Idyjotka postanowiła się rozmnożyć

Powiedzmy, że to blog-córka. Choć lepiej wyglądałoby "córki".
Tego blogu .

A gdyby ktoś szukał ojca - znajdzie go tu :)

Miłego czytania.


17 lut 2013

Kaskader

Rózia, rok, miesiąc i 20 dni

Proszę państwa, Rózia jest STRASZNA. Wszędzie wlezie, wszystkiego spróbuje i nie zrażają jej żadne negatywne doświadczenia.
Nasza czujność mocno była uśpiona przez Lilkę, która od urodzenia była grzeczna, ostrożna i nie pchała się tam, gdzie jej nie było wolno. Niedawno okazało się, że warto tę czujność obudzić i trzymać w ciągłej gotowości. Nie pamiętam już, czy było to wtedy, kiedy Rózia stanęła na siedzeniu plastikowego krzesełka dla dzieci i właśnie podnosiła nogę, żeby pobalansować na oparciu, czy wtedy, kiedy zrzuciła sobie na głowę pudło z zabawkami (ponieważ krzesełko zostało już zmyślnie usunięte poza Róziowy zasięg, sprytne dziecię wysunęło sobie najniższą szufladę i do niej wlazło, żeby mieć wyżej). Mogło to być też w chwili, gdy Różyczka biegała po domu z koszykiem szczelnie zasłaniającym oczy.

A może wtedy, kiedy z zatrzymaną akcją serca ściągałam ją z parapetu okna?
(Tutaj już wersja wyczynu powtórzona z asekuracją, po nim nastąpiło szybkie przemeblowanie pokoju)


W każdym razie kiedy w uszach zalega mi błoga cisza, nie siadam już z kawą i książką w kuchni, żeby się zrelaksować, jak za zamierzchłych czasów Lili, kiedy to cisza oznaczała, że dziecko bawi się klockami, rozbiera lalę albo po prostu położyło się na drzemkę - nie! - zaczynam biegać po mieszkaniu i rozglądać się z Róźką, żeby ją następnie z czegoś zdjąć albo przynajmniej wyjąć jej z buzi jakiś podejrzany przedmiot.

Podobno drugie dzieci są pod tym względem najgorsze. Najbardziej łobuzujące.
Nie żebym robiła jakieś szerokie badania na ten temat. Rodziców Dwójek proszę o opinię w celu potwierdzenia lub zanegowania plotki. Zdanie Rodziców Trójek i Świętych za Życia Rodziców Czwórek będzie tym cenniejsze, że może poświadczyć o wyjątkowej pozycji właśnie drugiego szkodnika.

11 komentarzy:

  1. Polecam przymontowanie komód I szaf do ściany. Kacper urządził sobie wspinaczkę kilka razy nakrywając się komodą. Też włazil na okna i stoły, a mam tylko jedno dziecko :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. to chyba sie nie zdecyduje nigdy na drugie, bo Klopsik od malenkosci lobuz nad lobuzy( do tej pory uwielbia biegac ze scierka do naczyn po mieszkaniu i badac twardosc murow).
    jakie byloby to drugie? Diabel?????????????

    OdpowiedzUsuń
  3. potwierdzam w 100% Zuzia (obecnie 9 anioł od urodzenia) dopiero teraz zaczyna rogi pokazywać... natomiast mała Lu 15 miesięcy - kopia Róźki pod względem zachowania... uff teraz na szczęście śpi :))

    OdpowiedzUsuń
  4. ja wprawdzie nie jestem mamą, a tylko Starszą Siostrą, ale od zawsze słyszę historie o tym jak to trzeba było Młodszą ściągać ze stołów i parapetów czy łapać uciekającą z różnych placówek, o tym jak wsadzała ręce tam, gdzie nie powinna (jedno z moich wcześniejszych wspomnień to szybka wycieczka do szpitala na szycie ręki Młodszej, bo akurat wetknęła ją w zamykające się drzwi piekarni) i generalnie ponoć wszędzie jej było pełno ;) ja oczywiście byłam blond aniołkiem (skromnym jak diabli i tak mi zostało) ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. U nas jakoś tak po równo wychodzi. Model 2009 też raz nieomal nakrył się komodą, nie wiem jak uskoczył... grunt, że zdążył. Zwiedzał szuflady, półki w szafach, zamykał się w szafce na buty, w walizce, wpełzał na pianino, pod nasze łóżko, ze swojego łóżeczka wyłaził systemem - na zbity pysk... Model (a raczej modelka) 2012 - póki co opanowała wlażenie na pianino przez kanapę, wpełzanie pod łóżko tyłem, włażenie do szuflady, na krzesło, stół, parapet. Co do konsumpcji - przychodzi się na ogół pochwalić tym co ma w paszczy. Nawet czasem zdażymy wyjąć. A czasem dowiadujemy się po fakcie, to znaczy po zmianie pieluszki.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja się podpisuję obydwiema rękami. Jak czytałam ten post t jakby o mich dzieciach był. Wszystko się zgadza, nawet to, że wczoraj młodsza delikwentka wędrowała po domu z torbą prezentową na głowie nie widząc kompletnie nic :)

    OdpowiedzUsuń
  7. U mnie było na odwrót. Starsza wlazła wszędzie, łącznie z pralką. Jako roczny berbeć już miała rękę w gipsie (odwróciłam się wyrzuć pieluchę). Koszmar. Młodszy- anioł. Wystarczył rondelek, klocki, drewniane łyżki i matka w zasięgu wzroku a on bawił się tak cały dzień. Nie ma reguły. Serdeczności.

    OdpowiedzUsuń
  8. a jako rodzic piąteczki mogę wrzucić swoje trzy grosze?:)
    U nas zdecydowanie (do tej pory) najbardziej łobuzujące było trzecie.Robiło to co Rózia, ale z szybkością torpedy.Jak obejrzałam filmik z Malutką, byłam zszokowana jak jest rozważna, uważna i ostrożna.Także, mamo spokojnie:) Bywa o nieeeeebo gorzej.
    Pozdrawiam:))

    OdpowiedzUsuń
  9. Tak. Drugie są odważne, uparte ale z rozbrajającym uśmiechem :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Moi zdecydowanie potwierdzają tezę. Młody niczego się nie boi a jak broi to z łobuzeskim uśmieszkiem. Ale zdaża mu się też spokojnie pobawić klockami, więc głowa do góry ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. U mnie najbardziej nieostrożny i wypadkowy jest pierwszy z trójki. Nieuważny, roztargniony, nie dbający o ból. Wszędzie się wspinał, a potem spadał. Teraz ma 9 lat i nogę w gipsie jako pamiątkę po feriach u dziadków. Drugi, 6 lat, był zawsze ostrożny, boi się bólu, krwi, więc unika jak może wypadków. Trzecia, 3,5 roku, jest rozsądna, sama jest uważna i jeszcze poucza starszych braci tonem belferki, czego nie powinni robić :).

    OdpowiedzUsuń