Rózia, 3,5 roku
Lila opisuje mi figurki, które ułożyła z magnetycznych klocków:
- Zobacz, to jest chłopiec, a tu dziewczynka.
Rózia pokazuje palcem na chłopca: - O, to jestem ja.
- Róziu, ale przecież Lila mówiła, że to chłopiec. Czy ty masz coś z chłopca?
- No - bez zająknienia odpowiada Rózia - mam taki chłopięcy głos.
Idyjotka postanowiła się rozmnożyć
Powiedzmy, że to blog-córka. Choć lepiej wyglądałoby "córki".
Tego blogu .
A gdyby ktoś szukał ojca - znajdzie go tu :)
Miłego czytania.
Tego blogu .
A gdyby ktoś szukał ojca - znajdzie go tu :)
Miłego czytania.
30 cze 2015
28 cze 2015
Szef kuchni poleca
Rózia, 3, 5 roku
Poleguję na kanapie. Przychodzi do mnie Różyk. Nachyla się, składa soczysty dziubek na policzku... Czuję znajomy fetorek.
- Róża!! Dlaczego znowu jadłaś kocie żarcie! Przecież wiesz, że to nie jest dla dzieci i że ludzie tego nie mogą jeść. No dlaczego?!
Rózia rozkłada rączki i z rozbrajającym uśmiechem odpowiada:
- Bo jest pyszne.
Dla chcących pójść kulinarną drogą Rózi, szef kuchni rekomenduje: Royal Canin dla kastratów, nr 37.
Smacznego.
Poleguję na kanapie. Przychodzi do mnie Różyk. Nachyla się, składa soczysty dziubek na policzku... Czuję znajomy fetorek.
- Róża!! Dlaczego znowu jadłaś kocie żarcie! Przecież wiesz, że to nie jest dla dzieci i że ludzie tego nie mogą jeść. No dlaczego?!
Rózia rozkłada rączki i z rozbrajającym uśmiechem odpowiada:
- Bo jest pyszne.
Dla chcących pójść kulinarną drogą Rózi, szef kuchni rekomenduje: Royal Canin dla kastratów, nr 37.
Smacznego.
26 cze 2015
Prokreacyjnie
Lilka, 5 lat i 7 miesięcy
- Ale szkoda, że tata już nie ma więcej nasionek do robienia dzieci.
- Yyy, dlaczego myślisz, że nie ma?
- Przecież już je wykorzystał, na mnie i na Rózię.
- Wiesz co, Lila, to nie tak, panowie mają bardzo dużo tych nasionek.
- Tatooo! - drze się Lilka do drugiego pokoju - Pożyczysz mamie jeszcze jakieś nasionko na braciszka!? Mamo, a ty się w szpitalu umów tak, żeby się urodził przez rozszerzanie pipki, a nie przez rozcinanie brzucha.
Wychowanie do życia w rodzinie na etapie pięciolatki możemy chyba uznać za zaliczone.
- Ale szkoda, że tata już nie ma więcej nasionek do robienia dzieci.
- Yyy, dlaczego myślisz, że nie ma?
- Przecież już je wykorzystał, na mnie i na Rózię.
- Wiesz co, Lila, to nie tak, panowie mają bardzo dużo tych nasionek.
- Tatooo! - drze się Lilka do drugiego pokoju - Pożyczysz mamie jeszcze jakieś nasionko na braciszka!? Mamo, a ty się w szpitalu umów tak, żeby się urodził przez rozszerzanie pipki, a nie przez rozcinanie brzucha.
Wychowanie do życia w rodzinie na etapie pięciolatki możemy chyba uznać za zaliczone.
4 cze 2015
Sprytnie
Rózia, 3 lata i 5 miesięcy
Nasze dzieci dość wcześnie zgłębiły zawiłości artykulacji różnych skomplikowanych głosek, co mnie, jako logopedę, napełniało głęboką ulgą, bo w cichości ducha nastawiałam się, w razie problemów, na odniesienie spektakularnej porażki terapeutyczno-wychowawczej. Bo wiadomo - z własnymi dziećmi najgorzej, olewa, pyskuje i ma gdzieś.
Zdarza się jednak czasem, że nie nadąży język za tym, co pomyśli głowa - i stąd różne cymanony i lekramy.
Poprosiliśmy dziś Rózię, żeby powiedziała "korale".
- Korlale - zaczęła niepewnie. - Ko-la-re! - spróbowała znowu. A potem uśmiechnęła się promiennie i powiedziała:
- Naszyjnik.
Co się nie wypowie, to się wykombinuje.
Nasze dzieci dość wcześnie zgłębiły zawiłości artykulacji różnych skomplikowanych głosek, co mnie, jako logopedę, napełniało głęboką ulgą, bo w cichości ducha nastawiałam się, w razie problemów, na odniesienie spektakularnej porażki terapeutyczno-wychowawczej. Bo wiadomo - z własnymi dziećmi najgorzej, olewa, pyskuje i ma gdzieś.
Zdarza się jednak czasem, że nie nadąży język za tym, co pomyśli głowa - i stąd różne cymanony i lekramy.
Poprosiliśmy dziś Rózię, żeby powiedziała "korale".
- Korlale - zaczęła niepewnie. - Ko-la-re! - spróbowała znowu. A potem uśmiechnęła się promiennie i powiedziała:
- Naszyjnik.
Co się nie wypowie, to się wykombinuje.
Subskrybuj:
Posty (Atom)