Adelka 9,5 miesiąca
- Adelko, powiedz "mama".
Adela najpierw kilka razy bezgłośnie kłapie paszczą, jak rybka bez wody, po czym wydobywa z siebie coś między "mama" a "baba".
- A powiesz "tata" też?
- Tata teś - uprzejmie powtarza Adelka.
Idyjotka postanowiła się rozmnożyć
Powiedzmy, że to blog-córka. Choć lepiej wyglądałoby "córki".
Tego blogu .
A gdyby ktoś szukał ojca - znajdzie go tu :)
Miłego czytania.
Tego blogu .
A gdyby ktoś szukał ojca - znajdzie go tu :)
Miłego czytania.
3 gru 2016
2 gru 2016
Zajęcia z poetyki albo o wyższości teorii nad praktyką
Rózia, 5 lat za 24 dni
Podsłuchuję, jak Róźka gada do siebie:
Podsłuchuję, jak Róźka gada do siebie:
Beksa lala pojechała do szpitala,
a w szpitalu
powiedzieli,
takiej beksy nie widzieli
Iju iju i pojechali, i wyrzucili ją,
tak jak niebo z
chmury,
i lata jak szalona
- Ło, Róziu, co to za wiersz jest!
- To jest biały wiersz - z godnością odpowiada Rózia.
Nic dodać.
1 gru 2016
Generation gap
Lila, 7 lat i miesiąc
Rózia, 5 lat bez 25 dni
- Myjcie porządnie zęby - napominam dziewczyny - bo inaczej będą się wam psuły. Jak byłam mała, to mi się nie zawsze chciało myć i potem miałam dziury i musiałam chodzić często do dentysty.
- A prawda - pyta Lila - że jak wy z tatą byliście mali, to jedliście dużo słodyczy, bo ludzie jeszcze nie wiedzieli, że one są takie niezdrowe? Bo tata mi opowiadał, że kiedyś jadł dużo więcej słodyczy niż teraz...
- No, chyba prawda - odpowiadam bez przekonania, bo jednocześnie usiłuję sobie wyobrazić, czy w ogóle da się jeść jeszcze więcej słodyczy niż ta ilość, którą obecnie jest w stanie pochłonąć Tatuś Kochany, bez - nota bene - żadnej szkody dla sylwetki, co - nota bene numer dwa - powinno być objęte jakimś paragrafem.
- Mamo, bo jak ty byłaś mała, to to był zupełnie inny świat! - z emfazą objaśnia Różyczka. - My teraz też żyjemy w innym świecie. A ten twój i taty to był inny świat. Taki stary świat.
Rózia, 5 lat bez 25 dni
- Myjcie porządnie zęby - napominam dziewczyny - bo inaczej będą się wam psuły. Jak byłam mała, to mi się nie zawsze chciało myć i potem miałam dziury i musiałam chodzić często do dentysty.
- A prawda - pyta Lila - że jak wy z tatą byliście mali, to jedliście dużo słodyczy, bo ludzie jeszcze nie wiedzieli, że one są takie niezdrowe? Bo tata mi opowiadał, że kiedyś jadł dużo więcej słodyczy niż teraz...
- No, chyba prawda - odpowiadam bez przekonania, bo jednocześnie usiłuję sobie wyobrazić, czy w ogóle da się jeść jeszcze więcej słodyczy niż ta ilość, którą obecnie jest w stanie pochłonąć Tatuś Kochany, bez - nota bene - żadnej szkody dla sylwetki, co - nota bene numer dwa - powinno być objęte jakimś paragrafem.
- Mamo, bo jak ty byłaś mała, to to był zupełnie inny świat! - z emfazą objaśnia Różyczka. - My teraz też żyjemy w innym świecie. A ten twój i taty to był inny świat. Taki stary świat.
30 lis 2016
Andrzejki
Lilianka, 7 lat i miesiąc
Lila bardzo żałowała, że jelitówka uniemożliwiła jej uczestnictwo w klasowych andrzejkach, więc obiecałam jej, że powróżymy sobie w domu.
Na parapecie już rozpływała się parafina w tealightach, a tymczasem poleciłam Lilce napisać na grubej kartce nazwy różnych zawodów, z których metodą losowania miał się objawić ten najodpowiedniejszy dla obecnej pierwszoklasistki.
