tydzień: 21
na wadze: +4 kg (!!!!!!!!)
brzuch: dalej skromny
papierosy: 0
alkohol: przyglądałam się jak dziewczyny piją karmi. O nie, poczekam, aż mi będzie wolno prawdziwe piwo.
No bo przecież nie ja.
Ja w życiu nie postanowiłabym takiej głupoty. Dotąd tylko obiecywałam sobie schudnąć, zresztą ze stałym skutkiem.
A małe Kasprzyk nie dość, że puchnie i zmienia swoją konsystencję na coś w rodzaju ołowiu, co niezbicie wykazała wczoraj waga łazienkowa, to jeszcze bezczelnie wykorzystuje telepatię.
"Lody, serek, landrynki, żelki, budyń, muffinki" - taką mantrę sobie wymyślił i mnie bombarduje. Zbrzusznie. I podprogowo.
I żeby się to jeszcze trochę chociaż postarało. Na przykład wymyśliło jakieś zaklęcie antidotalne w rodzaju "kiedy dziecko fiknie, to kaloria zniknie!" albo chociaż optymistyczne "niech słodycze idą w cyce" (wierzcie, asonans drugą naturą płodu).
Ale nie. Zero finezji. Zero starań o dobre samopoczucie organizmu-żywiciela.
Coś czuję, że to będzie dziewczynka.
Za 15 lat przyjdzie do mnie taka siksa ubrana w różową mini. Z absurdalnie płaskim brzuchem na wierzchu. I powie: "matka, ale ty jesteś tłusta, zrobiłabyś coś ze sobą. Jakieś ćwiczenia, dieta. Popatrz na mnie, bierz przykład".
na wadze: +4 kg (!!!!!!!!)
brzuch: dalej skromny
papierosy: 0
alkohol: przyglądałam się jak dziewczyny piją karmi. O nie, poczekam, aż mi będzie wolno prawdziwe piwo.
No bo przecież nie ja.
Ja w życiu nie postanowiłabym takiej głupoty. Dotąd tylko obiecywałam sobie schudnąć, zresztą ze stałym skutkiem.
A małe Kasprzyk nie dość, że puchnie i zmienia swoją konsystencję na coś w rodzaju ołowiu, co niezbicie wykazała wczoraj waga łazienkowa, to jeszcze bezczelnie wykorzystuje telepatię.
"Lody, serek, landrynki, żelki, budyń, muffinki" - taką mantrę sobie wymyślił i mnie bombarduje. Zbrzusznie. I podprogowo.
I żeby się to jeszcze trochę chociaż postarało. Na przykład wymyśliło jakieś zaklęcie antidotalne w rodzaju "kiedy dziecko fiknie, to kaloria zniknie!" albo chociaż optymistyczne "niech słodycze idą w cyce" (wierzcie, asonans drugą naturą płodu).
Ale nie. Zero finezji. Zero starań o dobre samopoczucie organizmu-żywiciela.
Coś czuję, że to będzie dziewczynka.
Za 15 lat przyjdzie do mnie taka siksa ubrana w różową mini. Z absurdalnie płaskim brzuchem na wierzchu. I powie: "matka, ale ty jesteś tłusta, zrobiłabyś coś ze sobą. Jakieś ćwiczenia, dieta. Popatrz na mnie, bierz przykład".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz