Róża, 2 lata, 4 miesiące i 8 dni
Nie cieszyła się u nas w domu powodzeniem. Aż do dzisiaj. Zasada znana, jedynym odstępstwem było to, że to mama pomagała dzieciom znajdować kryjówki, inaczej podłoga pod stołem wytarłaby się od szurających o nią kolan.
Szarpało nami ze śmiechu, kiedy widzieliśmy, jak ukryta delikwentka zaczyna śpiewać z podniecenia, tańczyć, wybrzuszając rytmicznie zasłonę, i robić inne rzeczy niechybnie prowadzące do jej odnalezienia.
W końcu jednak dziewczynki zechciały się bawić same:
- Choć, Rózia, daj rączkę, pobawimy się w chowanego. Ty wejdź za fotel, a ja cię będę szukać.
Hihi, od czegos trzeba zaczac. :)
OdpowiedzUsuńMoj synek jest jeszcze na ta zabawe za maly, ale corcia, jak miala okolo 1.5 roku namietnie sie chowala. Tylko, ze nie wytrzymywala napiecia i jak tylko uslyszala "Gdzie jest ta moja coreczka?", wyskakiwala z ukrycia wolajac "tuuu!!!". :)
Takie zabawy są cudowne i bardzo przywiązuję i wzmacniają relacje rodzinne :)
OdpowiedzUsuń