Idyjotka postanowiła się rozmnożyć

Powiedzmy, że to blog-córka. Choć lepiej wyglądałoby "córki".
Tego blogu .

A gdyby ktoś szukał ojca - znajdzie go tu :)

Miłego czytania.


28 gru 2015

I jeszcze tylko

nie można nie wspomnieć, że nasza "ciągle prawie czterolatka" jest już czterolatką pełną i świadomą - na buziaku i na umyśle.
Róziu, sto lat, kochanie, jesteś naszym słoneczkiem!



Pourodzinowe piżama-party z siostrą

I czterolatka sama w garderobie, czyli "mamusiu, ślicznie się dziś ubrałam, prawda?"

Pit-stop

Mili czytelnicy!

Ponieważ przez najbliższy co najmniej miesiąc nie mogę siedzieć przed komputerem, a pisanie bloga z telefonu to za wielkie poświęcenie dla osoby niecierpliwej aż do granic agresji (tak, to ciągle o mnie), proszę się nie zrażać, że tu pusto i cicho, proszę poczekać, wrócimy.
I planujemy wejście z przytupem :)

Ida & co.


16 gru 2015

Poważne konsekwencje przemocy fizycznej

Rózia, 4 lata za 10 dni

Przybiega do mnie wzburzona Różyczka:
- Mamo, mamo, a Lila mi powiedziała, że nie mogę tak robić, a potem mnie UDERZYŁA!
- Uderzyła? To bardzo nieładnie zrobiła.
- No! I teraz Lila już nie jest moją siostrą! Teraz ty będziesz moją siostrą, dobrze, mamusiu?

12 gru 2015

Jak narysować kotka?

Lilka, 6 lat i miesiąc z kawałkiem

Moje dziecko starsze postanowiło zadebiutować jako vlogerka. Proszsz bardzo, matka pozwoliła się produkować i obiecała, że wrzuci na jutuba. Jest jak jest, bo dubli nie przewidziano.
Pomysł i wykonanie - Liliana, lat sześć.
W roli statywu na kamerkę - mama Liliany.
Rózia została zapobiegliwie wywalona za drzwi przed nagraniem, bo zawsze skupia na sobie całą uwagę publiki.


Górnie

Rózia, 4 lata za 2 tygodnie

Róźka przychodzi do mnie z wielkim hula-hop nad głową.
- Wiesz mamo, jak się nazywa to kółko?
- Hula hop.
- Nie - Rózia patrzy na mnie z góry, choć prawa fizyki nie powinny jej aż tak bardzo iść na rękę - to jest aureola.

11 gru 2015

Językowo

Rózia, 4 latka za 2 tygodnie

- Dzi-e-l-n-y p-a-c-j-e-n-t - literuje Rózia wykrzywiając główkę do naklejki, którą ma przylepioną do bluzeczki - mamo, tu jest napisane "dzielny pacjent".
Podekscytowana faktem, że młodsze dziecko niepostrzeżenie nauczyło się czytać przy starszym, zerkam na obrazek, na którym jak byk tkwi napis "jestem dzielny". Cóż, inteligentna symulacja też jest coś warta - myślę i zamierzam wykorzystać sytuację jako wstęp do nauki o rodzajach gramatycznych.
- Róziu, a gdyby to mówiła dziewczynka, to jak by powiedziała?
- Jestem dzielna.
- Brawo. A dwie dziewczynki?
- Jesteśmy dzielne.
- A dwóch chłopców?
- Jesteśmy dzielni.
- Super! - chwalę i widzę, że pojawia się asumpt do wprowadzenia podziału na męskoosobowy i niemęskoosobowy. - Róziu, a jakby to mówiły dwa kotki, to jak by to brzmiało?
- Miau, miau, miau, miau.

Też prawda.

Manipulacja level high

Rózia, 4 lata za 15 dni


- Tato, czy mogę...
- Przecież już pytałaś mamusię i ci nie pozwoliła.
- Ale ty masz własną główkę do myślenia.

10 gru 2015

Autorytet

Lilka, 6 lat, miesiąc i tydzień

- Mamo, a ile to jest sto tysięcy razy sto tysięcy?
- Yyyy, zaraz... - liczę w myślach... Lila patrzy na mnie z politowaniem i mówi: Tatę chyba trzeba spytać. Tata wie od razu.

7 gru 2015

Argument ostateczny

Róża, 4 lata za 19 dni

- Mamo, puść mi "Świnkę Peppę".
- Nie.
- To cię nie zaproszę na moje urodziny!
- To mnie nie zapraszaj.
- I nie będziesz mogła rozdawać kawałków tortu!
- Wcale nie chcę.
- I masz zgniłą rękę!

30 lis 2015

Katoeklektyzm

Różyczka, 4 lata za 26 dni

Wychodzimy z kościoła, Rózia opowiada: a ja ci zaśpiewam taką kościołową piosenkę!

Zdrowaś Mario, matko pełna, módl się za nami grzecznymi i chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj.

O chlebie to Rózia nigdy nie zapomni.

28 lis 2015

Rzecz o modzie

Kupiłam Rózi w lumpeksie czarny płaszczyk-budrysówkę. Ciut za duży, ale wygląda w nim uroczo.
Zakładam go jej dziś po raz pierwszy i mówię: "Pięknie ci w tym płaszczyku, tylko szkoda, że taki czarny. Ale za to wyglądasz w nim jak mały słodki nietoperz". 
Rózia naciąga na głowę swoją brązową czapę i dodaje: "A teraz wyglądam jak nietoperz z kupą na głowie".

Zaiste. 
Zdjęcie nietoperza z kupą w następnym odcinku. Stay tuned.


