Donoszę uprzejmie, że Rózia będzie opóźniona w rozwoju, ponieważ czas, który mogłaby spożytkować na pobudzanie zmysłów, rozwój fizyczny i naukę języków w całości przeznacza na żarcie.
Howgh.
Idyjotka postanowiła się rozmnożyć
Powiedzmy, że to blog-córka. Choć lepiej wyglądałoby "córki".
Tego blogu .
A gdyby ktoś szukał ojca - znajdzie go tu :)
Miłego czytania.
Tego blogu .
A gdyby ktoś szukał ojca - znajdzie go tu :)
Miłego czytania.
28 mar 2012
Nocny rabuś
Pierwsza po północy.
Do naszej sypialni drepcze duch w różowym śpiworku.
- Eee, Lila, co tu robisz? Zaprowadzić cię do łóżeczka?
- Nie.
No jakoś nie spodziewałam się innej odpowiedzi, ale zawsze warto zaryzykować.
- A co chcesz?
- Chcę spać na tej podusce!
- Na mojej poduszce?!
- Tak.
- Mam ci dać moją poduszkę i zaprowadzić do łóżeczka?
- Tak.
No ok, nastąpiła szybka nocna wymiana poduszkowa, dzieć się rozwalił na mojej i zasnął w dwie sekundy, ja się wyspałam na uroczej biedronce, wygodnej, choć troszkę mikrej. Ciekawe, co wymyśli dziś w nocy. Chyba zawczasu muszę ją ostrzec, że nie wyśpimy się z Tatusiem Kochanym pod kołdrą 70x120 cm.
Do naszej sypialni drepcze duch w różowym śpiworku.
- Eee, Lila, co tu robisz? Zaprowadzić cię do łóżeczka?
- Nie.
No jakoś nie spodziewałam się innej odpowiedzi, ale zawsze warto zaryzykować.
- A co chcesz?
- Chcę spać na tej podusce!
- Na mojej poduszce?!
- Tak.
- Mam ci dać moją poduszkę i zaprowadzić do łóżeczka?
- Tak.
No ok, nastąpiła szybka nocna wymiana poduszkowa, dzieć się rozwalił na mojej i zasnął w dwie sekundy, ja się wyspałam na uroczej biedronce, wygodnej, choć troszkę mikrej. Ciekawe, co wymyśli dziś w nocy. Chyba zawczasu muszę ją ostrzec, że nie wyśpimy się z Tatusiem Kochanym pod kołdrą 70x120 cm.
22 mar 2012
13 mar 2012
Wieczór Wędrowca
2 lata, 4 miesiące i 11 dni
Lila dziś musiała znakomicie wyspać się w żłobku.
Nigdy nie mieliśmy akcji z zaganianiem dziecka do łóżka, a tu proszę. Musi być kiedyś ten pierwszy raz.
No więc przez ostatnie 2 godziny: czytałam książeczkę o Kici Koci, dawałam Lilce pić, nastawiałam muzyczkę, znowu nastawiałam muzyczkę, bo skończyła się płyta, nastawiałam konkretną piosenkę, bo "chcę piosenkę o kotku, chcę piosenkę o KOTKUUU!", wysadzałam na nocnik, znów wysadzałam na nocnik, zmieniałam zasikaną pieluchę oraz odmówiłam wręczenia rzekomo zgłodniałej marze kromki chleba.
- Lila! Natychmiast wracaj do łóżka! Nie dostaniesz chlebka, bo jadłaś już kolację, zjesz jutro na śniadanie.
- Ale z masełkiem! - groźnie zarządziła Lila i poszła do swojego pokoju, gdzie wreszcie grzecznie zasnęła. Uf.
Lila dziś musiała znakomicie wyspać się w żłobku.
Nigdy nie mieliśmy akcji z zaganianiem dziecka do łóżka, a tu proszę. Musi być kiedyś ten pierwszy raz.
No więc przez ostatnie 2 godziny: czytałam książeczkę o Kici Koci, dawałam Lilce pić, nastawiałam muzyczkę, znowu nastawiałam muzyczkę, bo skończyła się płyta, nastawiałam konkretną piosenkę, bo "chcę piosenkę o kotku, chcę piosenkę o KOTKUUU!", wysadzałam na nocnik, znów wysadzałam na nocnik, zmieniałam zasikaną pieluchę oraz odmówiłam wręczenia rzekomo zgłodniałej marze kromki chleba.
- Lila! Natychmiast wracaj do łóżka! Nie dostaniesz chlebka, bo jadłaś już kolację, zjesz jutro na śniadanie.
- Ale z masełkiem! - groźnie zarządziła Lila i poszła do swojego pokoju, gdzie wreszcie grzecznie zasnęła. Uf.