Po chwili wracam i co widzę na kartce wypisane pracowicie ołówkiem? Otóż delicje. Cytuję kolejno:
LOTNISTWO, SZYCIE, TEATR, FARMA, PŁYWACTWO, WETERYNARCWO, SZPITALSTWO, BIBLIOTECTWO, BUDOWLARTSWO
Dopisałam jeszcze kilka i ostatecznie Lili wróżona jest kariera na poczcie. Czyli pocztarstwo, moi państwo. Do zobaczenia przy okienku!
Lila bardzo żałowała, że jelitówka uniemożliwiła jej uczestnictwo w klasowych andrzejkach, więc obiecałam jej, że powróżymy sobie w domu.
Na parapecie już rozpływała się parafina w tealightach, a tymczasem poleciłam Lilce napisać na grubej kartce nazwy różnych zawodów, z których metodą losowania miał się objawić ten najodpowiedniejszy dla obecnej pierwszoklasistki.
Po chwili wracam i co widzę na kartce wypisane pracowicie ołówkiem? Otóż delicje. Cytuję kolejno:
LOTNISTWO, SZYCIE, TEATR, FARMA, PŁYWACTWO, WETERYNARCWO, SZPITALSTWO, BIBLIOTECTWO, BUDOWLARTSWO
Dopisałam jeszcze kilka i ostatecznie Lili wróżona jest kariera na poczcie. Czyli pocztarstwo, moi państwo. Do zobaczenia przy okienku!
5 lis 2016
O problemach dykcyjnych i o tym, do czego przydają się kabelki
Lilka, 7 lat i 3 dni
Rózia, 4 lata i 11 miesięcy
Adelka, 8,5 miesiąca
Lila: Tata, puścisz nam "Madagaskar"?
Rózia: Tak, tato, musisz puścić nam gama..., maga.... Musisz nam puścić to, co Lila mówiła!
A co do kabelków - lekcja żucia dystansowego albo nitkowania zębów metodą wzdłużną. Prezentuje Adela:
Rózia, 4 lata i 11 miesięcy
Adelka, 8,5 miesiąca
Lila: Tata, puścisz nam "Madagaskar"?
Rózia: Tak, tato, musisz puścić nam gama..., maga.... Musisz nam puścić to, co Lila mówiła!
A co do kabelków - lekcja żucia dystansowego albo nitkowania zębów metodą wzdłużną. Prezentuje Adela:
28 paź 2016
O tym, że szczęściu trzeba pomagać
Rózia, 4 lata i 10 miesięcy
Lila, prawie 7
Adela, 8 miesięcy z kawałkiem
- Ja chcę oglądać "W głowie się nie mieści"! - krzyczy Lila.
- A ja "Małych Einsteinów" - kłóci się Róża. - Rzućmy monetą!
- Nieee! Tylko nie to! Bo ja zawsze przegrywam!
Po jakimś czasie dziewczynki przychodzą i proszą o puszczenie filmu wybranego przez Lilkę.
- Co, Lila wygrała? - pytamy. Bo to prawda - Lila w losowaniu na ogół ma pecha. Albo raczej - Róża szczęście.
- No, cztery razy rzucałam, żeby wypadła reszka - wyznaje Rózia.
A poza tym.
Długo nie pisałam.
Lila poszła do szkoły.
Przeprowadziliśmy się na większe.
Przeżyliśmy cyklinowanie prastarej farby olejnej z sosnowych desek. Z manelami. Z dziećmi. Pył z cyklinowania pewnie zamieszkał z nami na zawsze.
Duchowo przygotowujemy się do dalszych remontów.
I jeszcze kilka staroci z facebooka:
Wieczór. Rózia czekała na kanapie, aż wrócę z bułkami na kolację. Zasnęła tak mocno, że nie obudziła się nawet wtedy, kiedy wespół z Tatusiem Kochanym ("ty łap nogi, a ja resztę") przenosiliśmy ją do łóżeczka. Rano tata ją budzi i relacjonuje, co się działo. Rózia: Ojej, nie jadłam kolacji?! To teraz muszę zjeść dwa śniadania!
I o Różowych porywach serca. Zawsze obstawiałam, że ona będzie tą pierwszą zakochaną spośród moich córek:
- Mamo, a Michał był już dzisiaj dla mnie milszy.
- A co to znaczy?
- Powiedział "czy możesz przestać!?"
Nie wyobrażam sobie, co mówi Michał, kiedy jest niemiły.