18 lis 2015

Jasełka

Lilka, 6 lat i 16 dni


- Lila, kim będziesz w jasełkach?
- Góralem.
- O, fajnie. A nie góralką?
- Nie, GÓRALEM! - dumnie podkreśla Lila i dodaje - Bo ja umiem mówić po góralsku, oni tak seplenią.

8 lis 2015

Zabawa w słowa

Rózia, 3 lata, 10 miesięcy i 2 tygodnie

Mamy z dziewczynkami taką prostą grę: ktoś mówi początek słowa, pierwszą sylabę - a drugi dowolnie kończy.
Idę dziś z Rózią do kościoła, umilamy sobie spacer słówkami. Ja zaczynam, Rózia kończy:

- Ma...
- ...ma.
- Kra...
- ...tka.
- Cza...
- ...szka.
- Ko...
- ...tek.
- Nie...
- wariuj!
- Wie...
- ... dokładnie przedszkolaczek, jak wygląda jego znaczek.

6 lis 2015

Urodziny

Nie wiem, kto bardziej przeżywał szóste urodziny Lili - sama solenizantka czy Rózia. W każdym razie Różyczka była bardzo zaangażowana w przygotowania prezentowe.
Sama kilka dni wcześniej w tajemnicy przed siostrą przygotowała jej portret, a do portretu dorzuciła trzy kasztany i wyciągnęła mnie do Żabki po jajko-niespodziankę.


Po czym zapakowała wszystko do torby prezentowej i wtedy zaczęła się zabawa:
- Mamo, schowaj to na szafę, żeby Lila nie znalazła!
- Mamo, możesz mi zdjąć ten prezent z szafy, bo ja go wolę dać gdzie indziej!
- Lila, a ja mam dla ciebie niespodziankę, ale ci nie powiem, gdzie jest. I nie powiem, co to, bo to niespodzianka!
- Lila, mam dla ciebie jajko-niespodziankę, ale dostaniesz dopiero na urodziny.
- Mamo, no daj mi tę torbę! MUSZĘ ją zobaczyć. Muszę potrzymać to jajko, bo zapomniałam już, jak wygląda. Mamo!!
Dzień przed urodzinami Lili:
- Mamo, ale musisz położyć torbę koło mojego łóżeczka.
- Dlaczego koło twojego? - pytam. Przecież to urodziny Lili.
- Bo ja jej rano zaśpiewam "Sto lat" i dam prezent.
- Dobrze, położę.
- No to połóż!
- Ale jeszcze nie teraz, dopiero jak zaśniecie.
- Dobrze, to ja chcę iść spać.
I poszła. I zasnęła. O 16:30.
Zbudziła się przed północą. Właśnie oglądaliśmy film. Przybiegła z płaczem "Przecież mieliście położyć torbę koło łóżka!"
- Dobrze, już to robimy - zanieśliśmy, położyliśmy razem z prezentem od babci.

Za chwilę Rózia przychodzi znowu:
- Bo ta torba się przewróciła. Trzeba je tak położyć, żeby się nie przewracały.
Położyliśmy.

Film się rozkręcał, Rózia też. Za chwilę zobaczyliśmy, jak idzie z torbami do salonu:
- Weźcie je, bo mnie za bardzo kuszą.
Wzięliśmy. Potem jeszcze kilka razy upewnialiśmy Rózię, że nic się im nie stanie i że ten film NAPRAWDĘ nie jest dla dzieci, więc ma zmykać do łóżka.

Piąta rano, Rózia przybiega do nas z pretensją, że nie pilnujemy prezentu w salonie, a przecież mieliśmy.

Za nią przybiega Lila, więc możemy już zaśpiewać "Sto lat" i wręczyć podarki. Rózia asystuje przy rozpakowywaniu i cieszy się razem z Lilą, a nawet bardziej niż ona.
Po południu razem czekają na gości, Rózia pełni rolę odźwiernej, majordomusa oraz "dyżurnej od jedzenia" w jednym, a przy tym cierpliwie bada wszystkich gości pod kątem podarków:
- Cześć, dziadek. Gdzie masz prezent dla Lili? Daj Lili prezent, bo ona ma urodziny. No, masz, Lila. Zobacz, dziadek przyniósł ci prezent! Odpakuj! Popatrz, jaki ładny!




Szkoda, że urodziny są tylko raz w roku, takie to było urocze.
Dobrze, że urodziny są tylko raz w roku, bo bardzo byliśmy przez nie niewyspani.




5 lis 2015

Kalambury

Rózia, 3 lata, 10 miesięcy i tydzień
Lila, 6 lat i ciut

Rózia: Boli mnie wiaderko.
Ja: Chyba bioderko!
Lila: Chyba łopatka!

Punkt dla Lili.

29 paź 2015

Piosenka Lili

 Lila, 2 listopada skończy 6 lat

Wczoraj w drodze do przedszkola Lila raczyła nas długą spontaniczną pieśnią radosną. Wynotowałam fragment:


Sześć lat, sześć lat, najbliższy poniedziałek,
Sześć lat i urodzinki będę miała,
Gdy będę już sześciolatką,
To będę się cieszyła.
Sześć lat będę miała w końcu...
Sześć, sześć, sześć, czyli trzy i trzy,
Będę miała trzy i trzy!

16 paź 2015

Rodzeństwo idealne

Lila, 5 lat, 11 miesięcy i 2 tygodnie
Róża, 3 lata, 9 miesięcy i 3 tygodnie

Poranek.
- Lilu, zobacz, tu jest twój cukierek, który sobie zostawiłaś po tańcach na później! Proszę!
- No dzięki, ale ja go nie chcę.
- A to ja mogę zjeść?
- Możesz.
- Dziękuję! Mamo, a Lila mi dała cukierka i się do mnie uśmiecha!
Przytulas.


