Idyjotka postanowiła się rozmnożyć

Powiedzmy, że to blog-córka. Choć lepiej wyglądałoby "córki".
Tego blogu .

A gdyby ktoś szukał ojca - znajdzie go tu :)

Miłego czytania.


13 kwi 2011

Powiedziały jaskółki...

17 i 1/2 miesiąca

Upiekłam wczoraj ciasto marchewkowe.
Lila na sam dźwięk słowa "ciasto" dostaje ślinotoku i wchodzi w tryb mendzący.
Dałam jej jeden kawałeczek jeszcze ciepłego. Drugi. Trzeci. Czwarty. Po piątym mówię "już chyba masz dosyć, teraz zanieś tacie".
Lila wzięła ode mnie ciasto, grzecznie oddała tacie, po czym wyżebrała sobie od niego sporą część.
Wraca.
"- Ale ty już jadłaś. Nie dam ci"
"- Tata!" - tłumaczy Lilka, nagle niesłychanie dbała o tatową aprowizację.
Dostała kawałek dla taty, połowę zeżarła na odcinku kuchnia-pokój.
I tak jeszcze z pięć razy.

Wróżę jej karierę bankowca...

3 komentarze:

  1. Mogę prosić przepis na to ciasto lub chociaż link? Mnie tez pociekła ślinka :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hm, przepisów jest w internecie mnóstwo, z tak różnymi proporcjami składników, że stwierdziłam, że w takim razie nie ma się co nimi przejmować i zrobiłam na oko.
    Przykładowy przepis bazowy:
    http://o-pysznym-jedzeniu.bloog.pl/id,3373344,title,Ciasto-marchewkowe,index.html?ticaid=6c201

    (robiłam bez wiórków, bo nie miałam)
    I polecam jakąś kwaśną polewę na to (u nas gotowa cytrynowa), bo bez tego trochi mdłe. Ale ogólnie - zacne :)

    OdpowiedzUsuń
  3. uwielbiam marchewkowe :) Z polewą z serka filadelfia :)

    OdpowiedzUsuń