- Róziu, a czemu ten Michał tak do ciebie mówił? Przeszkadzałaś mu w czymś? Nie dawałaś mu spokoju?
- Tak. Bo ja tego Michała kocham.
Mamo, a ja ci powiem, jak się zakochałam w Michale. Bo on mnie gonił z kolegami. I on rządzi innymi chłopakami i się bawi w wojnę, a ja lubię takie złe rzeczy. I ja z Dominiką bawimy się teraz w same chłopakowe zabawy.
Wyciągnęła mnie potem do sklepu, wysupławszy ze skarbonki wszystkie monety, i kupiła Michałowi prezenty. Nie wiem, czy jej mówić, że ten sposób raczej nie działa :)
Jeszcze Adela. Adela rośnie. Rosną Adeli zęby, rośnie apetyt i mądrość życiowa. Wczoraj rozstała się definitywnie z krabem z karuzelki i zaczyna nowy etap w życiu.
Lila, prawie 7
Adela, 8 miesięcy z kawałkiem
- Ja chcę oglądać "W głowie się nie mieści"! - krzyczy Lila.
- A ja "Małych Einsteinów" - kłóci się Róża. - Rzućmy monetą!
- Nieee! Tylko nie to! Bo ja zawsze przegrywam!
Po jakimś czasie dziewczynki przychodzą i proszą o puszczenie filmu wybranego przez Lilkę.
- Co, Lila wygrała? - pytamy. Bo to prawda - Lila w losowaniu na ogół ma pecha. Albo raczej - Róża szczęście.
- No, cztery razy rzucałam, żeby wypadła reszka - wyznaje Rózia.
A poza tym.
Długo nie pisałam.
Lila poszła do szkoły.
Przeprowadziliśmy się na większe.
Przeżyliśmy cyklinowanie prastarej farby olejnej z sosnowych desek. Z manelami. Z dziećmi. Pył z cyklinowania pewnie zamieszkał z nami na zawsze.
Duchowo przygotowujemy się do dalszych remontów.
I jeszcze kilka staroci z facebooka:
Wieczór. Rózia czekała na kanapie, aż wrócę z bułkami na kolację. Zasnęła tak mocno, że nie obudziła się nawet wtedy, kiedy wespół z Tatusiem Kochanym ("ty łap nogi, a ja resztę") przenosiliśmy ją do łóżeczka. Rano tata ją budzi i relacjonuje, co się działo. Rózia: Ojej, nie jadłam kolacji?! To teraz muszę zjeść dwa śniadania!
I o Różowych porywach serca. Zawsze obstawiałam, że ona będzie tą pierwszą zakochaną spośród moich córek:
- Mamo, a Michał był już dzisiaj dla mnie milszy.
- A co to znaczy?
- Powiedział "czy możesz przestać!?"
Nie wyobrażam sobie, co mówi Michał, kiedy jest niemiły.
- Róziu, a czemu ten Michał tak do ciebie mówił? Przeszkadzałaś mu w czymś? Nie dawałaś mu spokoju?
- Tak. Bo ja tego Michała kocham.
Mamo, a ja ci powiem, jak się zakochałam w Michale. Bo on mnie gonił z kolegami. I on rządzi innymi chłopakami i się bawi w wojnę, a ja lubię takie złe rzeczy. I ja z Dominiką bawimy się teraz w same chłopakowe zabawy.
Wyciągnęła mnie potem do sklepu, wysupławszy ze skarbonki wszystkie monety, i kupiła Michałowi prezenty. Nie wiem, czy jej mówić, że ten sposób raczej nie działa :)
Jeszcze Adela. Adela rośnie. Rosną Adeli zęby, rośnie apetyt i mądrość życiowa. Wczoraj rozstała się definitywnie z krabem z karuzelki i zaczyna nowy etap w życiu.
8 sie 2016
Asertywność
Różyczka, 4 lata i 7 miesięcy
- Róziu, posprzątaj to.
- Nie.
- Posprzątaj, PROSZĘ!
- Powiedziałam przecież "nie".
- Różyczko, czy możesz już iść się myć?
- Pytasz mnie: "czy możesz". Nie, nie mogę.
Wszystko tonem swobodnej konwersacji. Elegancko. Rózia się nie wzburza. Rózia wyjaśnia.
Mam nadzieję, że to oznacza również skuteczne opieranie się negatywnym wpływom rówieśniczym za 10 lat.