Kurtyna.


15 paź 2015

Pod prąd

Lila, 5 lat, 11 miesięcy


W Trójce leci reklama jakiegoś wypasionego nowego audi.
Lila pogardliwie wydyma usteczka:
- Reklamują jakiś samochód. A to przecież jest zwykły samochód! My go wcale nie kupimy, bo nie potrzebujemy, bo mamy lepszy!


Uważam, że po tym oświadczeniu niewinnego dziecka nasze 13-letnie berlingo powinno się wzruszyć do łez i już nigdy nie zepsuć.

28 wrz 2015

Postrzyżyny

Lilka, 5 lat i prawie 11 miesięcy

- Jakie piękne włoski!
- Och, jakie macie warkocze!
- Chciałabym mieć dziewczynkę, żeby móc ją tak czesać!

I różne takie.
A mama miała już serdecznie dosyć. Kwików i jęków pierworodnej, opracowywania technik rozplątywania supełków na włosach, kupowania specjalistycznych szczotek i wypróbowywania coraz to innych specyfików wygładzających włosy, żeby nie plątały się po myciu.
Bo włosy Lilianki mają jakąś niezwykłą, nieprawdopodobną wprost zdolność do plątania się i sklejania. Różyczkę, mimo że cała w lokach, wystarczy szybko przeczesać i już. Przy Lili to cała operacja, zawsze długotrwała, bolesna i przynosząca mizerne skutki.

I nadszedł ten wielki dzień, w którym Lila - mimo codziennych cierpień niezbyt skora do pozbywania się owłosienia - poddała się moim coraz bardziej natarczywym sugestiom i zachętom i zdecydowała na wizytę u fryzjera.

Na miejscu dowiedziałyśmy się, że takie długie włoski można oddać na perukę - na potrzeby fundacji Rak'n'Roll.

I już!
Mama odetchnęła po codziennej orce i podziwia córeczkę, która  jakby wydoroślała dzięki nowej fryzurze.
Włosy poszły na szczytny cel.
Lila jest zadowolona i codziennie po wstaniu przegląda się z lubością w lustrze "Mamo, ja wyglądam zupełnie jak Roszpunka, kiedy jej Julek obciął włosy, prawda?"
Tylko Róźka trochę marudzi, że też chce mieć krótkie włosy, ale i tak wszyscy wiedzą, że chodzi o słoik lizaków czekający na małych klientów w salonie fryzjerskim.










27 wrz 2015

Świadomie

Lilianka, 5 lat i prawie 11 miesięcy


- Dzieci, kupiłam wam łososia.
- Ale hodowlanego?!
- Nie, dzikiego.
- Hurra! A on jest z solą kamienną czy kuchenną?


Kto chce krótki poradnik, jak zrobić z dziecka ekofreaka?

26 wrz 2015

Śledztwo

Lilka, 5 lat i prawie 11 miesięcy
Róża, 3 lata i 9 miesięcy

Mój tata opiekował się dziewczynkami, kiedy ja byłam na badaniach. Wracam i...

- Dziadku, dziadku, zobacz! - wybiegają dziewczynki do przedpokoju, żeby pochwalić się jakimś rysunkiem. - Dziadku!
- Ojej, chyba już poszedł...
- Ojej...
- Nie! Zobacz! Jest! W łazience pali się światło!
- Na pewno tam jest, bo jest mocno zamknięte, zobacz! - słychać mocowanie się z gałką do łazienki.
- No, pewnie robi siusiu albo kupkę.
- Dziadku, dziadku, co robisz?
- Popatrz, tu są takie dziurki na dole.
- Dziadku, widzę twoje nogi!
- Hurra! Jest! Nie poszedł!
I radość wielka.

Wesoło jest mieć dzieci.
Jeszcze weselej jest mieć zasuwkę w kibelku.



25 wrz 2015

Wakacje

Wyjechaliśmy na Węgry. I potem mnie opadło rozleniwienie blogowe. Ale już nadrabiam: wrzucam wszystkie teksty, które podczas pobytu opublikowałam na prywatnym koncie fb, żeby mi nie umknęły:


Lilka, 5 lat, 10 miesięcy
Róża, 3 lata i 8 miesięcy


- Mamo - mówi Lila po obserwacji dzieci na placu zabaw - a na Węgrzech jak ktoś jest czymś bardzo zachwycony, to też mówi "łał", tak jak po polsku!
---------------

- Mamo, teraz jesteśmy na niby drzewami - powiedziała Rózia, trzymając nad głową znalezioną na spacerze śliwkę.



- Mamo, kupisz nam rogalika kruszonkę?
Rozkminiłam po chwili, o co chodzi.
- Croissanta?
- Tak, tak, rogalika łazanka!

---------------

Nazbieraliśmy po drodze do domu orzeszków laskowych. W domu okazało się, że nie mamy czym ich rozbić - ani dziadka, ani młotka - wiec powiedzieliśmy rozczarowanym dziewczynkom, że chyba będziemy musieli zawieźć je do domu i dopiero tam zjemy.
Po chwili Lilka przychodzi do nas z wyłuskanym orzeszkiem: "Mamo, dobre". Poradziły sobie same przy pomocy plas-ti-ko-wej ło-pa-tki... Wstyd trochę.


----------------


Pod naszym balkonem słychać głosy - nowi letnicy albo gospodarze mają gości.
- Mamo, a mogę tym paniom powiedzieć "dzień dobry"?
- Jasne.
- A jak.
- Jó napot
- Jonapot, jonapot, jonapok, janapok - mruczy pod nosem Rózia, schodząc po schodach. I wraca z miseczką pełną ciasteczek.