8 mar 2012
O biszkopcie i złych rodzicach
2 lata, 4 miesiące i 6 dni
Mamy taką świętą szafkę nad lodówką (safke tlefnianą), której główną zaletą jest to, że Lilka żadną miarą do niej nie dosięgnie, więc trzymamy tam różne dobroci wydzielane skąpo i niechętnie.
W szafce jest stały zapas biszkoptów, nieco już podeschłych (chlupioncych), o których Lila czasem sobie przypomina, gdy przychodzi czas na żebranie o słodkie.
Dotąd mówiła, że chce ciasteczko - i dostawała.
Dziś zjadła już godziwą porcję, a potem chciała przyszpanować:
- Chcę KOPTETA!
- Co chcesz??
- Kopteta.
- Hehe. Nie dostaniesz.
Ryk.
- Nie dostaniesz kopteta, nie ma czegoś takiego.
Koniec tematu. Źli, nie?
PS Nieludzka pedagogika odniosła połowiczny skutek w postaci wyklarowania się ostatecznie formy BISKOPTETA.
Nie, nadal nie dostała.
Mamy taką świętą szafkę nad lodówką (safke tlefnianą), której główną zaletą jest to, że Lilka żadną miarą do niej nie dosięgnie, więc trzymamy tam różne dobroci wydzielane skąpo i niechętnie.
W szafce jest stały zapas biszkoptów, nieco już podeschłych (chlupioncych), o których Lila czasem sobie przypomina, gdy przychodzi czas na żebranie o słodkie.
Dotąd mówiła, że chce ciasteczko - i dostawała.
Dziś zjadła już godziwą porcję, a potem chciała przyszpanować:
- Chcę KOPTETA!
- Co chcesz??
- Kopteta.
- Hehe. Nie dostaniesz.
Ryk.
- Nie dostaniesz kopteta, nie ma czegoś takiego.
Koniec tematu. Źli, nie?
PS Nieludzka pedagogika odniosła połowiczny skutek w postaci wyklarowania się ostatecznie formy BISKOPTETA.
Nie, nadal nie dostała.
6 mar 2012
Marketing
Upiekłam pyszny razowiec. Lila zażyczyła sobie z masełkiem i miodem (bo przecież tiodek jeśt smacny)
- A śkólka jeśt baaaldzo dobla! Taka chlupionca! Lubim takie skólki.
- Hmm, a kto zje tę, która została na twoim talerzyku?
- Mama.
- A śkólka jeśt baaaldzo dobla! Taka chlupionca! Lubim takie skólki.
- Hmm, a kto zje tę, która została na twoim talerzyku?
- Mama.
4 mar 2012
Skocznie
2 lata, 4 miesiące i 2 dni
Międzypokoleniowa rozmowa międzypokojowa:
- Hop! Hop!
- Co robisz, Lila?
- Skacem. O, hop - skocyłam!
- A z czego ty tam skaczesz?
- S tołogi na tołoge*
No. Grunt że bezpiecznie.
* Tołoga - podłoga
Międzypokoleniowa rozmowa międzypokojowa:
- Hop! Hop!
- Co robisz, Lila?
- Skacem. O, hop - skocyłam!
- A z czego ty tam skaczesz?
- S tołogi na tołoge*
No. Grunt że bezpiecznie.
* Tołoga - podłoga
2 mar 2012
1 mar 2012
Reprymenda
- Lilka, Ty gaduło!
- Słonecko, tietonka, klopecka, motylek! Co jesce jestem? Co jesce? Ślimacek! Jestem ślimackiem i seblą!
- Słonecko, tietonka, klopecka, motylek! Co jesce jestem? Co jesce? Ślimacek! Jestem ślimackiem i seblą!
24 lut 2012
O wchodzeniu oknem
Lilianka pasjami uwielbia słodycze. A ponieważ mam ambicję wyhodowania społeczeństwu dwóch dziewuch bez ponadprogramowego tłuszczu, próchnicy i rozregulowanego metabolizmu (czyli bez tego, czego sama dorabiam się z uśmiechem na usmarowanym czekoladą ryju wtedy, kiedy Lila nie widzi), słodycze są wydzielane w minimalnych ilościach i w miarę możności w wersji bardziej eko, co zapewne doprowadzi za niedługo do braków magazynowych w europejskich silosach z rodzynkami.
Dziś Lila, po zjedzeniu góry rodzynek, posypaniu ją górą żurawiny, spróbowaniu "jaśnego miodku" i "ciemnego miodku" zażądała jeszcze ciasteczka.
Odmówiłam.
Ryk i mendzenie.
Odmówiłam znów.
Ryk większy i mniej wyraźne mendzenie przez łzy.
