Idyjotka postanowiła się rozmnożyć

Powiedzmy, że to blog-córka. Choć lepiej wyglądałoby "córki".
Tego blogu .

A gdyby ktoś szukał ojca - znajdzie go tu :)

Miłego czytania.


22 lis 2013

O pani Tralalalalalińskiej

Różyczka, rok i prawie 11 miesięcy

Pamiętacie szpaka Mateusza z "Pana Kleksa", który mówił tylko końcówki wyrazów? Z Róźką porozumiewamy się podobnie. Cały początek zastępowany jest przez odpowiednią liczbę sylab zawierających "l". Czasem, dla ułatwienia, Róźka dorzuca jakąś onomatopeję, np. lililila hop, to trampolina, a lelelek ał - plasterek (w odróżnieniu od samego lelelek, które znaczy  np. sweterek)
Zanotowałam jeszcze lululutku (powolutku), lulutko (malutko), lilika (papryka) i lololka (biedronka). Życie z dzieckiem bardzo gimnastykuje umysł rodzica :)
 


21 lis 2013

Pyskacz

Lila, 4 lata i 19 dni


Wyganiam dziewczyny z brodzika (wcześniej zdążyły wyjąć korek i trzeba było nalewać wodę na nowo, a następnie zrobiły z łazienki Krainę Tysiąca Jezior, więc naprawdę miałam już ich dosyć...). W ferworze zdarzeń otulam Róźkę w ręcznik Lili.
Rózia: Niee! Lili to!
Ja: O, rzeczywiście, pomyliłam się.
Lila: Oj, mamo, ty głupolu.
Ja: Nie gadaj, tylko natychmiast zakładaj piżamę! - Tu następuje mała kotłowanina będąca wynikiem moich starań, żeby jej tę piżamę jak najszybciej naciągnąć, i starań Lilki, żeby absolutnie do tego nie dopuścić.
Lila: Nie chcę! Jesteś niefajna!
Ja: Hm, może masz rację. Wiesz, poszukaj sobie nowej mamy.
Lila: Nie, wolę ciebie. Bo ty masz takie fajne spodenki.

Kurtyna.

20 lis 2013

Dlaczego jeszcze karmię Rózię?

Różyczka, rok, 10 miesięcy i 25 dni 
 
Siedzę przy komputerze. Przychodzi Rózia, patrzy na mnie wielkimi oczami, ładuje mi się na kolana i błaga "Cycka lulutko, mamusiu, losie, tyci tyci". Skała by zmiękła.

15 lis 2013

Rzeczywistość alternatywna

Lila, 4 lata i 13 dni


Z licznych notek umieszczonych tu przez kilka lat życia Lili czytelnicy tego blogu mogli wywnioskować, że Lilina miłość do słodkiego jest zupełnie niekompatybilna z naszą ochotą do dawania jest słodyczy. Która jest zerowa, amen. Jednak Liliana, która musiała zdobyć jakimiś podziemnymi kanałami informację, że gutta cavat lapidem, nie ustaje w swoich męczących pomysłach mających ją przybliżyć do upragnionej porcji sacharozy.
Dzisiaj wróciła z przedszkola, wyjęła ulubiony talerzyk i podzieliła się ze mną pomysłem, że świetnie wyglądałyby na nim ciasteczka.
- Lila, nie dostaniesz dziś ciastka, jest za późno, po ciastkach świrujesz.
- Obiecuję, obiecuję, że nie będę wariować!
- Kochanie, sama wiesz, że po słodkim jesteś nie do uspokojenia i żadne obietnice tu nie pomogą.
- Proszę, daj mi tylko troszkę, kawałeczek ciasteczka - jęczy Lila cała we łzach.
- Kotuś, coś mi się wydaje, że tu już coś dziś słodkiego jadłaś - mówię, bo niestety słodycze działają na Lilę jak na nałogowca, który po jednej porcji żebrze o więcej. - Co było na obiadek?
- Nie było nic słodkiego, naprawdę!
- A co było?
- Nie powiem.
- A dlaczego nie chcesz powiedzieć?
- Warzywa! Były warzywa. Brokułki i ziemniaki. A do tego befsztyk.
Poczułam się przekonana szczegółowym opisem i tym "befsztykiem", bo w domu nie używamy takich wyrafinowanych określeń (nie mówiąc o wyrafinowanych potrawach, na wołowinę zawsze mi szkoda kasy).
Jednak befsztyk w piątek obudził moją czujność i po sprawdzeniu w kilku źródłach dowiedziałam się, że na obiad Lila miała placki z cukrem...
- Lilianko, mama Jacka mówi, że on jadł słodkie placki, jak to możliwe?
- Bo placki były na podwieczorek.
- Wcześniej mówiłaś, że na podwieczorek były owoce...
- Tak - banany, jabłka i do tego placki.
- Mówisz prawdę?
- Tak, mamusiu.

Spróbowałam jeszcze wieczorem.
- Panie Boże, dziękujemy ci za dobry dzień i za to, że na obiad były placki.
- Na podwieczorek - prostuje z uroczym uśmiechem Lila.

Chyba powinnam być zmartwiona tym, że kłamie, ale, szczerze mówiąc, jestem pewna podziwu dla jej wirtuozerii w trzymaniu się swojej wersji.

14 lis 2013

Chorobowe

Lilka, trochę ponad 4 lata
Róźka, trochę przed 2. rokiem

W czasie deszczu dzieci się nie nudzą.


Tylko na przykład zapraszają się wzajemnie na herbatkę


Robią zdjęcia (Mama, nie ruszaj się, bo nie wyjdzie!)


I pomagają w porządkach



13 lis 2013

Tenisówki

Różyczka, rok, 10 miesięcy i 18 dni

- Róziu, co zakladasz na nóżki?
- Temisiuśki. Jetja siuśka, lula siuśka.