- Podziękowałaś? - pytam.
- Nie. A jak?
- Köszönöm.
Rózia zeszła, wróciła z miseczką winogron. Podziękować zapomniała, ale kazaliśmy jej krzyknąć z balkonu, żeby znów nie wróciła z łupami, bo się nam zrobiło głupio.
- Kosanam! - krzyczy Róża.
- Róziu, mówi się kesenem. Ty powiedziałaś jakby "dzińkoje" - poucza nasz mały domowy lingwista, Lilianka.


-------------------


Kiedy Lilka miała cztery miesiące, poszliśmy z nią na lekcje pływania dla niemowląt. Z tygodnia na tydzień Lila... bardziej bała się wody. Z Różą w ogóle nie chodziłam na basen, bo nie mogłam. 
Jesteśmy w aquaparku. Lilka nawet do toalety chodziłaby z dmuchanym kółkiem. Róża raz wpadła z głową do wody po zjechaniu ze zjeżdżalni (Lila nie zjeżdża, bo się boi), a w tej chwili spędza pod wodą więcej czasu niż na powierzchni, krzycząc czasem do zestrachanej Lili "Liliana, chodź, mamy tu pod wodą superimprezę!" Nie chodzi mi o przekonanie kogokolwiek, ze wczesna nauka pływania jest bez sensu. Ale charakteru nie przeskoczysz :)







28 sie 2015

Romansowo

Różyczka, 3 lata i 8 miesięcy


- Róziu, a ten chłopiec, co krzyczał za tobą w przedszkolu, że go kochasz, to jak ma na imię?
- Nie wiem, ale go kocham.

24 sie 2015

Róża

Różyczka, 3 lata i 8 miesięcy


- Mamo, bardzo dobre było to z cynamonem - chwali Róża.
- Ale to nie było z cynamonem!
- No tak, ale już się nauczyłam mówić cynamon, to mówię cynamon. Kiedyś mówiłam cyMAnon, pamiętasz?


Młoda zajada kisiel jabłkowy z daktylami, komentując beztrosko "On tylko wygląda jak kupa, tylko wygląda".


- Mamo, mamo, mamo, MAMO, MAMOOO!!!
Lecę do młodzieży, lekko zaniepokojona:
- Co?!
- A Lila na mnie powiedziała, że jestem krzykacz!


Well...

11 sie 2015

Wyjazdowo

Lilka, 5 lat i 9 miesięcy
Rózia, 3 lata i 7 miesięcy

Przypadkiem byłyśmy przez kilka dni na wschodnich rubieżach. Z atrakcji - klasztor z naturalną klimatyzacją, bardzo pożądaną przy tych nienormalnych temperaturach, jeziorko do taplania się, bardzo pożądane z tych samych powodów oraz Biedronka - bo jakie miasto, takie atrakcje.

Wynotowałam w podróży kilka godnych uwagi zdarzeń i dialogów:

Lila: Tato, daj mamie te twoje ziarenka.
Tatuś Kochany: Jakie ziarenka?
Lila: Te, z których się robi dzidziusia.
Ja: Ale ja nie chcę już więcej dzidziusiów!
Lila: Dobrze, tato, to daj jakiejś innej pani.


Rózia: - Mamo, pojedziemy znowu do kaczora?!
- Do jakiego kaczora?
- No do KACZORA! Proszę!
- Ale...
- To jest taki sklep z jedzeniem!
Aha. McDonalds. Jeden raz, w podróży, człowiek zgrzeszy i potem ma za swoje.


 Lilka wywaliła się na kolana trzeci raz w ciągu kilku dni. Znowu zdarte. Strup koło strupa, ranka obok ranki.
- Ojej, chyba będziemy ci musieli kupić ochraniacze na kolanka - żartuję.
- No! - zapala się Lilka - a mamo, a mogą być różowe?


Ponieważ jadaliśmy w klasztorze i mieszkaliśmy w przyklasztornych budynkach, gawędziliśmy sobie czasem z przebywającymi tam duchownymi. W dzień wyjazdu przy śniadaniu rozgorączkowana Róża dopytuje:
- Mamo, ale gdzie jest ten książę, co ja go tak lubię? Musimy go znaleźć, bo ja MUSZĘ mu podać rączkę! Chodź, ja go tam widziałam koło ubikacji, idziemy poszukać.

Zguba się znalazła w klasztornej jadalni, "książę" był bardzo uradowany Róziową atencją.

30 lip 2015

O pracy

Rózia, 3 lata i 7 miesięcy

Przyjechałam z dziewczynami odebrać Tatusia Kochanego z pracy. Koniecznie chciały wejść na górę i zobaczyć, jak tam wygląda.

- I co, fajnie jest u taty w pracy? - pytam Rózię po wyjściu.
- No, suuuper! Ma komputer, może sobie oglądać bajki dla dorosłych!

Uhm.

28 lip 2015

O tym, kto tu rządzi

Rózia, 3 lata i 7 miesięcy

9 rano. Rózia chora, z gorączką, patrzy, jak piszę z Tatusiem Kochanym na skypie.

- Tata ma tu być za 10 minut, powiedz mu.
- Ale Róziu, on jest w pracy.
- To niech się zacznie zbierać, co to ma być!

27 lip 2015

O podejściu do życia

Lilka, 5 lat i 9 miesięcy
Róża, 3 lata i 7 miesięcy


- Mamo, kupisz mi hulajnogę? - prosi Rózia.
- Hm, może kupię. A jaką?
- Ja chcę z Anną i Elzą! - krzyczy Lilka.
- A ja taką, jaka będzie - odzywa się Róża.