Mówio.
- Róziu, posprzątaj to.
- Nie.
- Posprzątaj, PROSZĘ!
- Powiedziałam przecież "nie".
- Różyczko, czy możesz już iść się myć?
- Pytasz mnie: "czy możesz". Nie, nie mogę.
Wszystko tonem swobodnej konwersacji. Elegancko. Rózia się nie wzburza. Rózia wyjaśnia.
Mam nadzieję, że to oznacza również skuteczne opieranie się negatywnym wpływom rówieśniczym za 10 lat.
Mówio.
31 lip 2016
Varia
Lilka, 6 lat i prawie 9 miesięcy
Rózia, 4 lata i 7 miesięcy
Adelka, 5,5 miesiąca
Dobra, przyznaję się - są wakacje i mi się nie chce. Zebrałam rozproszone wpisy facebookowe z ostatniego miesiąca. Jakoś tak się stało, że zdecydowanie zdominowała je Panna Środkowa:
Lilka:
"Mamo, powiedzieć ci, jak wyglądała sytuacja?! Rozmawiam sobie z Adelką i właśnie byłyśmy w środku rozmowy, a tu przyszła Rózia i też zaczęła rozmawiać z Adelką! No tak nie może być!"
Oglądamy mecz.
A kiedy już zje, bawimy się w dementorów.
Rózia, 4 lata i 7 miesięcy
Adelka, 5,5 miesiąca
Dobra, przyznaję się - są wakacje i mi się nie chce. Zebrałam rozproszone wpisy facebookowe z ostatniego miesiąca. Jakoś tak się stało, że zdecydowanie zdominowała je Panna Środkowa:
- Mamo, chyba musisz mi kupić małe skrzypce.
- Taak, a po co? - udaję głupią, bo, mimo że uważam
wykształcenie muzyczne za bardzo ważne, rzępolące dziecko to ostatnia rzecz,
której chcę słuchać popołudniami.
- Bo ja chcę się uczyć grać.
- To może zacznij się uczyć na jakimś instrumencie, który
mamy w domu: na pianinie albo gitarze?
- Na pianinie już umiem.
Dziewczyny oglądają Małą syrenkę. Rózia jest głodna.
- Hurra!! - woła Rózia.
- Ale Róziu - tłumaczy Lila - nie ciesz się, przecież książę
żeni się z tą złą wiedźmą!
- Ale ja sie cieszę, bo tata mi zrobi jajko - odpowiada z
politowaniem w głosie młodsza.
- Mamo, ta ciocia wyglądała na sto lat.
- Ile? Jesteś pewna!?
- No. Wyglądała jak na-sto-latka.
- A takie drzewo, na którym rosną żołędzie, to się nazywa
domek.
Pojechałam z dzieciakami do kooperatywy, pakować pomidorki i
inne. Właśnie ważyłam ogórki, kiedy doszedł mnie głos mojego dziecka:
- Zaraz się posikam, zaraz się posikam.
Biegnę, młoda stoi i jęczy pod damską toaletą, w której ktoś
jest.
Ciągnę ją do męskiego.
- Ale, ale tam jest taki znaczek, że tam wchodzą chłopcy...
- Chcesz wejść tam, gdzie chłopcy, czy się posikać?
- No dooobra.
- I co, zdążyłaś?
- Tak.
- Uff. Czyli majtki suche.
- Mokre.
- No to trudno. Ściągaj. Będziesz chodziła bez.
- Ale jak ja przeżyję bez majtek!
- Normalnie. Wiesz, kiedyś dzieci latały bez majtek i jakoś
przeżywały.
- I były wesołe i szczęśliwe?
- Na pewno były. Ale wiesz co, nie pokazuj nikomu, że nie
masz majtek, ok?
- Nawet Lili?!
W domku jest zapalona mała lampka i świetlówka pod
kredensem.
Róża: tato, daj mi latarkę, bo w moim łóżku jest strasznie
ciemno i nie wiem, w którą stronę się mam położyć. Bez latarki w tym łóżku NIE
WYTRZYMAM!
- Dzieci, natychmiast wypuśćcie tę dżdżownicę na trawkę!
- Ale tato, ale ona ma urodziny, musimy jej dać prezent!
- Wypuśćcie ją, ona sie boi.
- Nie boi się, bo ona nie ma oczu.
- Boi! I w tej chwili ją wypuśćcie!
