Idyjotka postanowiła się rozmnożyć

Powiedzmy, że to blog-córka. Choć lepiej wyglądałoby "córki".
Tego blogu .

A gdyby ktoś szukał ojca - znajdzie go tu :)

Miłego czytania.


19 maj 2013

Złotonośna kura

Rózia, rok, cztery miesiące i 23 dni

Rózia znana jest w kręgu rodzinnym ze swoich umiejętności złodzieja kieszonkowego. Jako żywo nie słyszeliśmy z Tatusiem Kochanym żadnych historii o tym, żeby któryś z naszych przodków zszedł był na złą drogę, geny zatem wykluczyliśmy, pozostaje wierzyć w samorodny talent. Słodka buzia, niewinne błękitne oczka, pulchne usteczka całują policzek taty, a równie pulchne sprytne paluszki wyciągają mu w tej samej chwili z kieszeni dżinsów paczkę chusteczek... Albo wynajdują w najrzadziej otwieranej przegródce w torebce mamy kilka superważnych papierów, żeby je potem skitrasić gdzieś pod kanapą. Albo jednym nieznacznym ruchem chowają klucz do mieszkania, żeby potem pracowicie fedrować nim w zamku z nadzieją na pierwszą samodzielną wyprawę do piaskownicy... Kreatywność Rózi w tej dziedzinie jest naprawdę godna podziwu.
Dzisiejszy dzień pokazał, jak mimo wszystko mało jeszcze wiemy o umiejętnościach młodszej córki:

Dziedziniec drewnianego kościółka. Mnóstwo rodziców z dziećmi stoi podczas mszy na dworze. Do Rózi podbiega niewiele od niej starsza dziewczynka, zaczepiają się, gonią, łapią za rączki. Dziewczynka cały czas ma w dłoni pięciozłotową monetę, którą dostała od mamy, żeby wrzucić kościelnemu do koszyka. Wygłupia się, kilka razy kładzie ją Róźce na kapelusiku, pokazuje - ale nie wypuszcza z palców, choć Róźka próbuje wyrwać skarb dla siebie. W końcu ja podchodzę do swojego dziecka, żeby mu powiedzieć, że pieniążek jest dziewczynki, mama drugiego dziecka podchodzi do drugiego dziecka, żeby mu powiedzieć, żeby nie droczyło się z młodszą od siebie koleżanką i na tym historia pewnie by się skończyła bez pointy, gdyby nie fakt zniknięcia monety. Pierwsze dziecko zostało poproszone o zaprezentowanie wnętrza paszczy, drugie dziecko dostało opiernicz, że nie uważa, nie szanuje i gubi, a następnie obie - ja i druga mama - dyskretnie przeszukałyśmy wzrokiem bruk dookoła, nie mogąc zrozumieć, w jaki sposób moneta wyparowała.
Druga mama dalej nie może zrozumieć.
Ja już wiem. Dowiedziałam się, kiedy po spacerze przewijałam małą i pięć złotych wypadło z brzękiem z Rózinej pieluszki.

1 komentarz: