Lila mówi do siebie. Dużo. Czasem do nas. Czasem nawet rozumiemy co. Choć dotąd nie domyśliłam się znaczenia tego, co brzmi jak "buuka", a jest dość często w użyciu...
1. Przejeżdżamy obok wykopów. Lila: "Baba?" - i z uznaniem dodaje - "Duuuuża." *)
2. Lila zjadła obiadek. Popiła soczkiem. Stanęła przed lodówką i mówi "jeść!"
- Ale przecież właśnie zjadłaś obiad!
Lila z miną "czy muszę mówić jak do przygłupa?": - Kaka! (kakao)
3. Lila jest osłuchiwana przez doktora. Drze się z całych sił, aż dziw, że ten lekarz coś słyszy w stetoskopie (może udaje). Po badaniu pytam z przekąsem: "i jak, fajnie było?" Lila z przekonaniem "Taaak". I do doktora radośnie "Papa! Papa!".
4. Jedziemy na spacer. Jakaś ciężarówka wywala gruz, robiąc przy tym straszny rumor.
Lila rozgląda się z ożywieniem: "Burza?"
5. Zrobiłam na obiad szynkę wieprzową. Mówię do dziecka (wegetarianie mają teraz zakaz czytania) "Teraz będziemy jeść świnkę"
Lila: "Peppę?"
6. Babcia nauczyła Lilkę piosenki o deszczyku. Mówię do Lili "Ale ci z nosa kapie". Lila śpiewa: "Kapu, kapu, kapu, kap"
7. Pisałam już, że nasza córeczka jest maniakiem samochodowych logo? Ostatnio na gazetce z Lidla zobaczyła cenę wpisaną w owalny kształt. Pokazuje i mówi "tau!" (ford).
*) Nie, Lilka nie opanowała jeszcze wymowy "ż", ale tego, co mówi, nie ma w alfabecie, więc zamiast transkrypcji wybrałam translację :)
Może buuka to bułka? :)
OdpowiedzUsuńKtoś kiedyś próbował zgadnąć, czy Lilowe "papu" to aby nie "papu" = "jedzenie". A "papu" to opel.
OdpowiedzUsuńTak samo "buuka" odległa jest od bułki.
czaderska jest :)
OdpowiedzUsuńJulka jak nie chce już spać, z powagą odwraca się do łóżka i stanowczo mówi "Papa! Papa!" :)
No i mamy rozwiązanie: buka to poduszka. Lila życzy sobie, żeby jej podłożyć pod głowę przy zmianie pieluchy.
OdpowiedzUsuń