Idyjotka postanowiła się rozmnożyć

Powiedzmy, że to blog-córka. Choć lepiej wyglądałoby "córki".
Tego blogu .

A gdyby ktoś szukał ojca - znajdzie go tu :)

Miłego czytania.


28 lis 2014

Troska

Rózia, 2 lata, 11 miesięcy i 2 dni

Ponad rok temu zaczęłam biegać. Nie biję rekordów, własnych i cudzych, nie imponuję liczbą przebiegniętych kilometrów i nie mam kolumnowych nóg ze zwałami mięśni, ale swoje amatorskie biegactwo mimo wszytko staram się kultywować, bo dobrze mi robi na głowę i ciało - tylko że ostatnio ciężko mi się zebrać, żeby wyjść z domu.
Podejmuję jednakowoż desperackie próby dania sobie kopa w siedzenie i od czasu do czasu, kiedy rano Piotr odwozi dziewczynki, każę się wywozić samochodem (skojarzenie z niechcianym pupilem nie na miejscu, mimo wszystko), odstawiamy dziewczyny, Piotr jedzie dalej do pracy, a ja - chcąc nie chcąc, bardziej nie chcąc, ale gdzie tu wybór? - wracam świńskim truchtem do domu.

Jedziemy dzisiaj rano autem wszyscy razem, ja w śmiesznych kalesonkach do biegania i butach z amortyzacją, Rózia przygląda mi się bacznie.
- Mamo, będzies biegać?
- Tak, słońce.
- A po ulicy cy po chodniku?
- Po chodniku.
- To dobze - kiwa głową z aprobatą. - A mas buty do biegania?
- Mam.
- To dobze.
- A capkę?
- Mam.
- To dobze - kończy przegląd mojego ekwipunku Różyczka.
Uzyskałam pozwolenie na bieg.

3 komentarze:

  1. Kochana, troskliwa Różyczka :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Biegalam kiedys, ale zapal skonczyl mi sie wraz z koncem lata. Bieganie przy takich temperaturach to nie dla mnie. Na szczescie pozostaje jeszcze rowerek stacjonarny. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja w lecie nie lubię. Najlepiej się biega przy +8-10 C Na mrozie trochę kiepsko, ale zamierzam jutro-pojutrze wychylić nos z domu :)

    OdpowiedzUsuń