- No dooobra. Lila, a zrobimy jej takie okno w ziemi, żeby mogła patrzeć na świat?
- Najpierw ją musimy nazwać. BĘDZIESZ SIĘ NAZYWAĆ PATRYCJA!
Dziewczyny łapią mrówki i wkładają do wiaderka.
Róża: Teraz im musimy znaleźć jakiegoś mrówkojada.
"Mamo, powiedzieć ci, jak wyglądała sytuacja?! Rozmawiam sobie z Adelką i właśnie byłyśmy w środku rozmowy, a tu przyszła Rózia i też zaczęła rozmawiać z Adelką! No tak nie może być!"
Oglądamy mecz.
- Mamo, a którzy są dobrzy, a którzy źli?
Na działkę przyjechał wujek. Rózia leci do lodówki i
przynosi mu butelkę piwa.
- Oo, kto ci powiedział, że mam ochotę na piwo?
- Ja sama myślę - dumnie i z właściwą sobie godnością odpowiedziała zapytana.
Adelka ma problem z zaśnięciem. Tymczasem dziewczyny szaleją
pod drzwiami.
Piotr wkurzony wychodzi i każe im być cicho. Zero reakcji,
as usual.
- Zachowujesz się okropnie - mówi w końcu do Róży.
- To ty się zachowujesz okropnie - odparowuje czterolatka.
- Nie bądź bezczelna - tatusiowi puszczają nerwy.
- Jesteś głośniejszy ode mnie - z zimną krwią kpi Różyczka.
A tymczasem Adelce... nie wystarcza już krab z karuzelki. Teraz zjada karuzelkę. CAŁĄ! DUŻO, DUŻO!!
A kiedy już zje, bawimy się w dementorów.
20 lip 2016
19 lip 2016
13 cze 2016
O samodzielności
Lilka, 6 lat i 7 miesięcy
Uparła się, żeby pójść samodzielnie na plac zabaw.
- Może z Rózią? - zagajam, bo chyba bardziej zaufaniem darzę zgrany team cwanej czterolatki twardo stąpającej po ziemi i eterycznej sześciolatki, która niby rozsądna, ale jest w stanie zapomnieć, po co wyszła z domu. Puszczenie Lili solo pachnie mi kłopotami.
Jednak Rózia się nie kwapiła, a Lilianka twardo i z wyraźną ekscytacją nastawała na uzyskanie pozwolenia samodzielnego opuszczenia budynku.
- No dooobrze - zgodziliśmy się w końcu, choć miałam w żołądku spory kłębek strachu, bo to i samodzielnie, i przez przejście dla pieszych (ze światłami, ale ulica to ulica). Kazałam młodej szybko wracać, bo nie wiem, jak długo potrafiłabym siedzieć w domu i na nią czekać.
Lila wyszła, za chwilę ruszył za nią Tatuś Kochany na przeszpiegi - niby to po piwo na meczyk, ale przy okazji zerknie.
Spotkali się w drodze powrotnej - Lilka już zmierzała do domu, pomna obietnicy.
Potem zwierzała mi się tonem śmiałka, który udziela wywiadu po samodzielnym zdobyciu Czomolungmy. Na wózku. Podczas burzy. Z ręką w gipsie.
- Ja wróciłam szybko, bo pamiętałam, że ci obiecałam, że wrócę szybko. I wiesz, jak szłam tak sama, to się czułam taka odważna. I pomyślałam, że chcę dalej iść tą drogą.
Ach. Moja mała-duża córeczka.
A tymczasem Adelka:
Uparła się, żeby pójść samodzielnie na plac zabaw.
- Może z Rózią? - zagajam, bo chyba bardziej zaufaniem darzę zgrany team cwanej czterolatki twardo stąpającej po ziemi i eterycznej sześciolatki, która niby rozsądna, ale jest w stanie zapomnieć, po co wyszła z domu. Puszczenie Lili solo pachnie mi kłopotami.
Jednak Rózia się nie kwapiła, a Lilianka twardo i z wyraźną ekscytacją nastawała na uzyskanie pozwolenia samodzielnego opuszczenia budynku.
- No dooobrze - zgodziliśmy się w końcu, choć miałam w żołądku spory kłębek strachu, bo to i samodzielnie, i przez przejście dla pieszych (ze światłami, ale ulica to ulica). Kazałam młodej szybko wracać, bo nie wiem, jak długo potrafiłabym siedzieć w domu i na nią czekać.