22 lip 2015

O zderzeniu z rzeczywistością

Rózia, 3 lata i 7 miesięcy

Mamy koty. Dwa. Starsze od dziewczynek, dostojne, siedmioletnie futrzaki. Trzymają się razem i nie wchodzą ludziom w drogę, no chyba że trzeba wyżebrać trochę żarcia.
Bazylia i Tymianek nigdy nie wskakiwały nam na kolana, nie spały z nami w łóżku - lubią nas, ale preferują kocie towarzystwo i kocie lokalizacje, np. z lubością obrastają parapety.
Ostatnio okazało się jednak, że urokowi Róży i Lili nie oprze się nawet kot-mizantrop i tak odkryliśmy, że Tymianek lubi sobie spędzić kawałek nocy w nogach Lilinego łóżka albo przyjść rano na mizianki do Różyczki.

Dzisiaj kocur - zdecydowanie bardziej proludzki z tej dwójki - wyciągnął się na łóżku i łaskawie pozwalał głaskać i drapać za uszkiem. Pobiegłam po aparat, żeby uwiecznić przyjaźń dziecio-kocią i sielankowe obrazki małej, słodkiej dziewczynki z kotkiem. Śliczność, łagodność i tona lukru.
Wracam, kota nie ma, słodka scena w rozsypce, a na łóżku siedzi Rózia z miną cokolwiek podekscytowaną i wyznaje mi szeptem: "Mamo, włożyłam kotu palec w pupę. Trzeba umyć rączki".

Ech. A panie w przedszkolu nadal mówią na nią "słodka lalusia".



20 lip 2015

Rysunki

Rózia, 3 lata i 7 miesięcy

Rózia zdecydowanie nie jest tak wytrawnym rysownikiem jak jej siostra. Powiedzmy szczerze: głównym trzonem Rózinej produkcji kredkowej i mazakowej są tzw. bazgrołki, co sama podkreśla bez cienia zażenowania, zamazując codziennie tłusty plik kartek różnymi kolorami i abstrakcyjnymi wzorami (od czasu do czasu zamazując również kuchenny stół i ściany do wysokości 1,5 m). Nie przejmujemy się tym specjalnie, bo na przykład Lila do trzeciego życia chciała wyłącznie kolorować gotowe wzory, po czym pewnego dnia spontanicznie wyprodukowała tak szczegółowe portrety całej rodziny, że zbieraliśmy szczęki z podłogi.

Przed chwilą Rózia także przyniosła mi całkiem udatnego, choć mocno schematycznego, humanoida, komentując potoczyście:

Zobacz mamo, nie zrobiłam bazgrołków! To jesteś ty. Tylko, ojej, zapomniałam ci narysować nosa i zapomniałam rączek, i zapomniałam włosów, i zapomniałam uszek. Co to za mama bez nosa!
Narysowałam ciebie, bo tata śpi i nie chciałam go budzić. A teraz narysuję tatę. Jak tata wstanie, to zobaczy pięknego tatę!

1 lip 2015

Foty

Rodzina zasadniczo w komplecie.

I nasze rozważna i romantyczna - mały psot i mała marzycielka.


Dziękujemy Joli Zygmunt-Więzik za zdjęcia i morze cierpliwości do naszych dzieci podczas sesji.


30 cze 2015

Gender

Rózia, 3,5 roku

Lila opisuje mi figurki, które ułożyła z magnetycznych klocków:
- Zobacz, to jest chłopiec, a tu dziewczynka.
Rózia pokazuje palcem na chłopca: - O, to jestem ja.
- Róziu, ale przecież Lila mówiła, że to chłopiec. Czy ty masz coś z chłopca?
- No - bez zająknienia odpowiada Rózia - mam taki chłopięcy głos.

28 cze 2015

Szef kuchni poleca

Rózia, 3, 5 roku

Poleguję na kanapie. Przychodzi do mnie Różyk. Nachyla się, składa soczysty dziubek na policzku... Czuję znajomy fetorek.
- Róża!! Dlaczego znowu jadłaś kocie żarcie! Przecież wiesz, że to nie jest dla dzieci i że ludzie tego nie mogą jeść. No dlaczego?!
Rózia rozkłada rączki i z rozbrajającym uśmiechem odpowiada:
- Bo jest pyszne.


Dla chcących pójść kulinarną drogą Rózi, szef kuchni rekomenduje: Royal Canin dla kastratów, nr 37.
Smacznego.

26 cze 2015

Prokreacyjnie

Lilka, 5 lat i 7 miesięcy

- Ale szkoda, że tata już nie ma więcej nasionek do robienia dzieci.
- Yyy, dlaczego myślisz, że nie ma?
- Przecież już je wykorzystał, na mnie i na Rózię.
- Wiesz co, Lila, to nie tak, panowie mają bardzo dużo tych nasionek.
- Tatooo! - drze się Lilka do drugiego pokoju - Pożyczysz mamie jeszcze jakieś nasionko na braciszka!? Mamo, a ty się w szpitalu umów tak, żeby się urodził przez rozszerzanie pipki, a nie przez rozcinanie brzucha.

Wychowanie do życia w rodzinie na etapie pięciolatki możemy chyba uznać za zaliczone.

4 cze 2015

Sprytnie

Rózia, 3 lata i 5 miesięcy

Nasze dzieci dość wcześnie zgłębiły zawiłości artykulacji różnych skomplikowanych głosek, co mnie, jako logopedę, napełniało głęboką ulgą, bo w cichości ducha nastawiałam się, w razie problemów, na odniesienie spektakularnej porażki terapeutyczno-wychowawczej. Bo wiadomo - z własnymi dziećmi najgorzej, olewa, pyskuje i ma gdzieś.

