Idyjotka postanowiła się rozmnożyć

Powiedzmy, że to blog-córka. Choć lepiej wyglądałoby "córki".
Tego blogu .

A gdyby ktoś szukał ojca - znajdzie go tu :)

Miłego czytania.


30 cze 2012

Z imionnika

 Lila: 2 lata, 7 miesięcy i 4 tygodnie.

- Lila, jak się nazywa twoja lala?
- Pantul.
- Eee. A ta druga?
- Mama.
- Ma na imię "Mama"?
- Tak, nazywa się mama. Jak ty.

28 cze 2012

Paciorek

 Lila: 2 lata, 7 miesięcy i 26 dni

Pomyśleliśmy, że najwyższy czas, żeby nauczyć Lilkę jakiejś modlitwy przed spaniem.
Lila zaakceptowała pomysł i pełna zapału uklękła obok łóżeczka (zastrzegłszy uprzednio, że ona do kościoła nie idzie, o nie!).
Tatuś Kochany mówi, Lila ma powtarzać:
- Do Ciebie, Boże, rączki podnoszę...
- Do Ciepie, Bose, lącki podnose...
- ...o zdrowie mamy i taty proszę...
- Nie!
- Hmm, no dobrze, niech będzie "o zdrowie Rózi i Lili proszę", dobrze?
- O slowie Lósi i Lili plose...
- I proszę także, niech mnie od złego...
- Nie, nie, ma być o Lili!!!
- Lila, ale jak mówisz "mnie", to znaczy, że ciebie.
- Nie!
- Dobra, to mów "niech Lilę od złego na każdym kroku aniołki strzegą".
- Nie, nie, nie aniołki. BIEDLONKI!!
- Dziecko, ale to nie mogą być biedronki. Aniołki.
- Nie! Nie aniołki! Nie jestem aniołkiem! Biedlonki!!
- Wiesz, ja nie znam żadnych świętych biedronek. A poza tym co ty wyczyniasz? Zaczynałaś się modlić na kolanach, a teraz leżysz do góry brzuchem na dywanie. Tak będziesz leżeć?
- Tak, jak palówka.

Idę o zakład, że leżąca plackiem na dywanie Lilka-parówka modląca się do biedronek rozbroiłaby każdą moherową babcię. Ja już w połowie modlitwy kwiczałam w materacyk, dyskretnie, żeby nie deprymować dziecka.

27 cze 2012

Skojarzenia językowe

Pierwsze - Liline, drugie - mamowe.

Pierwsze:
Kąpię, a raczej nadzoruję Róźkę pluskającą się bardzo energicznie w brodziku. Trochę mnie zmoczyła, więc retorycznie pytam "A kto mnie tak pochlapał?!"
Na co z przedpokoju w charakterze głosu rozsądku odzywa się Lila: "Pewnie jakiś mały chlapek".

Drugie:
"Jestem kotkiem paskowym" powiedziała Lila, założywszy piżamkę w paseczki.

26 cze 2012

Pół roku

Od pół roku wstaję (no dobra, czasem wstajemy) każdej nocy co najmniej raz, bo Panna Tłusta nie odpuszcza i łaknie mleka od kiedy przybyła na ten łezpadół. Ale w sumie już jestem zaprawiona w bojach przez mój przyciasny pęcherz. Co mi szkodzi w drodze powrotnej z nocnego sikania zgarnąć grubasa z łóżeczka i przytulić do piersi? Nie wiem, kto się tu bardziej nie wysypia, bo po minucie ona ciągle ssie, a ja już śpię. Co nie przeszkadza mi się poobrażać na męża, kiedy się wyleguje i udaje, że nie słyszy marudzenia. Zwłaszcza jeśli trafi się jakaś nadprogramowa pobudka.

Życie Róziulca przez te pół roku, nie licząc zupełnie nie zapowiadających tego początków, jest pasmem radości. Z powodu że cycek, z powodu że mama, z powodu że tata, że Lilka, że kotek, że pan w autobusie, że noga od stołu. W związku z tym Rózia jest bardzo urocza i tą uroczością rekompensuje nam zarówno nocne pobudki, jak i swoich osiem bardzo solidnych kilogramów do noszenia.

I jeszcze, jak się przyjęło w podsumowaniach, fotki na temat.
Żeby się łatwiej matce wybierało - tylko z minionego, szóstego miesiąca.

Tu Róź tryskający pozytywną energią, z energetyczną gąsienicą na łebku. Gąsienica oczywiście made by mama.

Sesja dla Playboya

Małpa w kąpieli

Spotkanie panelowe

Mina "Wiem, ale nie powiem" - hit ostatniego miesiąca

A to lubię szczególnie. Tytuł roboczy "Nie ma na czym oka zawiesić". 
Za każdym razem, kiedy oglądam, mam ochotę wytarmosić ten zaspany ryjek. Oczywiście czule, oczywiście

I jeszcze na dobicie filmik z demonstracją ostatnio nadużywanego przez Rózię odgłosu paszczą.