Ponownie nie dałam się zmiękczyć.
Mendzenie skutecznie zablokowane przez potworny bulgot w nosie. Histeria. Korzystając z okazji, że moje potwornie skrzywdzone dziecko poszło się wyryczeć do swojego pokoju, uciekam przed natrętem na drugi koniec mieszkania.
Przyszła.
- Jeśtem kotek, wieś?
- Aha?...
- Kotek je ciaśtećko!
- Nie, kotki nie jedzą ciasteczek.
- Jecąąąą! Ryk. Mendzenie. Bulgot.
Kolejne podejście:
- Chce monke!
- Co chcesz? Nie rozumiem.
- Monke. S safki takiej dlefnianej.
- Aaa, mąke. I co z nią będziesz robić?
- Ciasto.
Dziś Lila, po zjedzeniu góry rodzynek, posypaniu ją górą żurawiny, spróbowaniu "jaśnego miodku" i "ciemnego miodku" zażądała jeszcze ciasteczka.
Odmówiłam.
Ryk i mendzenie.
Odmówiłam znów.
Ryk większy i mniej wyraźne mendzenie przez łzy.
Ponownie nie dałam się zmiękczyć.
Mendzenie skutecznie zablokowane przez potworny bulgot w nosie. Histeria. Korzystając z okazji, że moje potwornie skrzywdzone dziecko poszło się wyryczeć do swojego pokoju, uciekam przed natrętem na drugi koniec mieszkania.
Przyszła.
- Jeśtem kotek, wieś?
- Aha?...
- Kotek je ciaśtećko!
- Nie, kotki nie jedzą ciasteczek.
- Jecąąąą! Ryk. Mendzenie. Bulgot.
Kolejne podejście:
- Chce monke!
- Co chcesz? Nie rozumiem.
- Monke. S safki takiej dlefnianej.
- Aaa, mąke. I co z nią będziesz robić?
- Ciasto.
Dzisiaj
Przysłówek uniwersalny.
Również dzięki temu, że "wczoraj" trudno wymówić, wiem, bo ćwiczyłyśmy.
Lilianka - zafascynowana kiełkowaniem fasolki mung, która, trzeba jej przyznać, rośnie jak głupia - komentuje zatem: "o, dzisiaj była mała, a dzisiaj juś ulosła! I dzisiaj będzie jesce duza". Witamy w bezczasie.
Również dzięki temu, że "wczoraj" trudno wymówić, wiem, bo ćwiczyłyśmy.
Lilianka - zafascynowana kiełkowaniem fasolki mung, która, trzeba jej przyznać, rośnie jak głupia - komentuje zatem: "o, dzisiaj była mała, a dzisiaj juś ulosła! I dzisiaj będzie jesce duza". Witamy w bezczasie.
22 lut 2012
Koniugacja kreatywna
Najbardziej kreatogenny jest na razie czasownik "prać".
Było już plalka pla, było wyplamy kotka, a z kolei dziś lajtuzki się pierzą.
Było już plalka pla, było wyplamy kotka, a z kolei dziś lajtuzki się pierzą.
20 lut 2012
Rytuał przejścia
- Róźka, czemu beczysz, ty głupolku?
- Lusia nie jeśt pupolek!
- Taa, a co jest?
- Lusia jeśt tietonka, jak Lila.
I tak Róża została przyjęta do klubu. Tylko jak my sobie poradzimy z dwiema biedronkami w domu?
- Lusia nie jeśt pupolek!
- Taa, a co jest?
- Lusia jeśt tietonka, jak Lila.
I tak Róża została przyjęta do klubu. Tylko jak my sobie poradzimy z dwiema biedronkami w domu?
Kolokacja
Do ważnych faktów czasami
dojść może między piętrami
Na przykład wczoraj Lilka w drodze windą na piąte nauczyła się mówić "autko" zamiast "auko". Została nagrodzona brawami i od razu przetestowaliśmy ją pod kątem majtek, które dotąd wymawiane były jako "majki". Udało się.
Od tej chwili te dwa słowa są już nierozłączne. Kiedy rano wybierałyśmy z Lilką ubranko do żłobka, poprosiła o majtki i z radością dodała autko!
dojść może między piętrami
Na przykład wczoraj Lilka w drodze windą na piąte nauczyła się mówić "autko" zamiast "auko". Została nagrodzona brawami i od razu przetestowaliśmy ją pod kątem majtek, które dotąd wymawiane były jako "majki". Udało się.
Od tej chwili te dwa słowa są już nierozłączne. Kiedy rano wybierałyśmy z Lilką ubranko do żłobka, poprosiła o majtki i z radością dodała autko!
Subskrybuj:
Posty (Atom)