Wchodzimy do sali razem z innymi rodzicami.
Dzieci przejęte niesamowicie. Tymek informuje każdego z osobna, że zaraz zacznie się występ. Ninka i Ania kręcą się w kółko na środku sali. Lila dostała wyszczerzu i podchodzi do wszystkich rodziców z miną pt. "gipsowy uśmiech".
Zaczyna się.
Dzieci stoją w szeregu, śpiewają piosenki i mówią wierszyki razem z panią.
W zasadzie to może trójka mówi, bo reszta jest tak do cna pochłonięta widownią i samym faktem występowania, że zapomina, co ma robić. Gipsowy uśmiech Lilki zastyga na dobre.
Do tego wszystkim włącza się Nieuświadomiony Odruch Występującego Przedszkolaka "Ojej, co zrobić z rękami?!". Dziewczynki miętolą spódniczki i sukienki, unosząc je tak wysoko, że można podziwiać pępki i majteczki, chłopcy łapią się za spodenki i poły koszul, majtając nimi na lewo i prawo. Niektórzy zaczynają robić przysiady do rytmu rymowanki. W połowie występu Lila odchodzi na bok, żeby poczęstować się chrupką ze stolika.
Rodzice płaczą ze śmiechu.
Trochę pewnie też ze wzruszenia.
Po występie pytam Lilkę:
- A dlaczego ty nic nie mówiłaś? Nie znałaś słów?
- Znałam.
- To czemu nie śpiewałaś?
- Bo nie chciałam.
No tak. Tatuś Kochany nie od dziś twierdzi, że Lila jest jak kotek.
Z niecierpliwością czekamy na kolejne przedszkolne popisy.
płakać i mnie się chciało (ze śmiechu) gdy to czytałam. wyobraźnie pracuje! ;-)
OdpowiedzUsuńTak, tak, wyobraźnia pracuje, a teraz jako Twoja stała (oraz nałogowa czytelniczka)- jeśli to możliwe - pięknie proszę o pocztówkę obrazowo - dźwiękową. Po histerycznie zabawnej makarenie w deseń religijny odczuwam niedosyt...
OdpowiedzUsuńPodpisano -
Nauczycielka siedmiolatków (z powołaniem),
tzn. nauczycielka odczuwa powołanie do nauki, a nie dziatki.
Oraz Pańcia Szwedzika,
Pozdrawiam Was z Wro!
Hm, nagraniem dysponuję, ale mam opory przed pokazywaniem, bo jednak nie tylko moje dziecko na nim skacze, a teraz takie czasy dziwne, że inni rodzice mogliby mieć coś przeciwko.
OdpowiedzUsuńZaśmiewam się:)
OdpowiedzUsuń