Idyjotka postanowiła się rozmnożyć

Powiedzmy, że to blog-córka. Choć lepiej wyglądałoby "córki".
Tego blogu .

A gdyby ktoś szukał ojca - znajdzie go tu :)

Miłego czytania.


25 maj 2011

Czynny słownik Lili

18 miesięcy i 23 dni

tak
nie
mama
tata
dziadzia
baba (babcia, baba z piasku, żaba)
Ja (Lila)
buba (słodka buba :))
be
Cieja, Izia, Tom (imiona dziadków)
Pepa (świnka Peppa)
daj
bam
jeśt (jest)
dewa (woda)
mam (mam, masz)
kaka (kaczka, kakao)
paka (pasta do zębów)
my/i (myć, prysznic)
bu (buty)
nu (nóżka)
pepś (pieprz, pieprzyk)
mem (krem)
maka (biedronka)
tuf (klucz)
ła (ławka)
deść
buzia
teki (kredki)
bu_a (burza)
ru_ka (rurka)
piś (miś)
dziu_ka (dziurka)
jeść
csejść (cześć)
ciiii (cicho)
bim bam (dzwony, kościół)
tu
jaja (jajko)
lala
kuka (kukułka)
kuko (kółko)
tej (klej)
ziej (żel)
nóś (nóż)
tam
papa
si (siku)
pupa (pupa, kupa)
pipa
niania (na nianię elektroniczną)
mała
duwa (duża, duży)
duka (lodówka)
pi (pić, śpi)
dzidzia
pika (piłka)
dzi (drzwi)
pam (pan)
peć (pięć)
duga (druga)
tau (ford)
papu (opel)
tać (fiat)
nenia (renault)
bisi (mitsubishi)
dadzia (skoda)
ni(ś) (nissan)

Do tego duża porcja onomatopei. Rozgaduje się mała.

Dimonologi, monodialogi

Lila mówi do siebie. Dużo. Czasem do nas. Czasem nawet rozumiemy co. Choć dotąd nie domyśliłam się znaczenia tego, co brzmi jak "buuka", a jest dość często w użyciu...

1. Przejeżdżamy obok wykopów. Lila: "Baba?" - i z uznaniem dodaje - "Duuuuża." *)

2. Lila zjadła obiadek. Popiła soczkiem. Stanęła przed lodówką i mówi "jeść!"
- Ale przecież właśnie zjadłaś obiad!
Lila z miną "czy muszę mówić jak do przygłupa?": - Kaka! (kakao)

3. Lila jest osłuchiwana przez doktora. Drze się z całych sił, aż dziw, że ten lekarz coś słyszy w stetoskopie (może udaje). Po badaniu pytam z przekąsem: "i jak, fajnie było?" Lila z przekonaniem "Taaak". I do doktora radośnie "Papa! Papa!".

4. Jedziemy na spacer. Jakaś ciężarówka wywala gruz, robiąc przy tym straszny rumor.
Lila rozgląda się z ożywieniem: "Burza?"

5. Zrobiłam na obiad szynkę wieprzową. Mówię do dziecka (wegetarianie mają teraz zakaz czytania) "Teraz będziemy jeść świnkę"
Lila: "Peppę?"

6. Babcia nauczyła Lilkę piosenki o deszczyku. Mówię do Lili "Ale ci z nosa kapie". Lila śpiewa: "Kapu, kapu, kapu, kap"

7. Pisałam już, że nasza córeczka jest maniakiem samochodowych logo? Ostatnio na gazetce z Lidla zobaczyła cenę wpisaną w owalny kształt. Pokazuje i mówi "tau!" (ford).

*) Nie, Lilka nie opanowała jeszcze wymowy "ż", ale tego, co mówi, nie ma w alfabecie, więc zamiast transkrypcji wybrałam translację :)

5 maj 2011

Teatr jednego aktora

Mała dziewczynka łazi z plastikowym liskiem z Fabulandu, który ma ten ficzer, że rusza mu się główka.
Lilka animuje rzeczoną, odstawiając przy tym bardzo przekonujące dialogi:

- Tak!
- Nie, nie.
- Taaaak
- Nie!
- Tak, tak.
- Nieeeee.
- Ta.
- Nie, niee, nieeee!
- Tak.

