Lila, 4 lata i prawie 3 miesiące
Róża, 2 lata, miesiąc i 5 dni
Bardzo długo się opierałam, bo po trwających niezbyt długo w czasach mojej wczesnej młodości próbach tenisowych, które były raczej porażką, miałam jak najgorsze zdanie o swoich możliwościach machania rakietą, a squash w ogóle wydawał mi się egzotyczny, trudny i nie do ogarnięcia dla przeciętnej baby oderwanej od garów i dzieci.
Dziś byłam pierwszy raz w życiu, sport okazał się bardzo dla ludzi (dla ludzi o dwumetrowych nogach i refleksie Flasha, ale ciągle jeszcze ludzi), ale ja nie o tym, tylko o okolicznościach towarzyszących.
Okoliczności były dwie. Cztero- i dwuletnia.
Obie dostały polecenie ograniczać swoją chęć eksploracji do kącika dla maluchów oraz nie włazić na korty.
W związku z czym Rózia zaczęła eksplorację od wypicia czyjegoś soku, pozostawionego na stoliku przed wejściem do kortu, i chęci zwinięcia mu kluczy, po czym oczywiście wepchała się na kort, natomiast Lila zaległa na kanapie przez wielkim telewizorem z jakimś sitcomem, skąd ją po półgodzinie zabrałam, bo płakała rzewnymi łzami, że "Te lekramy są za długie". Potem pani recepcjonistka się zmiłowała i puściła jej bajkę.
Sposoby na wyciągnięcie Rózi choć na pół meczu na drugą stronę szklanej szyby cechowały się takąż różnorodnością, co nieskutecznością. Kiedy w końcu po raz kolejny udało mi się ją wywalić z kortu, zaraz usłyszałam "mamo, siku", więc rzuciłam rakietę i pobiegłam za delikwentką do toalety. Podczas gdy szamotałam się ze spodenkami, delikwentka poinformowała mnie radosnym tonem "O, juś źlobiłam!", ale niespodzianka całe szczęście okazała się niewinnym żarcikiem, majtki były suche, posadziłam, wysiusiała, odetchnęłam z ulgą, że nie muszę przebierać, a ulgę ubrałam w słowa.
- Róźka, dałaś radę, super!
- Jeśtem mega.
- Yy - nie zrozumiałam w pierwszej chwili - No, jesteś świetna dziewczynka.
- Mega jeśtem teś.
Ty mega jeśteś teś :) :) :)
OdpowiedzUsuńWsiąkłam... :)
:) Wesołej lektury.
UsuńMozesz je podrzucic do nas następnym razem, to rzut beretem od Robotniczej
OdpowiedzUsuńMy chodzimy na Kozielską, więc raczej do mamy podrzucimy, to to już jest rzut chusteczką higieniczną ;)
UsuńHaha, małe dzieci jak coś powiedzą...:) Kiedyś prowadząc zajęcia w przedszkolu, zaproponowałam dzieciom zabawę w "Woda, ziemia, powietrze"- na dane hasło miały udawać zwierzęta. Kiedy krzyknęłam "powietrze" podbiegła do mnie podekscytowana Marysia krzycząc "Proszę Pani, proszę Pani, ja jestem orzełem"! :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńhttp://silencemiko.blogspot.com/