Idyjotka postanowiła się rozmnożyć

Powiedzmy, że to blog-córka. Choć lepiej wyglądałoby "córki".
Tego blogu .

A gdyby ktoś szukał ojca - znajdzie go tu :)

Miłego czytania.


23 wrz 2013

Monotematycznie...

...bo znów o Rózi. A jak o Rózi, to jakoś konsumpcja sama się narzuca. I proszę.
Rózina wersja idiotycznego skądinąd wierszyka "Babko, babko, udaj się, bo jak nie, to cię zjem":
"Babo, babo, babo ba, babo ba baba AM!"

Rzecz o homonimach

Rózia, rok, 8 miesięcy i 4 tygodnie

Oglądamy z Rózią książeczkę o instrumentach. Podsumowanie: trąbka - tu tu tu, trójkąt - ciń, ciń, bębenek - bum, bum, talerze - am, am.

17 wrz 2013

Kuchnia fusion

Rózieczka, rok, 8 miesięcy, 3 tygodnie i jeden dzień

Rózia z dumą przynosi mi plastikowy garnuszek i łyżeczkę i każe jeść, co ugotowała.
- Mmm, pyszna zupka, mniam, mniam. Róziu, a z czego ta zupka?
- Lobali.

16 wrz 2013

O edukacji

Lilianka, 3 lata, 10 miesięcy i 2 tygodnie
Różyczka, rok, 8 miesięcy i 3 tygodnie


Lila rozłożyła przed sobą obrazki z porami roku i ma ambicję nauczyć Róźkę, o co chodzi w tej kołomyi:
- Rózia, a powiedz mi, czy to jest zima? - pyta, pokazując badanej obrazek z bałwanem, na co nic nie rozumiejąca Róźka odpowiada na wszelki wypadek "Uhm" i zostaje nagrodzona gromkimi brawami i komentarzem "Tak, Róziu, to jest zima, dobrze powiedziałaś!"
Egzamin postępuje w podobny sposób:
- Róziu, a czy to jest późna jesień?
- Uhm.
- No brawo, znowu zgadłaś!

I pomyśleć, że być może niektórzy w ten sposób skończyli studia...

11 wrz 2013

Jak zawstydzić własną matkę

Lila, cztery bez dwóch
Rózia, dwa bez czterech

Domagała się Różyczka soku jabłkowego. Domagała się ze szklanki, już, natychmiast i mamo nie przestanę wyć póki mi nie dasz. Mama dała, wbrew sobie, jako że zdecydowanie jej najulubieńszą drogą uzupełniania młodszej córce płynów jest zaserwowanie czystej wody w bidonie z rurką: nie wysyfi się, nie rozleje, a jeżeli jednak, to nie ma kłopotu ze sprzątaniem. W dodatku zdrowo.
Cóż. Sok, zgodnie z czarnymi myślami mamy, wylądował po kilku sekundach na Rózi i na podłodze, co mamę trochę wyprowadziło z równowagi, bo "czy ja nie mówiłam!?" i bo podłoga była dopiero co myta. Matka ryknęła na Różę i poszła wypuścić nadmiar pary do łazienki, przy okazji zgarniając stamtąd szmatę do podłogi.
Za nią podreptała cichutko starsza córka, tłumacząc nieśmiało:
- Ale mamusiu, bo wiesz, Różyczka jest jeszcze bardzo mała i nie rozumie, że nie można wylewać soku na podłogę.
Miód na moje uszy dziwnym trafem lekko je zaczerwienił.

I idziemy za ciosem...

...prezentując kolejne multimedia. Żeby nie było, że Róźka jeno pokazy choreograficzne pod występy starszej siostry odstawia. Róża ma słuch jak żyleta, tylko czasem jeszcze głos jej za słuchem nie nadąża. Ale tylko trochę :D
Proszę:


9 wrz 2013

Urodzinowo

Lilka, 3 lata i 10 miesięcy z kawałkiem
Rózia, 20 miesięcy z dokładką

Tatuś Kochany miał niedawno urodziny. Usiłowałam namówić dziewczynki, żeby zaśpiewały mu "Sto lat".
Tutaj owoc naszych wspólnych starań:


7 wrz 2013

O czynach karalnych

Lilka, 3 lata, 10 miesięcy i 5 dni


Świeżutki dialog Lili z Tatusiem Kochanym
- Rózia mnie kopnęła.
- Kopnęła!? Jak to było?
- Najpierw ona mnie kopnęła, a potem ja ją pobiłam.
- Pobiłaś? A ładnie to tak?
- No, nieładnie.
- To czemu ją pobiłaś?
- Bo nie miałam innego pomysłu.