4 maj 2011

Żłobek

Dziś był pierwszy dzień.
A tydzień temu była pierwsza noc, której nie byłam w stanie przespać w całości. Czy to dobry pomysł? Czy nie będzie jej tam źle? Czy sobie poradzimy? Czy będzie tam spać? Jeść?

Dziś rano odwieźliśmy Lilkę do żłobka. Zapomniała się odwrócić, kiedy wchodziła do sali i mówiła mamie "papa". Przy odbieraniu dowiedzieliśmy się, że to "żłobkowe dziecko". Oby tak dalej.


W domu przepytujemy:
- A zabawki były?
- Ta.
- A jakie?
- ...
...- Lale były?
- Tak.
- A misie?
- Tak.
- A krokodyle?
- Tak.
- A małpki?
- Tak.
- A żyrafy?
- Nie.
- A snopowiązałki?
- Tak.

Hobby: motoryzacja

Papu, tau i tać. To opel, ford i fiat. Tych jest w naszej okolicy najwięcej, ale Lila zaczyna rozpoznawać także nissany i skodę. Po każdym spacerze wraca z łapami usmarowanymi brudem ze zderzaków. Konkretna kobita rośnie.

3 maj 2011

Kołysanka

Tatuś cichutko śpiewa Lili kołysankę: "A-a-a, kotki dwa, szarobure obydwa"
Lila dośpiewuje z werwą "KU-KU, KU-KU!"

Tatuś wychodzi, Lila zaczyna marudzić i płakać.
Tatuś wraca.

Uradowana Lila: "KU-KU!"

28 kwi 2011

Plac zabaw

Zauważyłam dziś, że na placu zabaw Lila robi złote interesy.
Np. zanosi nieswoje grabki z dużej piaskownicy do małej, gdzie wymienia je na nie mniej cudzą plastikową ciężarówkę.

Przy czym postępuje nader sprytnie: stara się zaopiekować głównie tymi zabawkami, które akurat przestały być w polu widzenia swoich prawowitych właścicieli - natomiast jeśli już dojdzie do konfrontacji oko w oko nigdy nie używa siły, tylko udaje, że wpada w rozpacz i nie potrafi żyć bez rzeczonej ciężarówki/ grabek/ łopatki/ wiaderka. W efekcie babcia małolata albo nawet sam małolat postanawia podzielić się zabawkami z biedną dziewczynką, która pewnie nie ma swoich własnych.

27 kwi 2011

Piosenki

prawie 18 miesięcy

Lilianka śpiewa tak jak mówi. Czyli zdawkowo. Bardzo zdawkowo.

Ma stosunkowo bogaty repertuar, który realizuje w postaci:

"Tu-tuuuu" (Jedzie pociąg z daleka)
"Ku-ku" (Kukułeczka kuka)
"Ku-ka" (Wyszły w pole kurki trzy)
"Bim-bam" (Panie Janie)
"Zu-jaaaa" (Zuzia, lalka nieduża)
"aaa" (AAA, kotki dwa)
"a-a-a" (na trzy pierwsze dźwięki melodii Wlazł kotek na płotek)

Tutaj wyjątkowo się rozwinęła, choć rozpoznawalny jest tylko refren, reszta to, jak widać, bardzo awangardowa wariacja:

13 kwi 2011

Powiedziały jaskółki...

17 i 1/2 miesiąca

Upiekłam wczoraj ciasto marchewkowe.
Lila na sam dźwięk słowa "ciasto" dostaje ślinotoku i wchodzi w tryb mendzący.
Dałam jej jeden kawałeczek jeszcze ciepłego. Drugi. Trzeci. Czwarty. Po piątym mówię "już chyba masz dosyć, teraz zanieś tacie".
Lila wzięła ode mnie ciasto, grzecznie oddała tacie, po czym wyżebrała sobie od niego sporą część.
Wraca.
"- Ale ty już jadłaś. Nie dam ci"
"- Tata!" - tłumaczy Lilka, nagle niesłychanie dbała o tatową aprowizację.
Dostała kawałek dla taty, połowę zeżarła na odcinku kuchnia-pokój.
I tak jeszcze z pięć razy.

