiła konika na karuzeli, a potem z rozpędu machnęła huśtawkę i zjeżdżalnię.
Rózia - a jakże - wtórowała starszej, wycinając nożyczkami fantazyjne kształty i smarując je obficie klejem, z naciskiem na obficie.
Prace w całości samodzielne:
Róźka trzeci dzień gorączkuje, rano była rozpalona, więc chciałam zmierzyć temperaturę, żeby sprawdzić, czy mam jej podać coś na obniżenie.
- Rózia, nie wiesz, gdzie jest termometr?
- Moze w łazience?
- Nie ma. Tata go dziś rano znalazł, ale nie widzę, gdzie położył, może do niego zadzwonię, co?
Tu Rózia patrzy na mnie wielkimi oczami i gwałtownie protestuje:
- Mamo, ale do telmometlu nie mozna zadzwonić!
Rózia, 2 lata, 4 miesiące i 3 tygodnie
Obie panny stacjonują dziś w domu w charakterze obiektów do cackania się z.
Katar, pretensje do świata i podwyższona temperatura, oraz - na przekór wszystkiemu - niespożyta energia.
Liliana zaliczyła wczoraj pierwsze swoje warsztaty plastyczne, wykleiła z papierów piękny domek i huśtawkę, a dziś od rana żyć mi nie daje: zarządziła warsztaty domowe, samodzielnie zrobiła konika na karuzeli, a potem z rozpędu machnęła huśtawkę i zjeżdżalnię.
Rózia - a jakże - wtórowała starszej, wycinając nożyczkami fantazyjne kształty i smarując je obficie klejem, z naciskiem na obficie.
Prace w całości samodzielne:
Róźka trzeci dzień gorączkuje, rano była rozpalona, więc chciałam zmierzyć temperaturę, żeby sprawdzić, czy mam jej podać coś na obniżenie.
- Rózia, nie wiesz, gdzie jest termometr?
- Moze w łazience?
- Nie ma. Tata go dziś rano znalazł, ale nie widzę, gdzie położył, może do niego zadzwonię, co?
Tu Rózia patrzy na mnie wielkimi oczami i gwałtownie protestuje:
- Mamo, ale do telmometlu nie mozna zadzwonić!
11 maj 2014
Szelmostwa małego maluśka
Różyczka, 2 lata, 4 miesiące i coś
Zbieram z kilku ostatnich dni. Bo się nazbierało, oj.
1. Próbuję coś napisać, ale się nie da.
- Oj, chyba ktoś mi odłączył klawiaturkę.
- Siba ja ci odłąciłam kladafulkę. - Tu zaczyna łyskać chytre oczko - Abo Lilećka...
2. Róża oderwała Lili wszystkie naklejki, które te nakleiła na nocniku. Na sprzeciw starszej siostry Róźka wali Lilkę w głowę.
- Yyyy! - drze się Lila - te naklejki są zniszczone i całe z kurzu, a w dodatku Róża mnie bijeee!
Różka słodziuteńkim głosikiem wysuwa współczującą ofertę:
- Lilećko, chces się psytulić do mamusi? Ić do mamy siobie.
3. - A gdzie jest tata?
- Poszedł do kościoła.
- A tutaj lezi jego faślok.
- Co?
- Siaślok.
- A, szlafrok! Powiedz "szlafrok"
Różka oburzona: - ALE JA JEŚTEM MAŁYM MALUŚKIEM!
4. Róźka przytula się do mnie przed snem i - jak to Różka - nie może się powstrzymać przed bolesnym uszczypnięciem mnie w kark.
- Róża! Jeśli nie przestaniesz mnie szczypać, natychmiast sobie stąd idę!
- A od dlapiecia tes idzies?
- Od drapania też!
- A od bijenia? A od łaskocenia?...
Zbieram z kilku ostatnich dni. Bo się nazbierało, oj.
1. Próbuję coś napisać, ale się nie da.
- Oj, chyba ktoś mi odłączył klawiaturkę.
- Siba ja ci odłąciłam kladafulkę. - Tu zaczyna łyskać chytre oczko - Abo Lilećka...
2. Róża oderwała Lili wszystkie naklejki, które te nakleiła na nocniku. Na sprzeciw starszej siostry Róźka wali Lilkę w głowę.
- Yyyy! - drze się Lila - te naklejki są zniszczone i całe z kurzu, a w dodatku Róża mnie bijeee!
Różka słodziuteńkim głosikiem wysuwa współczującą ofertę:
- Lilećko, chces się psytulić do mamusi? Ić do mamy siobie.
3. - A gdzie jest tata?
- Poszedł do kościoła.
- A tutaj lezi jego faślok.
- Co?
- Siaślok.
- A, szlafrok! Powiedz "szlafrok"
Różka oburzona: - ALE JA JEŚTEM MAŁYM MALUŚKIEM!
4. Róźka przytula się do mnie przed snem i - jak to Różka - nie może się powstrzymać przed bolesnym uszczypnięciem mnie w kark.
- Róża! Jeśli nie przestaniesz mnie szczypać, natychmiast sobie stąd idę!
- A od dlapiecia tes idzies?
- Od drapania też!
- A od bijenia? A od łaskocenia?...
8 maj 2014
Pink future
Lilka, 4,5 roku + 6 dni
Róża, 2 lata, 4 miesiące i coś
- Lila, a kim ty będziesz, jak dorośniesz?
- Będę żoną tatusia.
- Ale jakiego tatusia? Swojego?
- Nie, jakiegoś innego pana.
- A ja tez będę zoną i będę miała męza - wtóruje Różyczka wygórowanym aspiracjom starszej siostry. - Tylko takiego lózowego!
Różowy. Stopień najwyższy. Cokolwiek sobie wymarzą, zawsze jakość tego można podnieść o oczko wyżej. Uróżowiając. Powiedzcie mi, skąd to się bierze, bo ja ich tego nie uczę.
Róża, 2 lata, 4 miesiące i coś
- Lila, a kim ty będziesz, jak dorośniesz?
- Będę żoną tatusia.
- Ale jakiego tatusia? Swojego?
- Nie, jakiegoś innego pana.
- A ja tez będę zoną i będę miała męza - wtóruje Różyczka wygórowanym aspiracjom starszej siostry. - Tylko takiego lózowego!
Różowy. Stopień najwyższy. Cokolwiek sobie wymarzą, zawsze jakość tego można podnieść o oczko wyżej. Uróżowiając. Powiedzcie mi, skąd to się bierze, bo ja ich tego nie uczę.
Subskrybuj:
Posty (Atom)