Zdarza się jednak czasem, że nie nadąży język za tym, co pomyśli głowa - i stąd różne cymanony i lekramy.

Poprosiliśmy dziś Rózię, żeby powiedziała "korale".
- Korlale - zaczęła niepewnie. - Ko-la-re! - spróbowała znowu. A potem uśmiechnęła się promiennie i powiedziała:
- Naszyjnik.

Co się nie wypowie, to się wykombinuje.


26 maj 2015

Rozmowy o przyszłości

Lilka, 5 lat i 7 miesięcy
Rózia, 4 lata i 5 miesięcy.



Lila snuje wizje swojej kariery:
- Jak dorosnę, na pewno będę baletnicą, a ty kim będziesz, jak dorośniesz?
- Złodziejką.


Gdzie zrobiliśmy błąd?

19 maj 2015

17 maj 2015

O strachu

Lilka, 5 lat i 7 miesięcy
Rózia, 3 lata i 5 miesięcy


Puszczamy dziewczynkom "Bajki grajki". Przy "Stoliczku, nakryj się", w której, jak pamiętają niektórzy, występują również siejące grozę kije-samobije, rekwizyt który raczej nie przeszedłby we współczesnych ugrzecznionych opowiadaniach, gdzie myśliwy nie rozpruwa wilka, tylko wytrząsa z niego Czerwonego Kapturka za pomocą silnego chwytu za tylne łapy...

- Ja się trochę boję tej bajki - mówi Lila i zakrywa uszka rękami.
- A ja nie! - chwali się Rózia. - Bo jest o jedzeniu.

Za chwilę jednak przybiega do mnie w zimowej czapce:
- Mamo, zawiąż mi!
- Ale po co? Zdejmij tę czapkę, bo ci będzie za gorąco.
- Ale jak mam tą capkę, to się nie boję.
- Hm, to jest taka czarodziejska czapka?
- Tak, calodziejska.

I pobiegła dalej słuchać bajki.




9 maj 2015

Przerwa na lekramę

Lilianka, 5,5 roku


- Nie marszcz się tak - mówię do Lili, naszej rodzinnej jęczyduszy i kwękacza (drugiej po mamusi). - Zobacz, ja też się tak marszczyłam i teraz mam na czole taką wielką zmarszczkę - to tak żeby ostatecznie odstraszyć Malkontentkę Młodszą od strojenia zrzędliwych min.
- Ale maaamo, wiesz co. Ja widziałam lekramę i tam był taki krem na zmarszczki - radzi mi dobrodusznie córka.
- I myślisz, że on pomoże?
- No tak. Tylko... ja to widziałam w Rudach Śląskich. I to było dawno, więc pewnie już wszystkie wykupili...


Nie masz, nie masz nadzieje.


4 maj 2015

Porządek dziobania

Lila, 5,5 roku


Dziewczyny się bawią. Lila "oprowadza" Rózię po mieszkaniu:
- A teraz pokażę ci Idę. Wygląda trochę jak ludzik z Lego. Mówimy tu na nią "kucharka".


Na porównanie nr jeden niebagatelny wpływ ma moja fryzura a la Maria Dąbrowska. Już zanotowałam, żeby jej nie powtarzać. Co do reszty, powściągnę się od komentarza.

29 kwi 2015

Szczerze

Różyczka, lat trzy, miesięcy cztery



Mamo, załóż mi kultecke. Wiesz, ja umiem sama, ale po plostu mi się nie chce.



27 kwi 2015

No i mamy!

Dzisiaj byłam świadkiem rozdania nagród w międzyszkolnym (tak, tak, bo Lila to zerówka, więc się łapie) konkursie recytatorskim.
I dowiedziałyśmy się, że Lila zdobyła PIERWSZE MIEJSCE.

Najważniejsza było dla niej wszelako nie wygrana, ale fakt, że na stołach ktoś położył ciasteczka. Oraz, że jakieś dziewczynki za wyróżnienie dostały po czekoladzie, a ona TYLKO książkę. Rozumiecie Państwo. Smuteczek. Obiecałam zabrać do cukierni po przedszkolu. I przy okazji Rózia skorzysta na sukcesach starszej siostry. Rózia w ogóle jest chyba stworzona do korzystania :)

20 kwi 2015

Konkurs recytatorski

Lila, 5,5
Rózia 3 lata i 4 miesiące

Lila ostatnio wzięła udział w przedszkolno-szkolnym konkursie recytatorskim. Dowiedzieliśmy się dziś, że ma przyjść za tydzień na rozdanie nagród - najwyraźniej coś tam zdobyła, nie mamy pojęcia, co - ale się cieszymy.

Tutaj już powystępowy filmik z recytatorką i recytacją. Proszę darować stan najwyższej obdartości naszych drzwi - rzadko kiedy je filmujemy, więc nie mamy za dużej motywacji, rozumiecie.
Przez lata wisiał na nich plakat z Ireneuszem Krosnym, ale odpadł razem z kawałkiem farby.





A tu druga gwiazda usiłująca zrobić karierę na fali popularności pierwszej. Kwintesencja Róziowatości. Sami zobaczcie.