Lila wyszła, za chwilę ruszył za nią Tatuś Kochany na przeszpiegi - niby to po piwo na meczyk, ale przy okazji zerknie.
Spotkali się w drodze powrotnej - Lilka już zmierzała do domu, pomna obietnicy.
Potem zwierzała mi się tonem śmiałka, który udziela wywiadu po samodzielnym zdobyciu Czomolungmy. Na wózku. Podczas burzy. Z ręką w gipsie.
- Ja wróciłam szybko, bo pamiętałam, że ci obiecałam, że wrócę szybko. I wiesz, jak szłam tak sama, to się czułam taka odważna. I pomyślałam, że chcę dalej iść tą drogą.
Ach. Moja mała-duża córeczka.
A tymczasem Adelka:
24 maj 2016
O czasie. Tym czasie.
Adelka, 3 miesiące i 5 dni
Musiałam poodkurzać - Adel lubi takie atrakcje, więc posadziłam dziecko w leżaczku, niech się uczy.
Dziecko prezentowało się nieco smętnie (prorokuję jej taki sam stosunek do porządków, jak reszty mojej rodziny...), zatem w ramach uatrakcyjnienia czasu wolnego odpakowałam grzechotkę, którą dostało niedawno.
Dziecko nie okazało grama zainteresowania, nadal smętnie patrzyło w dal, na próby włożenia grzechotki do łapy (sama jeszcze nie potrafi chwycić zabawki) zareagowało anemicznie, robiąc rybią dłoń i natychmiast wypuszczając grzechotkę.
- Trudno, kiciu, widać to jeszcze nie ten czas - powiedziałam na pocieszenie, wspominając jak dwumiesięczna Lilka-hero dzierżyła krzepko grzechotki i zagadywała do nich uprzejmie - i wyszłam z pokoju przynieść odkurzacz. Nieinteresującą grzechotkę położyłam gdzieś przy nóżkach Adelki.
Po powrocie zastałam widok. Widok mnie zaskoczył:
Ale co tak patrzysz? Chyba mogłam, nie?
Musiałam poodkurzać - Adel lubi takie atrakcje, więc posadziłam dziecko w leżaczku, niech się uczy.
Dziecko prezentowało się nieco smętnie (prorokuję jej taki sam stosunek do porządków, jak reszty mojej rodziny...), zatem w ramach uatrakcyjnienia czasu wolnego odpakowałam grzechotkę, którą dostało niedawno.
Dziecko nie okazało grama zainteresowania, nadal smętnie patrzyło w dal, na próby włożenia grzechotki do łapy (sama jeszcze nie potrafi chwycić zabawki) zareagowało anemicznie, robiąc rybią dłoń i natychmiast wypuszczając grzechotkę.
- Trudno, kiciu, widać to jeszcze nie ten czas - powiedziałam na pocieszenie, wspominając jak dwumiesięczna Lilka-hero dzierżyła krzepko grzechotki i zagadywała do nich uprzejmie - i wyszłam z pokoju przynieść odkurzacz. Nieinteresującą grzechotkę położyłam gdzieś przy nóżkach Adelki.
Po powrocie zastałam widok. Widok mnie zaskoczył:
Ale co tak patrzysz? Chyba mogłam, nie?
12 maj 2016
O prostocie
Adelka, 2 miesiące i 3 tygodnie
Wchodzę kilka dni temu do pokoju, gdzie zostawiłam małego Adela fikającego na dywanie, a tam nad młodą wisi Róźka i śpiewa jej własnego pomysłu piosenkę z refrenem "Adelko mała, jesteś doskonała".
Można docenić poetyckie zapędy czterolatki, można nie doceniać - ale nie sposób nie zgodzić się z treścią. Adelka jest wcieleniem tej słodkiej, uroczej dziudziusiowatości z reklam kremu do pupska czy innych niemowlęcych utensyliów, a przy tym jest dziecięciem tak niekłopotliwym, że z obawą czekam na moment, kiedy wyjdę sama na spacer, bo zapomnę, że mam w domu jakieś niemowlę.
Młodsza siostra Lili i Rózi ochoczo przygarnęła sztandarowe cechy szczególne obydwu, dbając jednakowoż o to, żeby nie szarżować, jak siostry, i nie imponować nikomu ani niepohamowaną żarłocznością, jak malutka Różyczka, ani umiłowaniem snu na granicy somnolencji, jak młodziutka Lilianka.