Wróżę jej karierę bankowca...

11 kwi 2011

Gumowe ucho

Wieziemy Lilkę rano do dziadków. Przez telefon informuję, o której mają się nas spodziewać i dodaję "Lila już piła mleczko".
- Kaka! - przerywa mi pierworodna głosem karcącym.

Prawda, wcale nie piła mleczka, piła kakałko, a mama beztrosko minęła się z prawdą.

9 kwi 2011

Nie tuczy

Posadzona nad obiadkiem Lila bardzo zdecydowanie dała mi do zrozumienia, że gardzi ziemniakiem, mdło jej na widok cukinii i absolutnie nie zamierza patrzeć na coś, co mama nazywa "kotlecikiem".

Ok. Nie chcesz - nie jedz.

Została wyjęta z krzesełka do karmienia, po czym w ciągu następnych 10 minut wykradła albo wyżebrała całe jedzenie z własnego talerzyka.

3 kwi 2011

Przekornie

Lila jest na tym cudownym etapie rozwoju, że pierwszą jej odpowiedzią na każde pytanie jest zawsze "nie", a potem dopiero zaczyna zastanawiać się, o co ją pytano. No, chyyyyba że chodzi o ciasteczka.

Dialogujemy sobie dziś podczas spaceru:
- Lila...
- Nie, nie, nie, nie, nie!
- Lila, a powiedz "tak".
- NIE!
- A powiedz "nie".
- ...Taaak.

28 mar 2011

Parafraza

- Umiesz powiedzieć "cześć"?
- Csejś!
- Brawo! Teraz jedziemy do dziadków, będziesz im mogła zaśpiewać Cześć, babcia! Cześć, dziadek! Przyszłam na obiadek.
-
Dajcie jeśś?

22 mar 2011

Sztuka wyboru

Lila jest bardzo zdecydowaną dziewczynką. Wie, czego chce, wie, czego nie chce. Na przykład na pytanie "pocałujesz mamusię?" zawsze rzuca mi spojrzenie "sorry, Winnetou, nie tym razem" i uprzejmie kręci główką, że nie.

Największa zabawa jest przy wybieraniu książeczki do snu. Trzymam 10 kg dziecka w śpiworku przed półką z książkami i wybieramy. Ta? Nie. Ta? E-e. A może ta? Eeeee. O rybaku i złotej rybce? E-e. O poziomkach? Przecież to lubisz! E-e. A może o krasnoludkach? Ta... E-e. Jednak nie? O lisku? E-e. O biedronce? TAK! Uff...

A dziś padł rekord. Zareklamowałam jej kolejno wszystkie książeczki z półki. Ponad pięćdziesiąt sztuk. Akceptacji nie doczekała się żadna. Do snu układałyśmy puzzle, choć księżniczka też nie była do końca przekonana, czy ją to zadowala.

To naprawdę nie to, że Lila jest niezdecydowana. Ona jest bardzo zdecydowana. Na jedną, konkretną książeczkę. Tylko czasem trudno ją znaleźć. Na przykład dzisiejszej jeszcze nie napisano.

16 mar 2011

Odpowiednie dać rzeczy

Liliana jest wielką fanką prostej i niewymagającej wysiłku komunikacji.

W swoim repertuarze do wyrażania myśli i uczuć ma sylaby MA, TA, BA, SI, DA, TU, JI, TY, AM oraz BAM. Większość z nich ma funkcję określania co najmniej dwóch desygnatów.
Do tego jest DI. Tą sylabą określane jest wszystko, czego nie da się nazwać pozostałymi dziesięcioma. Prawda, że praktyczne?
Do kompletu posługuje się gestami, onomatopejami i różnymi innymi wspomagaczami.

Cóż. Dogadujemy się jakoś.