Wiecie co, ja też marzyłam o lalce Barbie jak miałam dziewięć lat. I chciałam się nią bawić w Scarlett O'Harę i Ashleya, tak jak moja kuzynka ze Strzelec. I kolekcjonowałam różowe kredki, bo różowe trafiały się rzadko, różowy był w komunizmie podejrzany najwyraźniej jako zbyt letni.
Aha, i jeszcze uwielbiałam się bawić w pocztę, miałam taką tekturową, były tam plastikowe pieniądze, blankiety na polecone i fałszywe znaczki pocztowe. A fakt, że kobieta nie może prowadzić samochodu, bo nikt jej nie da prawa jazdy, był dla moich kolegów z przedszkola prawdą niepodważalną. I takie tam.
Ale kurde.
Wstąpiliśmy dziś do "Smyka". Różne działy tam są - z zabawkami też. "Niemowlęce". Ok. Choć były to głównie wielkie pluszowe misie, nie wiem, jak niemowlę ma się tym bawić. Potem ogólnie "Zabawki dziecięce". A na koniec niespodzianka. Regał "Zabawki dziewczęce".
Na regale ujrzeliśmy plastikowe i nieodmiennie różowe atrapy, kolejno:
odkurzacza, pralki do prania, czajnika bezprzewodowego, żelazka, robota kuchennego oraz zestawu garnków i kubeczków. Trochę, przyznaję, mowę mi odjęło.
Rozglądałam się za półką "Zabawki chłopięce" z granatowymi atrapami pilotów do telewizora i puszek piwa, ale chyba wzrok mi zamgliło, bo nie dojrzałam.
Aha, i jeszcze uwielbiałam się bawić w pocztę, miałam taką tekturową, były tam plastikowe pieniądze, blankiety na polecone i fałszywe znaczki pocztowe. A fakt, że kobieta nie może prowadzić samochodu, bo nikt jej nie da prawa jazdy, był dla moich kolegów z przedszkola prawdą niepodważalną. I takie tam.
Ale kurde.
Wstąpiliśmy dziś do "Smyka". Różne działy tam są - z zabawkami też. "Niemowlęce". Ok. Choć były to głównie wielkie pluszowe misie, nie wiem, jak niemowlę ma się tym bawić. Potem ogólnie "Zabawki dziecięce". A na koniec niespodzianka. Regał "Zabawki dziewczęce".
Na regale ujrzeliśmy plastikowe i nieodmiennie różowe atrapy, kolejno:
odkurzacza, pralki do prania, czajnika bezprzewodowego, żelazka, robota kuchennego oraz zestawu garnków i kubeczków. Trochę, przyznaję, mowę mi odjęło.
Rozglądałam się za półką "Zabawki chłopięce" z granatowymi atrapami pilotów do telewizora i puszek piwa, ale chyba wzrok mi zamgliło, bo nie dojrzałam.
W mojej rodzinie obowiązywał błękitny dla dziewczynki! Miałam ponoć błękitną kapkę do chrztu, błękitną kołderkę do wózeczka i błękitne śpioszki. Pewnie dlatego nie miałam nigdy skłonności do różowego...
OdpowiedzUsuńDo błękitnego zreszta też ;-D
Chłopaki mają w Smyku całe kilometry półek z samochodami. I klocków Lego. I figurek rycerzy i smoków. Dla dziewczynek z figurek są jedynie koniki, klocków Lego się nie przewiduje. Za to samochody są, i owszem, różowe :D
OdpowiedzUsuń@Fio - podobno w Małopolsce jest odwrotnie, tzn. różowy dla chłopców i niebieski dla dziewczynek. Ja się zamierzam konsekwentnie wyłamywać i stosować z entuzjazmem zielenie, czerwienie i żółcie, ale wcale to takie proste nie jest, vide allegro, aukcje pt. "zestaw ubranek dla dziewczynki" i takie tam.
OdpowiedzUsuń@Gopio1 - ten Smyk w ogóle jakiś dziwny jest. NMSIE ubolewał, że nie mają tam lego technics. Pewnie włożyłby je Lilce do łóżeczka po dwóch dniach od urodzenia. Faceci :D