Idyjotka postanowiła się rozmnożyć

Powiedzmy, że to blog-córka. Choć lepiej wyglądałoby "córki".
Tego blogu .

A gdyby ktoś szukał ojca - znajdzie go tu :)

Miłego czytania.


16 mar 2014

Poliglotka

Liliana, 4 lata, 4 i pół miesiąca

- Mamo - zagaja Lila tonem "znam numery na szóstkę w totka" - a wiesz, że jest taki instrument: PIPA!
- Taaak? - zaczynam ostrożnie. Ech, naprawdę nie wiedziałam i właśnie grzmotnęła we mnie refleksja, że jeśli już teraz muszę po rozmowie z dzieckiem uciekać w te pędy do wujka Gugla, to co to będzie za 10 lat?
- Tak, mamo. Ale to jest po chińszczyńsku. E, nie, czekaj - po mandaryńsku.

Szacun. Ja znam tylko polskie pipy. Za to niejedną.

O modlitwie i innych ekscesach

Rózia, 2 lata, 2 miesiące i coś
Lila, 4 lata, 4 miesiące i kawałek

Od kilku dni próbujemy wprowadzić zwyczaj, żeby przed snem i przed czytaniem książeczek dziewczynki wspólnie się pomodliły.
Sama Lilka modli się od dawna, z różną gorliwością, ale zawsze z fantazją (tu mała retrospektywa: o i o, i jeszcze tutaj), a ponadto na ogół skutecznie (tak, proszę państwa, ta łagodna zima i piękna wiosenna pogoda na początku marca, to zasługa nikogo innego, tylko Lili ;)).

Modlitwa Rózi nie sprawia nam wielkich niespodzianek, co nie znaczy, że nie wywołuje radosnych chichotów:
- Róziu, za co podziękujesz Panu Bogu?
- Zia jedzienie.
- Aha. A o co chciałabyś prosić?
- O banana.
- I o coś jeszcze?
- O jabuśko.

Lila uwielbia się modlić także za innych.
Na przykład:
- Wiesz, mamo, a pani Ola też dzisiaj musi podziękować Panu Bogu!
- Tak, a za co?
- Za to, że w przedszkolu pięknie wykleiłam dzisiaj flagę Polski. A Rózia musi przeprosić, że nie chciała mi dać łyżeczki!
- Ale przecież to ty jej wyrywałaś tę łyżeczkę?!
- No, a ona nie chciała mi jej dać.

Nie znaczy to oczywiście, że Różyczka nie miałaby za co przepraszać. Oj, miałaby! W dodatku myliłby się ktoś, kto próbowałby twierdzić, że dwulatka nie do końca jest świadoma swoich niecnych działań.
Rzeczona dwulatka potrafi odłączyć mi w czasie pracy zewnętrzny dysk od komputera, patrząc mi przy tym bezczelnie w oczy i przyznając "dobzie wiem, zie nie wolno".