25 cze 2012

Występnie

Wchodzimy do sali razem z innymi rodzicami.
Dzieci przejęte niesamowicie. Tymek informuje każdego z osobna, że zaraz zacznie się występ. Ninka i Ania kręcą się w kółko na środku sali. Lila dostała wyszczerzu i podchodzi do wszystkich rodziców z miną pt. "gipsowy uśmiech".
Zaczyna się.
Dzieci stoją w szeregu, śpiewają piosenki i mówią wierszyki razem z panią.
W zasadzie to może trójka mówi, bo reszta jest tak do cna pochłonięta widownią i samym faktem występowania, że zapomina, co ma robić. Gipsowy uśmiech Lilki zastyga na dobre.
Do tego wszystkim włącza się Nieuświadomiony Odruch Występującego Przedszkolaka "Ojej, co zrobić z rękami?!". Dziewczynki miętolą spódniczki i sukienki, unosząc je tak wysoko, że można podziwiać pępki i majteczki, chłopcy łapią się za spodenki i poły koszul, majtając nimi na lewo i prawo. Niektórzy zaczynają robić przysiady do rytmu rymowanki. W połowie występu Lila odchodzi na bok, żeby poczęstować się chrupką ze stolika.
Rodzice płaczą ze śmiechu.
Trochę pewnie też ze wzruszenia.

Po występie pytam Lilkę:
- A dlaczego ty nic nie mówiłaś? Nie znałaś słów?
- Znałam.
- To czemu nie śpiewałaś?
- Bo nie chciałam.

No tak. Tatuś Kochany nie od dziś twierdzi, że Lila jest jak kotek.

Z niecierpliwością czekamy na kolejne przedszkolne popisy.

19 cze 2012

O przeznaczeniu. Rzeczy.

- O, mas ocka. I okulaly.
- Tak, a wiesz, po co mam okulary?
- Zeby ci palca nie włozyłam.


Lilka rzuca pluszowym kotkiem-piłeczką:
- O, i do kosa!
- Lila, gracie w żłobku w kosza?
- Tak!
- A jak to się gra?
- Eee, takimi inslumentami.

13 cze 2012

Na spacerze

Lila: 2 lata, 7 miesięcy i 11 dni

A błota się nie je.
Jest niesmacne.



O dosłowności

ja: O, idzie burza.
Lila jak do głupka: Ale buza tak naplawdę nie chooodzi, to tylko słychać taki dźjęk.
ja: Tak, masz rację. Ciekawe, czy tatę złapie.
Lila: Ale taty tak naplawdę nie złapie ta buza?



Temat jutrzejszej lekcji: "Metafora".

O zmianie perspektywy i takich tam

Sztuka w dwóch aktach.
Osoby dramatu:
Dziecko pierwsze
Dziecko drugie
Chrupka
Matka dzieciom
Ojciec dzieciom

AKT I
marzec 2010
Dziecko pierwsze ma dostać pierwszą w życiu chrupkę kukurydzianą. Zostaje uroczyście posadzone w foteliku. Wcześniej zakupiono ekologiczne chrupki dla niemowląt. Zbiera się cała rodzina, żeby analizować proces pochłaniania i podziwiać dojrzałość małej osoby. Matka stoi w pogotowiu z podręcznikiem "jak uratować niemowlę, gdyby zakrztusiło się chrupką". W drugiej ręce aparat. Tata filmuje.

AKT II
czerwiec 2012
Dziecko drugie marudzi. 
Matka: Daj jej coś, może się zajmie.
Ojciec: co?
Matka: A nie wiem, może chrupkę, dziś kupiłam jakieś w Żabce.
Po kilku minutach.
Matka: Ty, gdzie ona ma tę chrupkę?
Ojciec: Eeee, może zjadła?
Matka: Niemożliwe, sprawdź, pewnie na niej siedzi.
Ojciec: Nie, nie ma. Zjadła.


Kurtyna.

12 cze 2012

And a question of the day

Po akcji "dmuchanie nosa". Z autentycznym zdziwieniem podbarwionym niedowierzaniem:
Mamo, a ty nie jes gilów?!

Piosenka

Piosenki na każdy temat są u nas ostatnio bardzo popularne. Dziś w drodze na pocztę Lila śpiewała tak:

Nie, nie nie! Nie jestem chola na nogę. 
Tak, tak, tak! Jestem zdlowa na nogę!


