Dzisiejsza piosenka Lili: "My jesteśmy kotki dwa, kazdy z nas ma łapki dwa". Nie dała się przekonać do tego, że kotki mają po cztery łapki, poświęciła im po dwie dla rymu.
Lila bardzo lubi bawić się słowami, wymyśla nowe języki i nieistniejące słowa, ze żłobka przychodzą za nią niewidzialne pulki, mąka mieszka w "kalu, cyli takim domku", a na pytanie czy woli wodę, czy herbatkę, odpowiada "wo", bo po co gębę strzępić po próżnicy, skoro wiadomo, o co chodzi.
Tylko przy "Przykryć cię kołderką czy kocem?" okazało się, że odpowiedź "ko" mamie nie wystarczy i trzeba doprecyzować.
I dobrze! Niech się mama rozwija;)
OdpowiedzUsuńZawsze, jak słyszę dzieciaki, które "wymyślają" sobie nazwy, mam nieodpartą chęć przeprowadzenia badań, czy to aby nie pozostałość po - i tu się uśmiechniecie - poprzednim wcieleniu? Popatrzcie, wiele dzieci wymyśla sobie nazwy na np. smoczek, nikt im nie podpowiada... a nazwy są z kosmosu! Dyduś, pucun, myrlocek, kumacek - przykłady z mojej rodziny, gdzie teoretycznie smoczek miał się nazywać u każdego SMOCZEK, i skąd się wzięła cała reszta??
OdpowiedzUsuńDziwne, u mnie w rodzinie też był pucun i myrlocek (to akurat moje), więc te nazwy gdzieś krążą w przestrzeni. Ale moja mama mówi, że myrlocek to tylko i wyłącznie moja inwencja twórcza - nie podpowiadała mi. Dziwne doprawdy...
Usuń