Idyjotka postanowiła się rozmnożyć

Powiedzmy, że to blog-córka. Choć lepiej wyglądałoby "córki".
Tego blogu .

A gdyby ktoś szukał ojca - znajdzie go tu :)

Miłego czytania.


26 lip 2010

Dwudziesty szósty lipca...

...ogłaszam Dniem Komunikacji.


Prolog
Siedzę z Lilakiem na macie. Lilak niewyraźny. Pytam: "Zjadłabyś coś? Chcesz jeść?". A tu mi Lilak kłapie w odpowiedzi paszczą, bezgłośnie, ale wyraźnie mówiąc "am, am", po czym zaczyna marudzić i uspokaja się dopiero po wchłonięciu wielgachnej michy kaszki z owocami.

Scena pierwsza
Spacer. Lila, dziecko zafascynowane dźwiękami, charczy. Ot tak, charczenie jej się spodobało, to charczy. Matka odcharkuje czy też odcharcza ochoczo w celu podtrzymania dialogu.
- Chark.
- Chark.
- Chark.
- Te, Lila, może byś powiedziała coś do rzeczy zamiast tak charczeć? Może byś powiedziała "mama"?
- Ma-ma.
- Yyyy, brawo, brawo, powiedziałaś mama!
(Lila bije sobie brawo)
- Lila, a powiesz mama? Ma-ma.
- Ma-ma.
- Brawo!
(Lila bije brawo)
Doświadczenie zostało powtórzone jeszcze po raz trzeci, bo szczęśliwa matka nie mogła uwierzyć.

I od razu scena finałowa, bo niepostrzeżenie nadszedł wieczór
Kupiłam dziś Lili piłkę, taką miękką, niedużą.
Pokazuję.
Turlam.
Mówię: Lila, daj piłkę.
Potoczyła w moją stronę.
Przypadek, myślę, bo trochę krzywo poszło.
Turlam znowu. Daj! Odturlała.
I tak wiele razy.

Mądre mamy dziecko.
(Uff).

1 komentarz:

  1. pięknie !! :) Julka jeszcze ma-ma nie powiedziała :( za to ta-ta gdy ma dobry humorek wychodzi znakomicie :) A piłeczkę uwielbia :) Rzuca i turla :)

    OdpowiedzUsuń