O buncie i o tym, do czego potrzebny jest tatuś

Ile czasu zajmują wszystkie czynności niezbędne do wyjścia rano z domu do żłobka? Ubranie, uczesanie, wypicie mleka, założenie butków?
Od 15 minut do godziny, w zależności od humoru Lili. Kiedy jest nie najlepszy, objawia się dzikim wyciem, które nie ustaje nawet na schodach. Dlaczego? Bo tak.
Wszystkie bluzeczki są brzydkie, noszenie majtek to obciach, wysmarkanie nosa równa się obrazie godności, a najlepszą pozycją do czesania jest wicie się na fotelu i udawanie ryczącej krowy.
W takich wypadkach mama wymięka.
Najpierw próbuje po dobroci, potem krzyknie, a następnie, czując narastającą wściekłość, biegnie do komputera, wpisuje www.tablica.pl sprzedam dziecko, dziewczynka, 2,5 roku, nawet ładna, ale szmyrnięta, preferuję odbiór osobisty, nie przewiduję możliwości zwrotu, natomiast dziecko zostaje przejęte przez tatę, który ma w sobie POKŁADY, HAŁDY, NIEOGRANICZONE ZŁOŻA cierpliwości, a przy tym najwyraźniej nie rusza go fakt, że przez małego gada spóźni się do pracy. Perswaduje, tłumaczy, powtarza po trzy razy, ponawia próby, ostatecznie nawet nałoży te cholerne butki na siłę i wyjdzie z małą syrenką pod pachą, ale WYJDZIE, dojedzie, odstawi dziecko (w tym momencie już na ogół tryskające dobrym humorem i codziennymi bon motami) i nawet mu powieka nie zadrży.
Ja w tym czasie idę pod prysznic, najlepiej zimny, bo po porannej walce z dzieckiem numer jeden i samą sobą jest mi niezbędny do dalszego funkcjonowania i zajmowania się w spokoju dzieckiem numer dwa. I wtedy myślę, że już wiem, dlaczego matki więcej niż jednego dziecka nie chcą, żeby ich kolejne pociechy tak szybko rosły...

10 cze 2012

Językowo

Dzisiejsza piosenka Lili: "My jesteśmy kotki dwa, kazdy z nas ma łapki dwa". Nie dała się przekonać do tego, że kotki mają po cztery łapki, poświęciła im po dwie dla rymu.

Lila bardzo lubi bawić się słowami, wymyśla nowe języki i nieistniejące słowa, ze żłobka przychodzą za nią niewidzialne pulki, mąka mieszka w "kalu, cyli takim domku", a na pytanie czy woli wodę, czy herbatkę, odpowiada "wo", bo po co gębę strzępić po próżnicy, skoro wiadomo, o co chodzi.
Tylko przy "Przykryć cię kołderką czy kocem?" okazało się, że odpowiedź "ko" mamie nie wystarczy i trzeba doprecyzować.

8 cze 2012

Kibic

2 lata, 7 miesięcy i 6 dni

Przechodziłyśmy przez miasto akurat w połowie meczu otwarcia. Z któregoś pubu dolatuje "Koko koko".
- O, panie śpiełają piłka leci łysoko!
- Tak, Lilu, bo teraz jest mecz...
- Nie mec. Mlec! Taki zółty kwiatek.

7 cze 2012

Ludzka pani

- Dałam Lósi motylka i się uciesyła.
- O, naprawdę? To wspaniale, jesteś bardzo dobrą siostrzyczką - chwalę, bo dotąd Lila traktowała Różę mniej więcej tak, jak ja traktuję kurz na meblach: jest, to widocznie musi; trochę wkurza, ale jak się za blisko nie podchodzi, to nawet nie widać.
- Tak, zablałam i dałam.

6 cze 2012

Nocne jazdy

Godzina 3:30. Lila przybiega do naszego pokoju, żądając mleczka (!), po czym idzie do kuchni i sadowi się na swoim krześle.
Ze względu na śpiącą Róźkę zależało mi na tym, żeby się nie wydarła, więc postanowiłam dać gadowi mleka, byle siedział cicho.
- Dobra, Lila, dostaniesz, ale idź do swojego łóżeczka, przyniosę ci.
- Nie! Bo tam t pokoju tym moim jest KONIK!
- Co jest?
- Konik.
- Kochanie, chodź, tu nie ma żadnego konika, jest tylko taki na biegunach, z drewna.
- NIE CHCĘ! On mi ZASKODZI!!
Utuliłam trzęsące się ze strachu dziecko, ułożyłam do łóżeczka, zaraz potem akcja ze szkodliwym konikiem się powtórzyła, tyle że dziecko trzęsło się dwa razy bardziej. Rano tłumaczyła mi jeszcze:
- Nie ma jus tu konika. Posedł sobie.
- Lila, ale on ci się tylko przyśnił. Tu nie było żadnego konika. Poza tym koniki są ładne i miłe.
- Tak, konik jest miły i mnie nie uglyzł. Posedł sobie jus. Moze jest na podwólku? E, nie, nie ma, posedł.

Ciekawe, co czeka nas kolejnej nocy.
A w ogóle to co się robi z takimi snami-strachami? Tłumaczy, że sen? Przegania strachy z pokoju? Rozpoczyna zaznajamianie dziecka z miłymi konikami? Ech, trudne to wszystko.


5 cze 2012

Sztuka parafrazy

2 lata, 7 miesięcy i 3 dni

- Lila, ale ty jesteś gaduła!
- Nie jestem gadułą, jestem mówikiem.