Idyjotka postanowiła się rozmnożyć

Powiedzmy, że to blog-córka. Choć lepiej wyglądałoby "córki".
Tego blogu .

A gdyby ktoś szukał ojca - znajdzie go tu :)

Miłego czytania.


30 lis 2013

Wieczorynki

Lilka, ponad cztery lata
Róźka, prawie dwa


Czwartek. Szósta trzydzieści. Wstajemy, idziemy do kuchni na kawę. Ze swojego pokoju przychodzi Lila. Robimy wielkie oczy, bo na ogół nasze poranki nie obfitują w takie rozkosze, jak widok dziecka uśmiechniętego, kompletnie ubranego (!), niemal gotowego już do wyjścia. Obfitują natomiast w polecenia, prośby, krzyki, błagania i połajanki, z których statystycznie najczęstsze są: "już jest późno", "nie ma na to teraz czasu" i "Lila, ile razy mam ci powtarzać?!".
I co się okazuje? Nasza sprytna córka ściągnęła piżamkę tuż przed zaśnięciem, założyła dwie bluzeczki, majtki, skarpetki i spodenki, wszystko po to, żeby zyskać trochę czasu po przebudzeniu. Chytrze.

Za to nasza młodsza córka, o czym dowiedzieliśmy się od mojej mamy, która poprzedniego wieczoru opiekowała się dziewczynkami, tuż przed snem rozebrała się do naga i bawiła się w łóżeczku w stercie ciuchów, które samodzielnie wygrzebała z szuflady obok. Prawdopodobnie usiłowała naśladować starszą, ale umiejętności starczyło jej tylko na etap początkowy.
Do dziś usiłujemy zwalczyć megakatar, którego się nabawiła, ale wierzymy, że zabawa była tego warta.


28 lis 2013

Pyskacz nocnikowy

Róża, rok, 11 miesięcy i 2 dni

Ledwie to od ziemi odrosło i tak dalej. Ledwie "mama" niedawno gadało, pieszcząc moje uszy, oczywiście pod warunkiem, że było to "mama" na dzień dobry i do przytulania, a nie "mama, zrobiłam kupę" ani "mama, nie uważasz, że w moim łóżeczku jest chorobnie nudno i należałoby mnie stąd natychmiast wyprowadzić".
A teraz co?
Wkładam młodą do łóżeczka, a mało śpiąca i najwyraźniej skora do zatrzymania mnie przy sobie Rózia od razu symuluje grubszą potrzebę wucetową. Wzdycham, wyciągam ją i - nie wierząc w ani jedno słowo małej przechery - nawet nie zanoszę do łazienki, tylko sadzam na nocniku. Oczywiście nic nie robi, jednak zdjąć się nie da.
- Róźka, potworo, ty wcale nie chcesz kupki.
- Sce kupke!
- To dlaczego nie robisz?
Róźka wznosi wzrok ku sufitowi z miną "ojtam, ojtam":
- Dobla, siusiu.
- Siusiu też nie robisz. Wstań, założę ci pieluchę.
- Nie!
- To nie. To ja cię tu zostawię zaraz i sobie pójdę, a ty będziesz siedzieć.
- Dobla, mamusiu, idź - pokonuje mnie Róź moją własną bronią. Touché. Nie pomyślałam, że ma mnie gdzieś.

22 lis 2013

O pani Tralalalalalińskiej

Różyczka, rok i prawie 11 miesięcy

Pamiętacie szpaka Mateusza z "Pana Kleksa", który mówił tylko końcówki wyrazów? Z Róźką porozumiewamy się podobnie. Cały początek zastępowany jest przez odpowiednią liczbę sylab zawierających "l". Czasem, dla ułatwienia, Róźka dorzuca jakąś onomatopeję, np. lililila hop, to trampolina, a lelelek ał - plasterek (w odróżnieniu od samego lelelek, które znaczy  np. sweterek)
Zanotowałam jeszcze lululutku (powolutku), lulutko (malutko), lilika (papryka) i lololka (biedronka). Życie z dzieckiem bardzo gimnastykuje umysł rodzica :)
 


21 lis 2013

Pyskacz

Lila, 4 lata i 19 dni


Wyganiam dziewczyny z brodzika (wcześniej zdążyły wyjąć korek i trzeba było nalewać wodę na nowo, a następnie zrobiły z łazienki Krainę Tysiąca Jezior, więc naprawdę miałam już ich dosyć...). W ferworze zdarzeń otulam Róźkę w ręcznik Lili.
Rózia: Niee! Lili to!
Ja: O, rzeczywiście, pomyliłam się.
Lila: Oj, mamo, ty głupolu.
Ja: Nie gadaj, tylko natychmiast zakładaj piżamę! - Tu następuje mała kotłowanina będąca wynikiem moich starań, żeby jej tę piżamę jak najszybciej naciągnąć, i starań Lilki, żeby absolutnie do tego nie dopuścić.
Lila: Nie chcę! Jesteś niefajna!
Ja: Hm, może masz rację. Wiesz, poszukaj sobie nowej mamy.
Lila: Nie, wolę ciebie. Bo ty masz takie fajne spodenki.

Kurtyna.

20 lis 2013

Dlaczego jeszcze karmię Rózię?

Różyczka, rok, 10 miesięcy i 25 dni 
 
Siedzę przy komputerze. Przychodzi Rózia, patrzy na mnie wielkimi oczami, ładuje mi się na kolana i błaga "Cycka lulutko, mamusiu, losie, tyci tyci". Skała by zmiękła.

