Rózia, rok, 11 miesięcy i 10 dni
Róźka po kąpieli wychodzi z brodzika, patrzy na apteczkę, pokasłuje wymownie,
patrzy na mnie. Nie reaguję. Kaszel wzmaga się na sile, po czym urywa i samozwańcza pani doktor ordynuje: "ilopku Józi dać".
- Róźka, nie dostaniesz syropku, ty udajesz, wcale nie jesteś chora.
- Józia ola. Tyci-tyci ola. Ilopku daj.
Chyba wszystkie tak mają :) Jak Antek cherla, to musi być sprawiedliwość na świecie: "Latynka teś sijopku! Ja teś! Tu na łysiećke, daj, poooooosie, pliiiiiiśśśś !!!". I tak do skutku :D
OdpowiedzUsuńAno. U nas w ogóle "ja teś" ostatnio rządzi. Np. "ja teś kały!" "Rózia, ale kawa jest dla mamy, dzieci nie piją kawy!" "Innej kały ja teś, kały dzieci, daj!" No i muszę zbożową robić.
Usuń