12 lis 2013

Papla

Różyczka, rok, 10 miesięcy i 17 dni

U Rózi nagle pękł balonik ze słowami. Z odbiorem ciągle nie jest łatwo. Wrodzone talenta muzyczne każą jej z honorami traktować melodię wyrazu, nie ma zatem Róża specjalnej atencji dla brzmienia, natomiast liczba sylab musi się zgadzać (lolony - czerwony, lolony - zielony, lolole - przedszkole; ze staroci: pababa - dziękuję, pababa - plac zabaw). Hitem ostatniego tygodnia jest "wszystko w porządku" (dziecko powtarzało za tatusiem, kiedy mnie i Lili nie było w domu, chyba nie chcę dociekać, co się tam działo i kto sobie o mało nie rozbił lokatego łba) oraz hujka Maja, bez komentarza.

Tu materiał poglądowy dla ciekawych wszystkiego w porządku, materiał dość wymęczony wobec podniecenia wywołanego przez sam fakt nagrywania (błagalne żebranie ja, li! oznacza w wolnym tłumaczeniu "odwróć ekran, chcę się zobaczyć na filmie!")


Aha, mimo rosnącej miłości do słów nie widać, żeby stara miłość Róży doznała jakiegokolwiek zaniedbania:
 - Lila, sprawdź, co robi Róźka w kuchni.
- Siedzi na blacie i je masło.



Zagadka

Lila, 4 lata i 10 dni

- Mamo, co to jest: pełznie po ziemi.
- Wąż.
- Nie, ślimak.
- Ale wąż też pełznie po ziemi.
- Ale to jest zagadka o ślimaku!

1 lis 2013

Wszystkich Świętych

Nie mogę dzisiaj przestać myśleć o małym-wielkim człowieku, który odszedł do nieba tego lata. I o jego rodzicach, dla których dzisiejszy dzień jest być może szczególniejszy od innych, poprzednich.
Może smutno im dziś bardziej niż zwykle, a może mniej - bo mogą sobie przypomnieć, jak wiele dobrych ludzi opiekuje się teraz Szymkiem.
Zrobili wszystko, żeby ich synek był dłużej z nimi.
Nigdy nie pisałam z takim trudem żadnej z moich notek.

[*]

31 paź 2013

O spostrzegawczości

Różysia, 1 rok, 10 miesięcy i 5 dni

- Mamo, mamo, but'! Mamo, bucik!
- Gdzie, Róziu?
- Tam, tam! Bucik Peppy!
- Świnki Peppy?
- Tak! Bucik! Peppa pig!


A tu Róźka i jej punkt obserwacyjny :)

22 paź 2013

W roli

Lilka, za 10 dni 4 lata

Lila łazi po domu na czworakach i miauczy, bo jest Bazylką.
- Bazylko, wyjdź teraz z kuchni, bo chcę tu umyć podłogę. Będziesz miała mokre łapki.
- Miau, ale ja jestem kotkiem-czyścioszkiem, lubię mieć mokre łapki.
- Podepczesz mi całą podłogę, jak będziesz tu chodzić, będzie brzydko wyglądała.
- Ale ja jestem kotkiem, a kotek tego nie rozumie.

16 paź 2013

Dobra siostra

Rózia, rok, 9 miesięcy i 20 dni

- Róziu, chcesz morelę?
- Tap, molele.
- Proszę. O, jest jeszcze jedna. Jedna dla ciebie, a jedna dla mnie.
- Nie! La Lili.

Odłożyłyśmy na talerzyk i czeka, aż Lila wróci z przedszkola.

14 paź 2013

Wszystkożernie

Lila, 3 lata, 11 miesięcy i 12 dni

- Mamo, a czego nie lubią koty?
- Hmm, na przykład cytryny. Albo czosnku. Wiesz, koty najbardziej lubią mięso, bo to mięsożercy. Ale są też takie zwierzęta, co lubią jeść tylko rośliny - jak królik. A ludzie są wszystkożerni... - kontynuuję wykład.
- Ludzie przecież nie są wszystkożerni!
- Jak to nie?
- Bo na przykład dorośli nie jedzą lizaków.

13 paź 2013

O gustach i... i takich tam

Lilka, 3 lata, 11 miesięcy i 11 dni


Rózia siedzi na kibelku, Lila czai się obok, bo chce zobaczyć kupę. Nie pytajcie, chce to chce. Ja z kolei czaję się przy Róży, żeby mi nie zwiała z muszli z brudnym pupskiem, jak to ma w zwyczaju. Samo życie. Za chwilę przy Rózi zmienia mnie Tatuś Kochany, bo on już miał szansę zjeść obiad, a mój właśnie stygnie w kuchni (samo życie x 2). Z pewnego oddalenia słyszę zatem szum spłukiwanej wody i ryk zawodu pierworodnej... - Lila przybiega do mnie zapłakana, usmarkana i żali się, że tata spłukał kupę, a ona jeszcze nie zdążyła jej zobaczyć. Trochę skręcam się ze śmiechu, ale staram się robić współczujące miny.
Tatuś Kochany, wyczuwszy powagę sytuacji, woła za beksą z łazienki:
- Lila, chodź, nie wszystko się spłukało, są jeszcze jakieś resztki!
- Resztki mi się nie podobają - burczy w podłogę obrażona Lilianka i kontynuuje szlochy...

Multimedia

Jakiś guziczek mi się zaciął. Ten od weny. Dlatego obrazki.

Lila, 3 lata, 11 miesięcy i 11 dni
Rózia, rok, 9 miesięcy i  17 dni
Mama, gdzieś między trzydziestką a czterdziestką