Przyjechali do nas znajomi z Krakowa z małym dzieckiem.
Siedzimy sobie przy stole w salonie, z przedpokoju słychać sapanie.
Na progu pojawia się pełzak Lilka.
Zatrzymuje się.
Rozgląda.
Podnosi niebieskie oczęta na gości i z niewinną miną, pięknie i wyraźnie mówi:
- Jebie.
A poza tym zapomniała już, jak się pokazuje "brawo" i "papa". Za to nieodmiennie bezbłędnie reaguje na polecenie "Pokaż język".
Jakby tego było mało - ujawniła nieprzejednany pociąg do butelki:
Jak znajomi z Podgórza, to pewnie chciała zrobić klimat, hehe ;-))
OdpowiedzUsuń