Nota bene, o co chodziło z gałązką, którą przyniosła zrozpaczona Lila gdzieś pod koniec Różowego występu? Gałązka jest byłą różą, z której KTOŚ oberwał kwiat i prawie wszystkie listki.
- Rózia, kto to zrobił? - padło rytualne pytanie?
- Nie ja.
- A kto w takim razie, bo ja też nie. Ani Lila. Ani tata.
Rózia zastanowiła się przez chwilkę po czym wsadziła mi przed oczy ogołoconą gałązkę i z pełnym przekonaniem wypaliła:
- To już tak było.

16 kwi 2015

Kryminalistyka

Rózia, 3 lata, 3 miesiące, 3 tygodnie


- Mamo, mamo! - woła mnie Rózia - tu ktoś pomalował na stole! Psecies nie mozna malować na stole!
- O, a jak myślisz, kto pomalował?
- Hm, chyba ja - bez ogródek przyznaje Rózia. Po chwili przygląda się bliżej i woła: - Albo nie, to Lila napisała, bo ja psecies nie umiem pisać litelek.

1:0 dla Róży

Kilka tygodni temu było tak:
- Rózia, a kto porysował ścianę w pokoju?
- Nie wiem.
- Nie wiesz?...
- Nie ja.
- To kto?
- Pewnie Lila.
- A jaką kredką rysowałaś? Niebieską czy fioletową?
- Fioletową.

I jeszcze update z dzisiejszego poranka:
- Mamo, mamo, Lila płace, bo ktoś jej pomalował lalę mazakiem!
- Ojej, a kto to mógł być!?
- Nie wiem. Ja nie. To na pewno jakiś stwolek.
- Lilka! Rózia mówi, że to nie ona pomalowała ci lalę...
- Tak, mamo, to chyba naprawdę jakiś stworek.

Umie się ta Różyczka w życiu ustawić. Może niech jej tak zostanie :)

9 kwi 2015

Nimfy wodne

Lila i Rózia, ponad pięć i ponad trzy. Mistrzynie mycia głowy pod prysznicem - jestem z nich dumna, bo początki były traumatyczne, trzyletnia Lilianka potrafiła strasznym głosem wyć w brodziku z głową pełną piany, że "jus nigdy nie będę myć głowy, jus nigdy, nigdy w zyciu mi mamo nie myj!", z Różą było podobnie. Nie pomagały specjalne utensylia: dzbanki z wyprofilowaną gumową wstawką, którą przykłada się do czoła, ronda kąpielowe, mycie na krzesełku i polewanie konewką. Za każdym razem ryk, charkot i rzężenie. A teraz leję po łebkach prysznicem, a te się licytują, która jest dzielniejsza i bardziej się uśmiecha.







- Róziu, a dlaczego masz taką smutną minkę?
- Bo ja bym chciała mieć blaciska.


8 kwi 2015

Radio Rózia

Rózia, 3 lata i niespełna 4 miesiące

- Kocham cię, mój mały szczypiorku!
- Ale dlacego powiedziałaś scypiolku, psecies to Lila jest scypiolkiem, a ja to jestem glubiutka.
- A jak powinnam była na ciebie powiedzieć?
- Moze cebulka? Bo jak sądziliśmy cebulki, to one były takie glube i z nich potem dopielo wylasta scypiolek, i....


Radio Rózia. Minimum 15 godzin na dobę w pełnej gotowosci do zagadania słuchacza NAŚMIERĆ.

19 mar 2015

Oszczędzanie

Lilka, 5 lat, 4 miesiące i coś

- Mamusiu, a czemu ja jeszcze nie mam skarbonki?! - pyta Lila tonem, jakby istniał jakiś zwyczaj zaopatrywania każdego pięciolatka w pudełko do ciułania kasy.
- Hm, no nie wiem, czemu nie masz. Chciałabyś mieć? Może poproś zajączka, żeby ci przyniósł - mówię, gratulując sobie w duchu, że oto tanim kosztem obleciałam wielkanocny podarunek. - A skąd będziesz brała pieniądze do tej skarbonki?
Lila zawiesza się na chwilę, bo czym z entuzjazmem oznajmia:
- No to ja zajączka poproszę, żeby mi przyniósł i skarbonkę, i pieniędze.

Można i tak.

Artystycznie

Lilka, 5 lat i 4 miesiące z kawałkiem

Ukochana czynność Lili - rysowanie. Codziennie. Kiedy przychodzimy po nią do przedszkola, nie może wyjść od razu, bo kończy rysunek. Wraca do domu i siada do rysowania. Repertuar standardowy, przedszkolny: księżniczki, serca, gwiazdki i rodzina, obowiązkowo przedstawiana z bujnymi rzęsami i malowniczym włosiem.

Tutaj wyimek rysunków z marca:


Tu zwracam uwagę na bohaterów drugiego planu: bociana goniącego żabę.

Myszka Mickey





5 mar 2015

Znawca

Lila, 5,5 roku, Rózia, 3 lata i 2 miesiące 

Wracamy ze spaceru:
Lila: Mamo, mamo, zobacz, pełnia!
Mama: Aha, a przyjrzyjcie się księżycowi, wygląda, jakby miał twarz.
Rózia tonem objaśniającym: Tak, bo tak to bywa z księzycami.

1 mar 2015

Baba u lekarza

Rózia, 3 lata, 2 miesiące i ciut

Rózia zawsze dziarsko chodziła do lekarzy. I dziarsko się czuła w poczekalni. Potem jej przechodziło. Dawała nogę sprzed gabinetu, udawała, że jest tu tylko przypadkiem i właśnie wybiera się do domu, a zaciągnięta przemocą do środka z początku ryczała niestrudzenie, a z czasem wystarczało jej przerażone zesztywnienie podszyte milczącym oporem. Generalnie - nie było łatwo.

