Rózia, 5,5 roku
Rózia była na kolonii. Z przedszkola. Przez ostatnie dwa miesiące z ekscytacją odliczała dni do wyjazdu i choć mieliśmy jeden wieczór totalnej załamki z łzami i zawodzeniem "Ale ja kocham mamusię i tatusia i nie chcę ich wcale nigdy zostawiać!", to dzień później kazała sobie zrobić zdjęcie, poszła ze mną do Rossmanna zrobić odbitki i wręczyła nam z hasłem "tu wam zrobiłam, żebyście nie zapomnieli o mnie przez pięć dni". Potem pojechała i cały czas była bardzo zajęta i bardzo zadowolona.
Wróciła dziś. Weszła. Pokręciła się po domu. I przyszła do mnie ze sfoszoną miną.
- Mamo, OSZUKAŁAŚ MNIE!
- E?
- Obiecałaś, że jak wrócę, to będzie na mnie czekało salami!
Jutro skoro świt jadę po specjalne węgierskie salami dla małego wygłodzonego potwora. Albo dwa, w ramach pokuty.