Idyjotka postanowiła się rozmnożyć

Powiedzmy, że to blog-córka. Choć lepiej wyglądałoby "córki".
Tego blogu .

A gdyby ktoś szukał ojca - znajdzie go tu :)

Miłego czytania.


16 sie 2011

I jechke o spaniu

Lila uwielbia. Kocha. Praktycznie od zawsze.
I my też. Dzięki Lilaczej namiętności nigdy nie byliśmy niewyspanymi rodzicami.
Nasze dziecko nauczyło się przesypiać całe noce skończywszy 8 tygodni. A potem było już coraz lepiej.
Nigdy - poza kilkoma dniami znarowienia, kiedy to upajała się umiejętnością wstawania - nie trzeba było jej specjalnie usypiać, kołysać, śpiewać albo błagać, żeby wreszcie poszła spać. Teraz nie trzeba w ogóle.

Zasypianie w ciągu kilku minut? - nie ma sprawy.
Budzenie się dopiero rano, na śniadanko, z suchą pieluszką - bez problemu.
Pięciogodzinna drzemka w ciągu dnia? - też potrafi. Ale na ogół śpi cztery. Potem zasypia wieczorem o zwykłej porze, około dwudziestej.
Panie w żłobku były pod wrażeniem tego, że od pierwszego dnia Lila grzecznie kładzie się na drzemkę, od razu zasypia i śpi przepisowe dwie godziny (po czym jest, niestety, budzona na podwieczorek i potem snuje się troszkę niedospana).

Przed snem czytamy Lili książeczki. Chyba że znacząco wetknie kciuk do dzioba i pokłada się już na przewijaku, albo usiłuje ześliznąć się z niego prosto do łóżeczka, żebyśmy już dali jej święty spokój i pozwolili spać.
Ostatnio czytałam jej "Trzy świnki". Lila niecierpliwie przewertowała kartki książki do końca, powiedziała "papa, sinki" i kazała się położyć.
No uwielbiam :)

Update: dziś Lilka mówiła przed spaniem "papa, keki" (do chusteczek), "papa, biki" (do rybek wiszących na lampie), potem pożegnała też czule zegar i obrazy na ścianie.

11 komentarzy:

  1. o matko, ale zazdroszczę :-) Moj syn - nieśpioch katuje mnie od 15 miesięcy nieprzespanymi nocami. Już nie mam sił ani pomysłu jak oduczyc go nocnego jedzenia (minimum raz w ciągu nocy - mama mniam mniam) i wstawania z innych powodów (mama kocyk). Fizycznie jestem zwłoki ale jakoś nie mogę przetrwać 2 godzin płaczu, ze on chce jeść. Jakoś tak.

    OdpowiedzUsuń
  2. Moja (obecnie dorosła)latorośl w ciągu trzech pierwszych lat zycia przespała DWIE noce (czytaj od 12 do 6). Jak rano się obudziłam i zdałam sobie sprawę, że dziecko przespało noc, byłam pewna, ze nie żyje :>

    OdpowiedzUsuń
  3. ja spokojnie mogłabym spać 16 godzin na dobę i właśnie takiego śpioszka jak Twoja Lilucha bym sobie życzyła bardzo :) a dopóki nikt mi nie da takiej gwarancji, to ja odpadam z macierzyństwa, bo albo bym umarła ja albo dzieć ;>

    OdpowiedzUsuń
  4. Fio nie strasz. Błagam nie mów, ze to możliwe, bo na powaznie rozważę oddanie go w dobre ręce i odbiór jak zacznie spać i sikać do nocnika :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie bój, nie bój, natura lubi równowgę, ona sobie to kiedyś odbije... Jeszcze kiedyś mamusia nie będzie spać w nocy, tylko stać pod drzwiami ze ścierką/wałkiem/czymtambądź... :P

    OdpowiedzUsuń
  6. Ano może...
    Albo, żeby zachować równowagę natury, już Nowa da nam popalić.
    Ciągle jednak mam nadzieję, że - zapatrzona w Starszą - uzna, że grzeczne spanie to jedyny słuszny modus operandi i nie będzie się wyłamywać.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ida, wielka prośba - zamieść proszę listę wartościowych bajeczek, które można czytać przed snem takim szkrabom. Ja bazuję na wierszykach ale marzy mi się jakaś fajna bajka :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. EEE, ale ja zupełnie nie jestem ekspertem od bajeczek.
    Jak jakieś mamy, to i tak wolę je opowiadać niż czytać, bo mnie nie zachwycają treścią.

    Zdecydowanie szerzej mogłabym się wypowiedzieć na temat "nie polecam" :] Np. książeczki z serii o Kamyczku - beznadziejny tekst (być może wina kiepskiego tłumaczenia, ale na pewno nie tylko) i nieciekawe obrazki. Albo wierszyki pana Jonasza Porywczego - może nie takie najgorsze, ale literatura to to nie jest...

    Jeśli chodzi o piękną grafikę i ładny tekst (ale wierszowany), bardzo polecam książeczki wydawnictwa "Bajka" - piękne obrazki, wierszyki głównie M. Strzałkowskiej.

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie no Strzałkowska to zdecydowanie nasz typ :-) Wierszyki łamiace jezyki to moja miłość (chociaz kilka takich sobie). A mój syn uwielbia Piłkę, szczególnie ze względu no ko ko ko :-)

    OdpowiedzUsuń
  10. W tych książeczkach, o których piszę, nie ma łamańców języka. Ale wierszyki ładne, bo Strzałkowska zna się na rzeczy.

    OdpowiedzUsuń
  11. znam to :)) Julia zachowuje się podobnie :) Kochane mamy dzieciaczki :))))

    OdpowiedzUsuń