Idyjotka postanowiła się rozmnożyć

Powiedzmy, że to blog-córka. Choć lepiej wyglądałoby "córki".
Tego blogu .

A gdyby ktoś szukał ojca - znajdzie go tu :)

Miłego czytania.


10 gru 2011

Róźka

Wczoraj, po zmierzeniu i oszacowaniu wagi berbecia brzuchowego doktor orzekł, że żadna Różyczka, najwyżej ROUZA.
Ma już prawie 3,5 kg, prawie 38 tygodni - i naprawdę mogłaby już przerwać pępowinę i się wyprowadzić. To akurat ja stwierdziłam, nie doktor, który podczas mojej wizyty wcale jeszcze nie kwapił się do odbierania porodu, choć byłam skłonna pozbyć się Róźki nawet w poczekalni, nawet nieprzyodziana w koronkowe desusy, sic!
Zresztą skłonna jestem nieprzerwanie od co najmniej miesiąca. Zwłaszcza w tych momentach, kiedy mała gmera łapą dookoła siebie i mam wrażenie, że zaraz ją wystawi na zewnątrz, żeby mi pomachać albo pokazać faka. Kiedy rozprostowuje nóżki (nogi, giry, szłapy, giczoły!). Kiedy chcę po prostu a. przewrócić się z boku na bok, b. podnieść coś z podłogi, c. założyć skarpetki i okazuje się to zadaniem nader skomplikowanym logistycznie, bolesnym oraz wymagającym niezwykłej gibkości i krzepy.
Mała - wyłaź! Kupiłam Ci dziś pieluchy. Jesteśmy przygotowani.

2 komentarze:

  1. O, rany! Nie wiedziałam :-))) Będę częściej zaglądać w oczekiwaniu na wieści

    OdpowiedzUsuń
  2. no i zabrnęłam w archiwum! Grzesiek pełza po podłodze memlając opakowanie po chusteczkach,więc jest nadzieja na chwilę ciszy.Piszesz rewelacyjnie:)

    OdpowiedzUsuń