Ostatnio dziewczyny trochę niedomagały (któż domaga w tej inwazji wirusów na Polskę?), Rózia jakby dłużej, więc po 5. dniu gorączki uznaliśmy, że powinien ją obejrzeć specjalista.

Rózia weszła do gabinetu. Rozejrzała się. Powiedziała "dzień dobly". Usiadła na obrotowym krzesełku i otworzyła dziób tak, że można jej było zajrzeć prawie do żołądka.
- Teraz muszę obejrzeć uszka - powiedział niepewnie pan doktor, ośmielony zachęcającym wstępem.
Rózia uśmiechnęła się wyrozumiale i nastawiła uszka do oględzin - najpierw prawe, a następnie lewe.
Po czym na widok stetoskopu podciągnęła bluzeczkę pod samą brodę i grzecznie czekała, aż zostanie osłuchana.
- Ale jesteś zuch - skomentował z zachwytem pan doktor.
- Bo ja wiem wsystko, co sę lobi u lekaza - życzliwie wyjaśniła Rózia, po czym dodała w moją stronę: - Ja poznaję tego pana doktola. On ma zawse w misecce cukielki.

24 lut 2015

O chłodnym umyśle w gorącej głowie

Róża, 3 lata i 2 miesiące


Rózia, prawie 39 stopni gorączki, leży i smarka.
 Chcę ją jakoś rozweselić, bo mina nietęga, całuję w pępek i mówię "Cześć, brzuszku!".
- Wies, mamo, bzuski lacej nie mówią - grobowym głosem uświadamia mnie Rózia.


PS Melduję, że Rózia potrafi już mówić zarówno sz, ż, cz, , jak i r. Potrafi, ale nie lubi.

15 lut 2015

O zabawach w dom...

Rózia, 3 lata i prawie 3 miesiące


Piękna pogoda, więc mimo średniego samopoczucia wywlokłam się z dziewczynkami na okoliczny plac zabaw, ograniczając się tam do wystawiania pleców na słońce i podpatrywania, jak bawią się siostry.
Po jakimś czasie podchodzi do mnie Róża:
Mamo, bawimy się w dom. Taki ze zwiezątkami. A ty bedzies klową. I będzie ci na niby leciała kupa. 

Przełknęłam komunikat, zwłaszcza jego efektowną codę. Niestety, okazało się, że to nie koniec, bo moje rozmowne młodsze dziecko postanowiło rozpowszechnić swoją ideę. Po chwili usłyszałam zatem, jak zwraca się z dumą do chłopca bawiącego się obok:
Moja mama jest klową, plawdziwą klową! I lobi plawdziwe kupy!

Sennie

Lilka, 5 lat, 3 miesiące i 13 dni


Lila w nocy obudziła się z krzykiem i kazała się tulić.
Płakała, że boi się ciemności, nie chciała, żebym odchodziła i w ogóle była biedna. Położyłam się obok.
Po chwili słyszę spokojny głos Lilki:
- Teraz już śpię i mówię przez sen. Możesz iść.

7 lut 2015

Rozważnie

Rózia, 3 lata, miesiąc i ciut

Dostałam od męża pudełko rafaello. Zjadłam trochę, a następnego dnia Rózia wykradła i pożarła w ukryciu całą resztę, obsypując całe łóżko i pół dywanu białymi kruszynkami kokosa.
Tatuś Kochany, przyłapawszy skrytożercę na gorącym uczynku, a właściwie - po gorącym uczynku - usiłował wyjaśnić małemu złodziejaszkowi, że jego postępek nie należał do chwalebnych.

Obiecuję, że więcej tak nie zlobię - deklamuje Róża, patrząc na Tatusia wielkimi oczami - Tak przypuszczam - dodaje zachowawczo.

29 sty 2015

O rzetelności

Rózia, lat trzy z kawałeczkiem


Suszę Lili włosy w łazience, w tym czasie w sypialni Rózia rozpamiętuje z Tatusiem Kochanym miniony dzień.
- Róziu, a powinnaś dziś za coś przeprosić? - pyta tatuś.
- Zalas! - zrywa się Różyczka i pędzi do łazienki, po czym staje przed Lilą i rzeczowo zagaja - Lila, scypałam cię dzisiaj, glyzłam cy popychałam?
- Nic mi nie robiłaś - odpowiada siostra.
Rózia pędzi z powrotem do pokoju. - Nie musę pseplasać - melduje tacie.

13 sty 2015

Pisarka

Lila, 5 lat, 2 miesiące i 11 dni


- Mamoo, jak się pisze "dź" w słowie "a ja wolę nie wychodzić za mąż"?

11 sty 2015

Gracz

Rózia, 3 lata i kilka dni

Tatuś Kochany kupił sobie w prezencie świątecznym Xboxa i właśnie próbuje swoich sił na boisku piłkarskim (ha ha).
Rózia przygląda się uważnie, po czym komenderuje, usiłując wyjąć tacie z rąk kontroler do konsoli:  - A telas ja będę glać!
- Nie - oponuje tata, który jeszcze nie nacieszył się nowym nabytkiem na tyle, żeby oddać go na pastwę nieobliczalnej trzylatki. - Ty jesteś jeszcze trochę za malutka i nie umiesz w to grać.
- Nie bój się - uspokaja Rózia - ja w lewo, to on w lewo, ja w plawo, to on w plawo.


Zastanawiam się jeszcze, czy zmysł techniczny i ogólna kumatość Rózi mnie cieszy, czy przeraża.

4 sty 2015

Mali kolędnicy

Lilka, 5 lat, 2 miesiące i 2 dni


Lila śpiewa kolędy.
 - Ale to lili lili laj jest piękne! A Rózia to powinna śpiewać rózi rózi laj.