4 wrz 2013

O kuszeniu jajecznym

Lilka, 3 lata, 10 miesięcy i 1 dzień

Po mamusi Lila nie ma za grosz cierpliwości. Wszystko musi być natychmiast, inaczej jest płacz. I mendzenie, potworne, biadolące, zawodzące i trudne do zniesienia przez osoby postronne i przedstronne. Dziś na kolację było kakao, bo tak zarządziła Lila, i jajecznica, według pomysłu Rózi (gwałtowne otwarcie lodówki, dziki wzrok i mantra "jaja, jaja, jaja"). Kakao zostało wypłakane, choć oczywiście Lila miała powiedziane, że zaraz jej podam. Potem nastąpiły jęki o jajecznicę, która właśnie zaczynała ścinać się na patelni i wygląd miała jeszcze mocno niezachęcający do nazwania jej gotowym posiłkiem...
- Lila! - nie wytrzymał Tatuś Kochany - jeszcze raz powiesz "jajecznica" i zjem ci połowę z twojego talerzyka!
Lilianka w duszy przemyślała sprawę i natychmiast się zamknęła, ku uldze pozostałych domowników. Za chwilę chichocze cicho i informuje Tatusia z błyskiem w oku: Powiedziałam "ja...".

3 wrz 2013

Wspomnienie

Lilka, 3 lata i 10 miesięcy 

Wieczorem próbujemy spełnić swoją rodzicochrześcijańską powinność i pomagamy Lili w modlitwie. Idzie różnie - raz pięknie, a raz mocno opornie, w zależności od nastroju delikwentki. Wczoraj dominowała wersja oporna.
- Lila, to jaką modlitwę dziś wybierzesz?
- Modlitwę-łołitwę.
- Jaką?
- Łołitwę.
- Ale nie ma takiej modlitwy.
- Jest.
- Nie ma.
- A jak kiedyś byłam w niebie, to mi powiedzieli, że jest taka modlitwa.
I koniec dyskusji. Liliana powiedziała łołitwę w tylko sobie (i niebianom) znanym języku i poszła spać.

1 wrz 2013

Inwentaryzacja

Różyczka, 1 rok, 8 miesięcy i 6 dni


Stan rodzinny według Rózi: tata, ja, mama ma cycy, Lila.

Długie karmienie piersią zbiera swoje żniwo na różne sposoby :-)

31 sie 2013

Ślązaczka

Lilka, 3 lata i 10 miesięcy bez 2 dni

Lila: Zaśpiewam wam "Jedzie pociąg" po śląsku.
My: Oo, po śląsku, no słuchamy!
Lila: "Jedzie pociąg z daleka. Jedzie, jedzie po Śląsku..."

26 sie 2013

Język trzylatka

Lilianka, 3 lata, 9 miesięcy i 24 dni

Wracamy z działki, bez Tatusia Kochanego, który w weekend bawił się na wyjeździe firmowym.
- Mamooo, a jak przyjedziemy do domku, to tatuś już tam będzie?
- Będzie.
- Tatuś będzie i mama też będzie! Ale wypas!


22 sie 2013

Love is in the air

Rózia, rok, 7 miesięcy i 3 tygodnie


Zostałam dziś zaproszona na działkę znajomej, gdzie wybrałam się z młodszą.
Na niewielkiej i bardzo kids-friendly przestrzeni hasało pięcioro maluchów w wieku na oko od roku do trzech. Rózieczka wszystkich widziała w zasadzie po raz pierwszy, co nie przeszkadzało jej w ochoczym zawieraniu kontaktów międzyludzkich i radosnym oswajaniu nowych zabawek.
Mateusz, najstarszy z gromadki, został poproszony o przyprowadzenie Róży za rączkę do stolika, gdzie już szykowała się parówkowo-pomidorowa uczta. I proszę: Rózia, nie zawsze skłonna do poddawania się czyjejś woli, grzecznie maszeruje w parze. Chwilę potem czujny matczyny wzrok wychwytuje fakt, że córka mniej zajęta jest konsumpcją (Rózia!), a bardziej mizianiem się z Matim główkami i łapaniem za rączki oraz innymi sposobami porozumiewania się ponad podziałami językowymi, jak na przykład precyzyjne przybijanie piąteczek łapkami umaczanymi w keczupie.
Jako że teren był mi nieznany, a zaraz po posiłku młódź zaczęła robić rundę dookoła domku, pospiesznie za młodzią podążyłam, żeby ratować ją z potencjalnych opresji czyhających za chałupką. Okazało się, że jedyną opresją byłam tam ja sama: prawie wlazłam na Róźkę zajętą wymianą całusów z nowo poznanym kolegą. Dzieciaki są urocze, ale mam nadzieję, że jej tak nie zostanie na zawsze.