15 lis 2013

Rzeczywistość alternatywna

Lila, 4 lata i 13 dni


Z licznych notek umieszczonych tu przez kilka lat życia Lili czytelnicy tego blogu mogli wywnioskować, że Lilina miłość do słodkiego jest zupełnie niekompatybilna z naszą ochotą do dawania jest słodyczy. Która jest zerowa, amen. Jednak Liliana, która musiała zdobyć jakimiś podziemnymi kanałami informację, że gutta cavat lapidem, nie ustaje w swoich męczących pomysłach mających ją przybliżyć do upragnionej porcji sacharozy.
Dzisiaj wróciła z przedszkola, wyjęła ulubiony talerzyk i podzieliła się ze mną pomysłem, że świetnie wyglądałyby na nim ciasteczka.
- Lila, nie dostaniesz dziś ciastka, jest za późno, po ciastkach świrujesz.
- Obiecuję, obiecuję, że nie będę wariować!
- Kochanie, sama wiesz, że po słodkim jesteś nie do uspokojenia i żadne obietnice tu nie pomogą.
- Proszę, daj mi tylko troszkę, kawałeczek ciasteczka - jęczy Lila cała we łzach.
- Kotuś, coś mi się wydaje, że tu już coś dziś słodkiego jadłaś - mówię, bo niestety słodycze działają na Lilę jak na nałogowca, który po jednej porcji żebrze o więcej. - Co było na obiadek?
- Nie było nic słodkiego, naprawdę!
- A co było?
- Nie powiem.
- A dlaczego nie chcesz powiedzieć?
- Warzywa! Były warzywa. Brokułki i ziemniaki. A do tego befsztyk.
Poczułam się przekonana szczegółowym opisem i tym "befsztykiem", bo w domu nie używamy takich wyrafinowanych określeń (nie mówiąc o wyrafinowanych potrawach, na wołowinę zawsze mi szkoda kasy).
Jednak befsztyk w piątek obudził moją czujność i po sprawdzeniu w kilku źródłach dowiedziałam się, że na obiad Lila miała placki z cukrem...
- Lilianko, mama Jacka mówi, że on jadł słodkie placki, jak to możliwe?
- Bo placki były na podwieczorek.
- Wcześniej mówiłaś, że na podwieczorek były owoce...
- Tak - banany, jabłka i do tego placki.
- Mówisz prawdę?
- Tak, mamusiu.

Spróbowałam jeszcze wieczorem.
- Panie Boże, dziękujemy ci za dobry dzień i za to, że na obiad były placki.
- Na podwieczorek - prostuje z uroczym uśmiechem Lila.

Chyba powinnam być zmartwiona tym, że kłamie, ale, szczerze mówiąc, jestem pewna podziwu dla jej wirtuozerii w trzymaniu się swojej wersji.

14 lis 2013

Chorobowe

Lilka, trochę ponad 4 lata
Róźka, trochę przed 2. rokiem

W czasie deszczu dzieci się nie nudzą.


Tylko na przykład zapraszają się wzajemnie na herbatkę


Robią zdjęcia (Mama, nie ruszaj się, bo nie wyjdzie!)


I pomagają w porządkach



13 lis 2013

Tenisówki

Różyczka, rok, 10 miesięcy i 18 dni

- Róziu, co zakladasz na nóżki?
- Temisiuśki. Jetja siuśka, lula siuśka.

12 lis 2013

Papla

Różyczka, rok, 10 miesięcy i 17 dni

U Rózi nagle pękł balonik ze słowami. Z odbiorem ciągle nie jest łatwo. Wrodzone talenta muzyczne każą jej z honorami traktować melodię wyrazu, nie ma zatem Róża specjalnej atencji dla brzmienia, natomiast liczba sylab musi się zgadzać (lolony - czerwony, lolony - zielony, lolole - przedszkole; ze staroci: pababa - dziękuję, pababa - plac zabaw). Hitem ostatniego tygodnia jest "wszystko w porządku" (dziecko powtarzało za tatusiem, kiedy mnie i Lili nie było w domu, chyba nie chcę dociekać, co się tam działo i kto sobie o mało nie rozbił lokatego łba) oraz hujka Maja, bez komentarza.

Tu materiał poglądowy dla ciekawych wszystkiego w porządku, materiał dość wymęczony wobec podniecenia wywołanego przez sam fakt nagrywania (błagalne żebranie ja, li! oznacza w wolnym tłumaczeniu "odwróć ekran, chcę się zobaczyć na filmie!")


Aha, mimo rosnącej miłości do słów nie widać, żeby stara miłość Róży doznała jakiegokolwiek zaniedbania:
 - Lila, sprawdź, co robi Róźka w kuchni.
- Siedzi na blacie i je masło.



Zagadka

Lila, 4 lata i 10 dni

- Mamo, co to jest: pełznie po ziemi.
- Wąż.
- Nie, ślimak.
- Ale wąż też pełznie po ziemi.
- Ale to jest zagadka o ślimaku!

1 lis 2013

Wszystkich Świętych

Nie mogę dzisiaj przestać myśleć o małym-wielkim człowieku, który odszedł do nieba tego lata. I o jego rodzicach, dla których dzisiejszy dzień jest być może szczególniejszy od innych, poprzednich.
Może smutno im dziś bardziej niż zwykle, a może mniej - bo mogą sobie przypomnieć, jak wiele dobrych ludzi opiekuje się teraz Szymkiem.
Zrobili wszystko, żeby ich synek był dłużej z nimi.
Nigdy nie pisałam z takim trudem żadnej z moich notek.

[*]