Idyjotka postanowiła się rozmnożyć

Powiedzmy, że to blog-córka. Choć lepiej wyglądałoby "córki".
Tego blogu .

A gdyby ktoś szukał ojca - znajdzie go tu :)

Miłego czytania.


28 lis 2013

Pyskacz nocnikowy

Róża, rok, 11 miesięcy i 2 dni

Ledwie to od ziemi odrosło i tak dalej. Ledwie "mama" niedawno gadało, pieszcząc moje uszy, oczywiście pod warunkiem, że było to "mama" na dzień dobry i do przytulania, a nie "mama, zrobiłam kupę" ani "mama, nie uważasz, że w moim łóżeczku jest chorobnie nudno i należałoby mnie stąd natychmiast wyprowadzić".
A teraz co?
Wkładam młodą do łóżeczka, a mało śpiąca i najwyraźniej skora do zatrzymania mnie przy sobie Rózia od razu symuluje grubszą potrzebę wucetową. Wzdycham, wyciągam ją i - nie wierząc w ani jedno słowo małej przechery - nawet nie zanoszę do łazienki, tylko sadzam na nocniku. Oczywiście nic nie robi, jednak zdjąć się nie da.
- Róźka, potworo, ty wcale nie chcesz kupki.
- Sce kupke!
- To dlaczego nie robisz?
Róźka wznosi wzrok ku sufitowi z miną "ojtam, ojtam":
- Dobla, siusiu.
- Siusiu też nie robisz. Wstań, założę ci pieluchę.
- Nie!
- To nie. To ja cię tu zostawię zaraz i sobie pójdę, a ty będziesz siedzieć.
- Dobla, mamusiu, idź - pokonuje mnie Róź moją własną bronią. Touché. Nie pomyślałam, że ma mnie gdzieś.

1 komentarz:

  1. Grubsza potrzeba wucetowa wymiata. Ido uwielbiam Cię :) I już wiem dlaczego sama nie piszę bloga - po prostu nie umiem ubierać nudnej codzienności w takie szałowe słowa!

    OdpowiedzUsuń