Adelka wirtuozersko wyważa wszelkie niemowlęce zachowania, jedząc chętnie, aż będzie syta i ani trochę dłużej, zasypiając wtedy, kiedy jest zmęczona i śpiąc do chwili, aż się wyśpi albo znów jest głodna, a w międzyczasie rozdając zniewalające bezzębne uśmiechy.
Jest nieprzeciętna w swojej przeciętności, perfekcyjna w działaniu według planu, niespotykanie przewidywalna, jest podręcznikowym modelem niemowlęcia, niewystępującym w naturze.
I oby nie była potem podręcznikowym modelem zbuntowanej nastolatki, bo sobie z Tatusiem Kochanym nie poradzimy. Amen.
Tu Adelka rozkminiająca nową zabawkę. Gra - cieszymy się. Nie gra - czekamy, aż zagra. Proste? Proste.
11 maj 2016
Dyplom
Lilianka, 6,5 roku
Tatuś Kochany skomentował "Kiepsko trochę, żadnego postępu od zeszłego roku".
Finały. Liliana o mało co nie weszłaby na scenę, ponieważ - pochłonięta duszą i ciałem konsumpcją ciastka - przeoczyła fakt, że wyczytano jej nazwisko. Stąd podczas występu na gali rozdania nagród była nieco rozkojarzona.
Jakie szczęście, że w czasie samego konkursu dzieci nie były niczym częstowane! Lila przepadłaby z kretesem, pokonana przez podstępne węglowodany i tłuszcze.
Jak widać, panie wypisujące dyplomy od dwóch lat ignorują fakt, że Liliana ma tylko jedno "n" w imieniu. Trudno, przeżyjemy.
Tatuś Kochany skomentował "Kiepsko trochę, żadnego postępu od zeszłego roku".
Finały. Liliana o mało co nie weszłaby na scenę, ponieważ - pochłonięta duszą i ciałem konsumpcją ciastka - przeoczyła fakt, że wyczytano jej nazwisko. Stąd podczas występu na gali rozdania nagród była nieco rozkojarzona.
Jakie szczęście, że w czasie samego konkursu dzieci nie były niczym częstowane! Lila przepadłaby z kretesem, pokonana przez podstępne węglowodany i tłuszcze.
Jak widać, panie wypisujące dyplomy od dwóch lat ignorują fakt, że Liliana ma tylko jedno "n" w imieniu. Trudno, przeżyjemy.
27 kwi 2016
Konkurs recytatorski 2
Lila, 6,5 roku
Rok temu było tak. I tak.
W tym roku Lilka znowu startuje w konkursie. Dzisiaj był występ. Wyniki wkrótce.
Tu filmik wykonany trzęsącą się ręką matki. Zdecydowanie nie do Oscara, ale coś tam widać.
Trochę artystkę rozpraszają katar i za duże butki (cudem znalezione dziś w pawlaczu, bo matka, kompletując strój, zapomniała kompletnie o dołach i mało brakło, a Lilka poszłaby się prezentować w czystych inaczej adidaskach), ale nieśmiało uważam, że jest moc.
Zapewne duży w tym udział pożyczonej na tę okazję sukienki wizytowej, którą Lila jest zachwycona i która dodaje jej otuchy. Latała dziś w niej po domu od 8 rano i zadawała szyku. Całe szczęście udało mi się ją namówić, żeby do śniadania założyła fartuszek.
Rok temu było tak. I tak.
W tym roku Lilka znowu startuje w konkursie. Dzisiaj był występ. Wyniki wkrótce.
Tu filmik wykonany trzęsącą się ręką matki. Zdecydowanie nie do Oscara, ale coś tam widać.
Trochę artystkę rozpraszają katar i za duże butki (cudem znalezione dziś w pawlaczu, bo matka, kompletując strój, zapomniała kompletnie o dołach i mało brakło, a Lilka poszłaby się prezentować w czystych inaczej adidaskach), ale nieśmiało uważam, że jest moc.
Zapewne duży w tym udział pożyczonej na tę okazję sukienki wizytowej, którą Lila jest zachwycona i która dodaje jej otuchy. Latała dziś w niej po domu od 8 rano i zadawała szyku. Całe szczęście udało mi się ją namówić, żeby do śniadania założyła fartuszek.
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)